• Link został skopiowany

Godziny do igrzysk, koszmar w Paryżu. Australijka zgwałcona przez pięć osób

Kacper Sosnowski
Godziny przed startem igrzysk francuskie media żyją sprawą gwałtu, do którego doszło w Paryżu w ostatni weekend. Władzom zależy na wyjątkowym bezpieczeństwu podczas imprezy. Pierwsi fani, ale przede wszystkim sportowcy, są już w Paryżu i w wiosce olimpijskiej.
Paryż 2024, sportowcy testują tekturowe łóżka
Reuters, Instagram Daily Mail

Informacja o gwałcie obiegła w poniedziałkowe popołudnie francuskie media i szybko znalazła się też na portalach w Wielkiej Brytanii, Ameryce czy Australii. "Le Parisien" pisze, że policja potraktowała tę sytuację priorytetowo i stara się szybko ustalić, jak wyglądał możliwy przebieg wydarzeń, by "zapobiec psychozie wśród turystów, którzy masowo napłyną do stolicy kraju na igrzyska". Te zaczynają się w piątek 26 lipca.

Zobacz wideo Tak będzie wyglądać wioska olimpijska

Atak na Australijkę tuż przed startem igrzysk

Francuskie media opisują, że 25-letnia Australijka szukała schronienia w jednej z restauracji z kebabem w 18. dzielnicy Paryża, niedaleko Moulin Rouge. Uwagę zwrócił jej słaby stan (najpewniej była pod wpływem alkoholu) i to, że miała na sobie podartą, źle założoną sukienkę. Kobieta mówiła tylko po angielsku. Właściciel lokalu zawiadomił policję. 25-latka została przewieziona do szpitala.

To zdarzenie miało miejsce w sobotę o piątej nad ranem, ale media poinformowały o nim dopiero w poniedziałek, podając więcej szczegółów. Okazało się, że Australijka informowała, że w nocy z piątku na sobotę została zgwałcona przez pięć osób o "afrykańskim typie urody" - przekazał jako pierwszy "Journal du dimanche", powołując się na policyjne źródło. Ofiara nie była jednak w stanie podać szczegółów zdarzenia, tj. miejsca ani okoliczności. Paryska policja zabezpiecza nagrania z monitoringu, ale na razie więcej informacji o sprawie nie ma.

To wszystko chwilę przed tym jak Paryż zaleje sportowa fala turystów, a francuskim oczkiem w głowie jest zabezpieczenie tej imprezy. Ma w tym pomóc 45 tys. funkcjonariuszy z 43 krajów, a także 18 tys. żołnierzy. W samym mieście będą też spore utrudnienia, bo zagraniczni goście będą musieli okazywać przepustki z kodem QR, aby przemieszczać się między strefami lub chcąc odwiedzić część atrakcji turystycznych.

Obiad z Macronem w największej restauracji świata

Od początku tego tygodnia francuskie media najczęściej pokazują jednak prezydenta kraju Emmanuela Macrona, który rozpoczął swój "olimpijski tydzień". Najpierw w sali bankietowej w Pałacu Elizejskim podjął pięciuset zagranicznych dziennikarzy, znalazł też czas, by odwiedzić olimpijską wioskę. Kilku sportowcom udało się nawet zrobić sobie z nim zdjęcia. Macron udał się na posiłek w obecnie największej restauracji świata i zjadł tam obiad z 17 mistrzami swojego kraju.

Fot. Michel Euler / via REUTERS

Ta restauracja stworzona w olimpijskiej wiosce ma ponad 200 metrów długości. To tyle, co dwa boiska piłkarskie. Zatrudnia sześć tys. osób i podczas igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich będzie pracować 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, goszcząc w jednym momencie nawet 3,5 tys. sportowców. Macron podczas spotkań z dziennikarzami wielokrotnie zapraszał do swojej ojczyzny, obiecując, że goście "przeżyją tu coś wyjątkowego". Na wiele dyscyplin w sprzedaży są jeszcze dostępne bilety.

Skakanie po tekturowych łóżkach popularne u olimpijczyków

Sportowcy, którzy już pojawili się w olimpijskiej wiosce, chętnie dzielą się obserwacjami na portalach społecznościowych. W centrum uwagi znalazły się m.in tekturowe ekologiczne łóżka, w które wyposażone są wszystkie olimpijskie mieszkania i domki. Większość sportowców wydawała się zadowolona z wygody i funkcjonalności oryginalnych legowisk. Problem ze spaniem zgłaszali Australijczycy. "Są twarde jak kamień" – powiedziała uprawiająca piłkę wodną Matilda Kearns, podczas gdy jej koleżanka narzekała na obolałe plecy.

Materace mają twardszą i bardziej miękką stronę, zawodnicy mogą wybrać, którą preferują. W mediach społecznościowych dostępnych jest też coraz więcej filmów, jak sportowcy testują kartonowe łóżka: skaczą po nich, rzucają się na nie i robią fikołki, informując, że są wytrzymałe.

 

Organizatorzy chwalą się za to, że teren wioski obejmuje ponad 50 hektarów, co odpowiada powierzchni 70 boisk piłkarskich. W wiosce będzie mogło przebywać 14,5 tys. sportowców i trenerów. Po zakończeniu igrzysk teren zostanie przekształcony w 2,8 tys. mieszkań. Do dyspozycji oddany zostanie też akademik, hotel, dwie placówki edukacyjne, 120 000 m² powierzchni biurowej i sześć hektarów terenów zielonych.

Ogień na niebie?

Media pochłania też ceremonia otwarcia, która rozpocznie się w piątek o godz. 19:30 i pierwszy raz w historii nie będzie miała miejsca na stadionie. Odbędzie się na rzece, płynącej przez Paryż Sekwanie.

Dzięki temu niezwykłemu przedsięwzięciu Paryż ma się dodatkowo wypromować na świecie. "Miłość, historia i zabytki będą częścią ceremonii wzdłuż sześciokilometrowej przeprawy łodziami nad Sekwaną" - zapowiada RMC Sport. 8,5 tys. tysiąca sportowców ma płynąć 85 łodziami i dotrzeć nimi pod Wieżę Eiffla. Przeprawa jednej łodzi zajmie 42 minuty, więc sportowcy na dzień dobry będą mogli zobaczyć Paryż z perspektywy rzeki. Cała ceremonia potrwa niemal cztery godziny.

Jej kulminacja nastąpi w Ogrodach Trocadero. To tu odbędą się też oficjalne przemowy. To tu pojawić ma się około stu szefów państw i rządów. To tu odbędą się artystyczne występy, być może z udziałem walczącej z chorobą Celine Dion. To tu zostanie też zapalony znicz olimpijski. Jednym z ostatnich, który weźmie udział w sztafecie z ogniem, ma być popularny amerykański raper Snoop Dogg, który 26 lipca pojawi się w podparyskim Saint-Denis. Potem ogień będzie czekał już na ceremonię otwarcia imprezy i ma zaskoczyć. Media podejrzewają, że olimpijski płomień wzniesie się w niebo za pomocą wielkiego balonu, który od kilku dni stoi niedaleko. Czy te domysły się sprawdzą, przekonamy się w piątek.

À propos osób pracujących przy imprezie: francuski minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin poinformował, że możliwości relacjonowania czy uczestniczenia w igrzyskach (jako wolontariusze, czy ochroniarze) odmówiono ponad czterem tysiącom podejrzanych osób. Zdaniem ministra około 100 z nich (głównie z Rosji i Białorusi) uznano za szpiegów.

Kacper Sosnowski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: