Eliminacje MŚ 2018. W czwartek Armenia - Polska: pierwsza piłka meczowa

Do Armenii Polska poleci po ledwie jednym treningu na boisku. A pytań o skład i formę kadrowiczów nie brakuje. Przedostatni mecz eliminacji w czwartek o 18. Ostatni z Czarnogórą - w niedzielę o 18

Arek, Arkowi, Arkiem. Bez Arka. Nie da się od tego uciec. Kadrowicze zjeżdżają do Warszawy ledwie tydzień po kolejnym zerwaniu więzadeł u Arkadiusza Milika. Na rozgrzewkę przed meczem wyjdą z transparentem dodającym Milkowi otuchy. Piłkarz Napoli bardzo chciał przyjechać do Warszawy na mecz z Czarnogórą, dopingować z trybun. Ale lekarze mu to odradzili, trzeba jeszcze uważać na szwy.

Polska z jednym napastnikiem, Armenia z Mychitarianem

Milik wypadł z gry właśnie po tym zgrupowaniu, na którym wrócił do podstawowego składu kadry. Jego powrót do jedenastki na mecz z Kazachstanem oznaczał powrót ustawienia z dwoma napastnikami. I do tego wszystkiego co się w tym ustawieniu sprawdza: ciągłego kursowania Milika od zadań w obronie do ataków po przechwycie piłki przez Polskę. A kontuzja Arka oznacza, że wraca 4-5-1. Bo żaden inny napastnik kadry nie zagra w parze z Robertem Lewandowskim tak dobrze jak Milik. Męki z Armenią sprzed roku, gdy zadania piłkarza Napoli próbował przejąć Łukasz Teodorczyk, nie zostawiły żadnych złudzeń. A wtedy to była Armenia bez Henrika Mychitarjana. Gdy on jest na boisku, każda luka w pomocy może oznaczać kłopoty.

Polska prawie zawsze traci gola, Armenia prawie zawsze strzela

Trzy dni przygotowań do meczu w Erywaniu to będzie praca nad tym, by gra Polski w ustawieniu z jednym napastnikiem była jak najmniej przewidywalna. Do tego trzeba lepszej niż podczas poprzedniego zgrupowania formy Kamila Grosickiego i Piotra Zielińskiego, lepszej współpracy drużyny z Robertem Lewandowskim. A wszystko to trzeba połączyć z uszczelnianiem obrony, bo Polska w 2017 roku tylko jeden mecz kończyła bez straty gola. A Armenia – tylko jeden bez zdobycia bramki.

Krychowiak do składu, Mączyński na ławkę?

Dobra wiadomość jest taka, że Grzegorz Krychowiak nie tylko wraca do kadry po jednym opuszczonym zgrupowaniu, i do podstawowego składu po blisko rocznej przerwie, ale wraca nie na kredyt: jest wreszcie w takim rytmie meczowym, w jakim był przed Euro 2016. Gra w każdym spotkaniu, jest doceniany, ostatni mecz kończył z asystą. Z transferem zwlekał latem do ostatniej chwili, ale był przygotowany na ostry start w nowym klubie. Okres przygotowawczy przepracował z indywidualnym trenerem, mówił że pod względem fizycznym dawno się już nie czuł tak dobrze.

Jego powrót oznacza zapewne, że na ławkę rezerwowych trafi zastępujący ostatnio Krychowiaka Krzysztof Mączyński. Krychowiak i Mączyński ostatni raz grali obok siebie w meczu ze Szwajcarią w mistrzostwach Europy, ale to było w ustawieniu z dwoma napastnikami, gdy Adam Nawałka jeszcze nie stawiał mocno na Piotra Zielińskiego, a Mączyński był w lepszej formie. Pomocnik Legii opuścił dwa ostatnie mecze Legii z powodu urazu, w sztabie kadry widzą, że ostatnio bardzo brakowało mu świeżości.

Odwrócenie ról: Krychowiak gra częściej niż Linetty i Zieliński

Gdy Polska gra trójką pomocników w środku, najlepsze ustawienie to Krychowiak-Karol Linetty-Zieliński. Problem w tym, że z nich trzech gra ostatnio regularnie tylko Krychowiak. Linetty od ostatniego zgrupowania tylko raz wyszedł w wyjściowym składzie Sampdorii, w pozostałych meczach wchodził w 82. i 55. minucie. A już przed Danią trenerzy kadry mieli wątpliwości, czy Linetty’emu nie zabraknie rytmu meczowego. I w Kopenhadze pomocnik Sampdorii został zdjęty w 66 minucie.  Zieliński miał podobny wrzesień w lidze jak Linetty: raz w podstawowym składzie, dwa razy wchodził z ławki. W Lidze Mistrzów zaczął w podstawowym składzie w Doniecku, ale z Feyenoordem był już rezerwowym.

Brak sprawdzonego zastępcy dla Rybusa

W obronie też jest kilka pytań. W bramce stanął ostatnio Łukasz Fabiański, bo Wojciech Szczęsny po przejściu do Juventusu i kontuzji w okresie przygotowawczym prawie nie grał. Ale od czasu meczów z Danią i Kazachstanem bronił w Juve w dwóch spotkaniach. I to tyle, jeśli chodzi o kłopoty bogactwa. A dalej są już tylko zwykłe kłopoty. Obawa o Michała Pazdana, czy zrzuci ten ciężar, z którym gra w Legii, i o stan zdrowia Macieja Rybusa. Na dziś mikronaderwanie mięśnia uda wydaje się wyleczone i ma nie przeszkodzić Rybusowi w grze w Armenii. Reprezentacja potrzebuje jego pracy od obrony do ataku i dobrych dośrodkowań. A jeśli uraz by się odnowił, to pod nieobecność Artura Jędrzejczyka nie ma dla Rybusa sprawdzonego zastępcy. Bartosz Bereszyński jest w bardzo dobrej formie (podczas poprzedniego zgrupowania nie zmieścił się w kadrze meczowej, bo czuł jeszcze w nogach zmęczenie okresem przygotowawczym, dla niego – pierwszym tak długim od transferu do Włoch), ale przestawiony na lewą stronę byłby w kadrze niewiadomą. Adam Nawałka mówi, że ma przygotowany wariant gry bez Rybusa, ale da się wyczuć, że wolałby jednak tej opcji nie sprawdzać. Zwłaszcza że do meczu z Armenią został już tylko jeden trening, na którym można wszystko przećwiczyć za zamkniętymi drzwiami, we wtorek popołudniu.

Trzy punkty przewagi, ale gorszy bilans bramek. A to on może rozstrzygać.

W środę rano kadra wylatuje do Armenii. Mecz w Erywaniu to pierwsza w tych eliminacjach piłka meczowa dla Polski. Żeby ją wykorzystać, trzeba wygrać z Armenią i liczyć na to, że Dania zremisuje z Czarnogórą. Każdy inny wynik oznacza powtórkę z eliminacji Euro 2016, czyli nerwy do ostatniej kolejki.  Polska ma trzy punkty przewagi nad Danią i Czarnogórą. Ale na razie gorszy od nich o cztery gole bilans bramkowy, a to on będzie rozstrzygał w przypadku równej liczby punktów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.