W ostatnim sezonie kamery transmitujące mecze Premier League coraz częściej wyłapywały siedzących na ławce piłkarzy. Sprawne oko dostrzegało, że rezerwowi wkładają pod górną wargę niewielką saszetkę z proszkiem.
Futboliści wypierali się jednak, by był to snus. Bertrand Traore z Aston Villi zaprzeczał, Mark Gillespie z Newcastle temat przemilczał. Jedynie Jamie Vardy z Leicester - i to już przed laty, w autobiografii - przyznał wprost, że zażywanie przez piłkarzy tej substancji jest pospolite, niczym napicie się izotoniku.
"The Athletic" już ponad rok temu informował, że według ich badań "w pełni uzależniony od snusu jest jeden z czołowych graczy Premier League i rzadko można go zobaczyć bez torebeczki pod dziąsłem". Na trzecim szczeblu rozgrywkowym odkryto, że starsi piłkarze jednego z klubów sprzedawali snus 13 i 14-latkom z akademii, a u jednego gracza wycięto nowotwór z dziąsła z powodu intensywnego użytkowania specyfiku.
Czym jest substancja, z której tak chętnie korzystają piłkarze? Snus to wyrób tytoniowy w saszetce przypominającej niewielką torebkę herbaty, którą umieszcza się pod wargą i która uwalnia nikotynę do krwiobiegu. Wynalazek pochodzi ze Skandynawii i stał się produktem masowym po wprowadzeniu w Szwecji zakazu palenia w pomieszczeniach w 2005 r. Sprzedaż snusu w Wielkiej Brytanii jest nielegalna, ale jego używanie nie jest zabronione. Legalne są natomiast beztytoniowe woreczki z nikotyną, które kupić można z łatwością. Jeden i drugi produkt spopularyzował się też w świecie sportu. Jak bardzo? To udało się ustalić teraz, przynajmniej jeśli chodzi o Wielką Brytanię. To tam anonimowe badania na zlecenie Stowarzyszenia Piłkarzy Zawodowych przeprowadził Uniwersytet w Loughborough.
Wyniki ankiet były szokujące: niemal jeden na pięciu profesjonalnych graczy (z 628 ankietowanych z Premier League i niższych lig) używa snusu lub woreczków nikotynowych, a prawie połowa chciałaby z tym skończyć. Dodatkowo okazało się, że ponad dwóch na pięciu graczy używało woreczków przynajmniej raz. Autorzy raportu zaznaczyli, że rzeczywistych użytkowników substancji może być więcej, a sportowcy nie chcieli dzielić się takimi informacjami nawet w anonimowej ankiecie.
Dlaczego gracze sięgali po taką używkę? Spora grupa jej zwolenników wskazywała jako atut poprawę wydajności. Niemal 30 proc. wśród mężczyzn i 55 proc. kobiet wskazało poprawę sprawności psychicznej. Podobne wskaźniki, choć w odwrotnej kolejności, pojawiały się przy argumentach, że woreczki pomogły się im zrelaksować. Snus czy torebki nikotynowe najczęściej stosowane były po treningach i meczach; jeden z członków personelu medycznego oznajmił, że zawodnicy używali substancji jako "mechanizmu radzenia sobie z różnymi sytuacjami".
Okazało się też, że 56 proc. mężczyzn i aż 73 proc. kobiet sięgało po woreczki jako środek hamujący apetyt. Dlatego też snus jest niezwykle popularny w sportach zimowych, choćby w skokach narciarskich, gdzie zawodnicy muszą utrzymywać niską wagę.
Ale snus ma także sporo negatywnych skutków. Ponad połowa mężczyzn biorących udział w badaniu i prawie trzy czwarte kobiet zgłosiło objawy uzależnienia od nikotyny, takie jak głód nikotynowy i problemy po odstawieniu używki. I nie jest to jedyny problem ze snusem.
W przypadku zażycia snusu do organizmu w jednej porcji dostaje się trzykrotnie więcej nikotyny niż w zwykłym papierosie. A trzymanie tytoniu, czy nikotynowych woreczków w buzi może powodować choroby dziąseł. Wiąże się ono też ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka przełyku i trzustki, a także ze zwiększonym ryzykiem chorób układu krążenia (w porównaniu z osobami niepalącymi).
Dr Chris James, psycholog kliniczny, który współpracował z wieloma zawodnikami Premier League i kilka lat temu założył Sleep Athletic, klinikę dobrego snu, zauważył, że rozmowy z piłkarzami często schodziły na temat snusu.
