Marsylia w Lyonie ze znienawidzonym Atletico. "Ekstremalna mobilizacja" by gniew i agresja nie przysłoniła finału Ligi Europy

1250 policjantów, armatki wodne, helikoptery - tak wygląda krajobraz Lyonu przed wieczornym finałem Ligi Europy. Do miasta z pobliskiej Marsylii przyjadą tłumy kibiców. Kibiców nie lubiących się z miłośnikami miejscowej drużyny i wrogo nastawionych do Atletico Madryt. To właśnie antagonizmy na francusko-hiszpańskiej linii, z bójkami ultrasów i ofiarą w tle, budzą największy niepokój.

10 mobilnych jednostek. W sumie 1250 policjantów, żandarmów i funkcjonariuszy specjalnych oddziałów porządkowych. Helikoptery, kilka armatek wodnych - to obraz zbrojącego się Lyonu. Jak uzasadniają władze regionu Owernia-Rodan-Alpy po to "by sportowe święto było prawdziwym świętem". 

W tegorocznym finale Ligi Europy do ich miasta przyjadą akurat fani z pobliskiej Marsylii. 300 kilometrów między dwoma miastami można przejechać pociągiem w półtorej godziny. Opcja do spędzenia środowego wieczoru jest mocno zachęcająca, nawet dla około 3 tysięcy marsylczyków, którzy chcą pojawić się tu mimo braku kart wstępu na mecz. Tych, którym udało się nabyć wejściówkę na sektor OM jest niemal 12 tysięcy. Pula ogólna biletów na finał była sprzedawana na przełomie marca i kwietnia, jeszcze przed poznaniem składu wielkiego finału. Nie jest to dużo lepsza informacja, bo jasne jest, że sporą część biletów kupili kibice z Lyonu, którzy na Parc Olympique Lyonnais raczej nie będą bić brawa swemu rywalowi z Marsylii.

"W Lyonie rozwalimy wszystko"

Po ostatnim marcowym meczu tych drużyn, kibice OM denerwując się porażką 2:3 śpiewali "w Lyonie rozwalimy wszystko" - w wersji eufemistycznej. Medialną wojnę przeprowadzili także prezesi obydwu ekip  Jean-Michel Aulas i Jacques-Henri Eyraud, którzy nota bene często lubią sobie nawrzucać. Tym razem, jakby wyczuwając powagę sytuacji, sami świecą przykładem.

- Marsylię i Atletico przyjmiemy na naszym stadionie najlepiej jak się da - ogłosił prezes Lyonu i dodał, że chętnie zasiądzie na trybunach razem z Henri Eyraudem.

Mecze z udziałem fanów Lyonu na arenie europejskiej nikomu nie kojarzą się dobrze. Dość przypomnieć tegoroczne spotkanie z CSKA Moskwa, w którym miejscowi rzucali racami na murawę i wydawali rasistowskie okrzyki w kierunku czarnoskórych graczy gości. Przed samym meczem pobili się z rosyjskimi fanami na przedmieściach stadionu.

W kwietniu ubiegłego roku, też u siebie, wszczęli burdy z kibolami Besiktasu Stambuł. W trakcie drugiej połowy nie wytrzymali i wtargnęli na murawę. Kara UEFA o wykluczeniu Olympique z pucharów była jednak w zawieszeniu.

Madryckie porachunki ze śmiercią w tle

Nie konfrontacja Marsylii z gospodarzami najbardziej martwi organizatorów środowego finału, a to jak goście ze Stade Velodrome będą reagować na 9,5 tysiąca przyjezdnych z Madrytu.

10 lat temu, gdy te dwie drużyny rywalizowały w Lidze Mistrzów gorąco było na Vicente Calderon. Hiszpanie oskarżali Francuzów o zachowania rasistowskie. Na obiekcie doszło do małych zamieszek, aresztowano kilkunastu krewkich Francuzów. Marsylczycy zapowiedzieli, że w rewanżu wezmą na madrytczykach odwet.

Sytuacja między fanami zaogniła się jeszcze w 2014 roku. Po meczu Atletico z Deportivo La Coruna doszło do ostrej wymiany. Informacja o kilkunastu rannych i jednym zabitym obiegła nie tylko hiszpańskie media. W bijatykę byli zamieszani też zaprzyjaźnieni z La Coruną ultrasi z Marsylii.

Zresztą ich niedawne podróże do Hiszpanii też nie były spokojne. Ostatnia, w tegorocznym meczu 1/8 finału Ligi Europy z Bilbao, zakończyła się skandalem. Kibice gości odpalili bowiem race i rzucali nimi w kierunku fanów gospodarzy. Podczas interwencji jeden z ochroniarzy został raniony nożem w szyję.

"Nie sądzę, że pójdą swoją drogą"

Organizatorzy środowego finału zrezygnowali z przemarszu kibiców obu drużyn na stadion i maksymalnie ich oddzielili. Zobaczyć mają się dopiero na stadionie, na dwóch przeciwległych łukach - tyle w teorii. Zdają sobie sprawę z zagrożenia, ale starają się być optymistami.

- Fani OM nie szykują się na bitwę w Lyonie - zapewnia odpowiedzialny za bezpieczeństwo na Stade OL Thierry Aldebert. - Ale jak ktoś ich zaatakuje nie sądzę, że pójdą swoją drogą - dodał po chwili.

Europa League Final Atletico Key Players Europa League Final Atletico Key Players Fot. Paul White / AP Photo

- Nie możemy wykluczyć, że dojdzie do jakiś rozrób, ale jesteśmy ekstremalnie czujni i gotowi by reagować - zapewnił prefekt Rhone. Mobilizacja w mieście jest wiesza niż na Euro 2016.

Na spokój liczą też piłkarze.

- Mam nadzieję, że prawdziwe starcie będzie tylko na murawie, tak by było to święto piłki - dodał Diego Godin, z Atletico.

Mecz podwyższonego ryzyka rozpocznie się o 20:45. Relacja na Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA