Ekstraklasa. Francuskie problemy nowego gracza Legii. "Cafu nie ma dobrego wpływu na drużynę"

Błyszczał w Portugalii, był chwalony przez Sergio Conceicao, ale we Francji coś poszło nie tak. - Trener Metz chciał się pozbyć Cafu już w grudniu 2017 roku - mówi nam jeden z francuskich dziennikarzy. Miesiąc przed tym jak obaj panowie skoczyli sobie do gardła. - On nie ma dobrego wpływu na drużynę - słyszymy o nowym nabytku Legii Warszawa.

Jego przeniesienie się z Portugalii do Francji i podpisanie kontraktu z Lorient wywołało w Bretanii spore zamieszanie. "Cafu w Lorient!" - brzmiały tytuły w gazetach. Nieco podekscytowanym kibicom przychodziły do głowy najprostsze skojarzenia - do miasta zawitał podwójny mistrz świata, fenomenalny Brazylijczyk, gwiazda AC Milan. Tyle że tamten Cafu, czyli właściwie Marcos Evangelista de Morais w 2016 roku miał 46 lat. Nie przeszkodziło to jednak części kibiców pomyśleć, że prezes Loic Fery wpadł na sprytny pomysł jak przyciągnąć więcej ludzi na miejscowy stadion.

Cafu Cafu fcmetz.com

Toure tak, Cafu nie

Gracz, który w nieco zabawnych okolicznościach zawitał do małego francuskiego miasteczka był jednak 23-letnim Portugalczykiem, urodzonym w Guimaraes. To tam, a nie w Sao Paulo stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Przydomek Cafu nadali mu jego koledzy. Nie miał on związku z wybitnym graczem Canarinhos. Tym bardziej, że Carlosa Miguela Ribeiro Diasa  (takie jest jego prawdziwe imię) od zawsze fascynował raczej Yaya Toure.

Chociaż nad Sekwaną o Cafu szybko było głośno, wyprawa do Francji i klubu z 60 tysięcznego miasta była dla gracza spora niewiadomą. Konsultował ją ze swym rodakiem - przenoszącym się właśnie z Lorient do Borussii Dortmund Raphaelem Guerreiro. Ten wystawił o ligowym przeciętniaku pozytywne opinie, zwracając uwagę, że to dobre okno wystawowe w silnej, europejskiej lidze. Jego transfer do BVB był zresztą tego dowodem.

Conceicao chwalił

2 mln euro, które zapłacił za Cafu klub z Bretanii, to dla Francuzów były spore pieniądze. Po dobrym sezonie z Vitorii Guimaraes, gdzie był podstawowym wyborem i kapitanem drużyny Sergio Conceicao, obiecywano sobie po nim sporo.

- To dobry chłopak, przeżyłem z nim znakomite chwile. W Portugalii miał znakomity sezon. We Francji z pewnością też sobie poradzi - mówił wtedy słynny piłkarz, który po karierze wziął się za trenowanie.

Conceicao najwyraźniej go lubił, by przełamać chwilową gorszą formę zawodnika zafundował mu kiedyś wycieczkę do Londynu, taka miła niespodzianka. Ponoć podziałała.

Co do słów dotyczących przydatności gracza w Ligue 1 wydawało się że Conceicao też miał rację. Przynajmniej na początku Cafu grywał w Lorient regularnie i to po 90 minut. Zawsze ustawiany był na środku pomocy. Tylko, że Lorient miało akurat gorszy sezon. Walka o byt w najwyższej klasie rozgrywkowej była jeszcze bardziej dramatyczna niż przed rokiem.

Pressing, technika, gorzej w obronie

Chwilę po tym jak w klubie zmienił się szkoleniowiec, czyli w listopadzie 2016 roku, Portugalczyk częściej oglądał mecze z ławki. Często w ogóle nie było go w kadrze meczowej. W kontekście pozytywnych słów o nim nowego szkoleniowca było to nieco zastanawiające.

- To ciekawy gracz sprawdza się szczególnie jeśli chodzi o pressing. Jego zaletami jest technika. Ułatwia grę drużyny do przodu. On zapoczątkował przecież wiele naszych bramkowych akcji. Jak trzeba wysoko broni dostępu do bramki, ale chętnie wraca też na 18 metr. Potrzebuje wsparcia, bo jest młody i nie mówi po francusku, a trafił do ekipy, w której dużo się dzieje. Powinien poprawić jeszcze kilka rzeczy m.in. dotyczących zadań defensywnych - opisywał na łamach "Le Parisien" trener Lorient, Bernard Casoni.

Aklimatyzacja Cafu we Francji rzeczywiście nie przebiegała perfekcyjnie. Sam piłkarz w krótkich wywiadach przyznawał, że nie bardzo miał z kim w klubie rozmawiać, chociaż język francuski zaczynał rozumieć.  

Końcówka sezonu 2016/17 oznaczała dla Lorient walkę w barażach. Cafu w dwóch spotkaniach z Troyes grał przez ponad 30 minut. Jego ekipa z Ligue 1 jednak spadła, a piłkarz szybko trafił do FC Metz.

Niekończąca się opowieść

Przygoda z ekipą ze Stade Saint-Symphorien miała podobny scenariusz. Na początek Cafu grał i był chwalony. Wystąpił w 10 meczach obecnego sezonu. Problemy zaczęły w  listopadzie 2017 roku, kiedy nie łapał się do kadry meczowej. W Metz tak jak w Lorient nastąpiła wtedy zmiana trenera i zaczęła się równia pochyła.

Sytuacji nie poprawił nawet dobry występ w Pucharze Francji - gol i asysta w starciu z Dunkierką. Cafu nie bardzo rozumiał dlaczego mimo dobrej formy nie ma szans na występy w Ligue 1. Sytuacja zrobiła się poważna gdy na treningu przy całej drużynie pokłócił się o to z trenerem Frederickiem Hantzem. Panowie nawrzucali sobie i ruszyli w swoją stronę. O tą sprawę zapytaliśmy u źródła.

Miguel Cafu (z lewej) i Neymar Miguel Cafu (z lewej) i Neymar PATRICK HERTZOG

"Chciał się bić z trenerem"

- Cafu chciał się bić z trenerem, panowie na szczęście zostali rozdzieleni - mówi Sport.pl Remi Alezine z redakcji sportowej regionalnego dziennika "L'Ami hebdo". - Klub zawiesił piłkarza tylko na tydzień, co nie spodobało się szkoleniowcowi. Hantz oczekiwał poważniejszych konsekwencji. Zresztą sam jeszcze w grudniu prosił klubowe władze, by Cafu z drużyny się pozbyć - dodaje dziennikarz.

Spięcie miedzy pomocnikiem, a szkoleniowcem sprawiło, że ten ostatni sam zastanawiał się nad opuszczeniem drużyny. Ostatecznie jednak władze Metz rozwiązały problem Cafu - zdecydowano się na jego półtoraroczne wypożyczenie. Tak znalazł się w Legii.

- Dalsza gra u nas była niemożliwa - mówi nam Alezine. - Może Ligue 1 okazała się dla niego za mocna? W lidze, w której stawia się na siłę i fizykę pewnie się odnajdzie - dodaje. Pytany o wady i zalety pomocnika odpowiada jasno.

- Sprawny fizycznie, może być użyteczny grając na środku z kimś kto też jest dobry technicznie. Dobrze wygląda bez piłki, z nią przy nodze jakby czasem się gubi. Niestety nie ma też dobrego wpływu na drużynę, szczególnie gdy się jej nie układa - kończy francuski dziennikarz. Przestrzega, że historia Cafu zatacza koło. Chociaż nie było o tym głośno w Lorient sztab szkoleniowy też miał z Portugalczykiem problem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.