- Jeden z graczy spał tylko pięć godzin dziennie. Po czasie okazało się, że zażywał on spore ilości snusu. Ponieważ jest to środek pobudzający, prawdopodobnie uniemożliwiał jego organizmowi naturalny proces wyciszania się i zasypiania - przekazywał w rozmowie z "The Athletic" terapeuta.
Snus podnosi też średni poziomu glukozy we krwi o około siedem procent, co może mieć negatywne skutki dla metabolizmu i funkcji układu sercowo-naczyniowego. W konsekwencji może prowadzić do szybszego zmęczenia podczas ćwiczeń.
Większość mężczyzn (58 proc.) i ponad trzy czwarte kobiet (86 proc.) biorących udział w badaniu przeprowadzonym przez Uniwersytet w Loughborough stwierdziło, że nie mieli specjalnej wiedzy na temat snusu oraz nie znali konsekwencji jego stosowania.
Inne podejście do sprawy tej używki naświetla Sue Parris. Przez osiem lat była ona szefową działu edukacji, opieki społecznej w klubie Brighton&Hove Albion.
- To nie jest epidemia snusu, to epidemia lęku – mówiła. Z jej doświadczeń wynikała, że woreczki z tytoniem były używane przez zawodników, aby radzić sobie z problemami emocjonalnymi i stanami, które chcieli od siebie oddalić.
- Ci młodzi mężczyźni potrzebują wsparcia w zrozumieniu swoich emocji, bycia świadomymi siebie i zdolnymi do samoregulacji. Wtedy nie będą musieli szukać substancji, by regulować rzeczy, które uważają za trudne - przekazała "The Athletic".
Potwierdzeniem tego wydaje się kolejny element raportu Stowarzyszenia Piłkarzy Zawodowych. Dane pokazują bowiem, że wśród profesjonalnych piłkarzy używanie snusu i saszetek nikotynowych bez tytoniu jest wyższe niż obserwowane w populacji ogólnej w Wielkiej Brytanii. Dlatego zdaniem ekspertów snus to "produkt uboczny o wiele większego problemu" i półśrodek do jego rozwiązania podobny do alkoholu, hazardu, wdychania balonów z podtlenkiem azotu, ale też nadmiernego korzystania z telefonu, nałogowego grania w gry, czy szybkiej i niebezpiecznej jazdy autem.
Snus znajduje się na liście monitorowanych substancji Światowej Agencji Antydopingowej, choć do tej pory nie wykazano, że może przyczynić się do poprawy sportowych wyników. W wielu zagranicznych klubach za jego stosowanie są kary finansowe, ale zawodników to nie odstrasza.
Nie ma danych oraz informacji dotyczących stosowania snusu czy też woreczków nikotynowych przez polskich sportowców, jednak ten specyfik w kraju nad Wisłą jest obecny.
W Polsce - tak, jak w Wielkiej Brytanii - sprzedaż snusu jest co prawda nielegalna, ale np. w Szwecji, skąd pochodzi snus, jego używanie jest powszechne i dozwolone. To dlatego sporo o tej używce od lat mówi się choćby w kontekście polskich żużlowców. Wielu z nich co najmniej raz w tygodniu startuje przecież w lidze szwedzkiej i ma tam łatwy dostęp do specyfiku, z czego chętnie korzysta.
Nie jest tajemnicą, że amatorami snusa są najlepsi polscy żużlowcy, a może nawet połowa naszej ligi.
- Oceniłbym, że połowa zawodników, a może nawet więcej używa tej substancji - przyznaje w rozmowie ze Sport.pl szef związku zawodowego żużlowców Krzysztof Cegielski. - Jedni mają słabsze jego wersje, inni mocniejsze, czasem są też snusy smakowe. Ten specyfik pojawił się u nas mniej więcej dekadę temu i rzeczywiście przyszedł ze Skandynawii, a potem spowszechniał. Zawodnicy mówią, że to ich pobudza, dla niektórych jest to też zastępstwo palenia papierosów, które rzucili. Dla kolejnych to substytut kawy. Ja snusa nigdy nie używałem, więc trudno mi się do tego odnieść - mówi Cegielski.
Dodaje, że trudno mu określić czy zjawisko przybiera na sile, czy nieco ustępuje. Snus w buzi jest o wiele dyskretniejszy niż papieros, choć na początku może działać odwrotnie od oczekiwań. Z żużlowego padoku słychać wiele historii o tym, jak zawodnikom, którzy zaczynali ze snusem, mocno kręciło się w głowach.