Futbol i polityka. Forza Italia! Forza Liberia, Gruzja i Islandia! AC Milan jako międzynarodówka polityków

George Weah właśnie wygrał wybory prezydenckie w Liberii. I przypomniał o politycznym fenomenie AC Milan: przez ten klub przeszło tylu późniejszych amatorów karier w parlamentach i rządach, że niejedna partia się przy Milanie chowa.
%Barbara Berlusconi, Silvio Berlusconi %Barbara Berlusconi, Silvio Berlusconi Luca Bruno (AP Photo/Luca Bruno)

Polityczna drużyna AC Milan

W politycznej drużynie wszech czasów AC Milan w loży właściciela siedziałby były premier Włoch. W bramce stanąłby radny Florencji i jej niedoszły burmistrz. W obronie grałby burmistrz Tbilisi i były wicepremier Gruzji. Dałoby się znaleźć dla tej drużyny nawet fizjoterapeutę, który po pracy w Milanie robił karierę w regionalnych władzach Lombardii. Ale największy tłok byłby w ataku: grałby tam wieloletni deputowany parlamentu Włoch i Parlamentu Europejskiego, grałby były minister finansów i przemysłu Islandii, grałaby lokomotywa wyborcza partii Naprzód Ukraina. A obok nich - świeżo wybrany prezydent Liberii.

George Weah: na Złotą Piłkę pracował 10 lat, na prezydenturę 12 lat

Ten ostatni, George Weah, pracował na to wyborcze zwycięstwo w Liberii 12 lat. Ponosząc po drodze porażki jako kandydat na prezydenta, a potem na wiceprezydenta. Przegrywał i wyciągał wnioski: zarzucano mu brak wykształcenia (w 2005 pokonała go w drugiej turze ekonomistka po Harvardzie, Ellen Johnson Sirleah), więc zrobił maturę i zdobył uniwersyteckie wykształcenie. Słyszał że nie ma doświadczenia w polityce - został senatorem. Umocnił założony przez siebie Kongres na rzecz Demokratycznej Zmiany. I wreszcie po 12 latach od pierwszego startu w wyborach został prezydentem. Krócej trwała nawet jego walka o Złotą Piłkę "France Football": zdobył ją po 10 latach kariery, licząc od debiutu w pierwszej lidze Liberii do tytułu najlepszego piłkarza świata w 1995.

Silvio Berlusconi obiecuje: zamienię Włochy w drugi Milan

Złotą Piłkę odbierał jako piłkarz Milanu i to w Milanie mógł nabrać przekonania, że droga ze sportu do polityki jest prosta i oczywista. Gdy przychodził do Milanu, właściciel klubu Silvio Berlusconi był już po swoim pierwszym wyborczym zwycięstwie i pierwszym - krótkim, bo tylko dziewięciomiesięcznym, ale jednak - premierowaniu. - Zamienię Italię w drugi Milan - obiecywał Berlusconi wyborcom w 1994, dziękując za głosy oddane na jego "Forza Italia". Na partię, która nazwę i język kampanii wyborczych zaczerpnęła z piłki. Wyborcy to kupili. Chcieli Włoch podniesionych do wielkości jak Milan, klub który Berlusconi przejmował w długach, obciążony karą za korupcję, a zmienił go w krótkim czasie w najlepszą drużynę na świecie.

Fizjoterapeuta Berlusconiego we władzach Lombardii

"Forza Italia" była sensacją sezonu: wygrała wybory po ledwie kilku miesiącach istnienia. To nagłe wkroczenie na scenę Berlusconi nazwał swoim "wejściem na boisko". Przedstawiał się jako człowiek spoza dotychczasowych układów, ten który pokona komunistów - wszędzie widział komunistów - i zakończy chaos po antykorupcyjnej akcji "Czyste ręce". Czym to się skończyło, wiadomo. Ale paliwa wystarczyło na wyborcze zwycięstwa w 1994, w 2001, w 2008, i na dziewięć lat premierowania. A piłkarze których Berlusconi przez te wszystkie lata zatrudniał patrzyli z bliska i uczyli się, jak to się robi. Widzieli, że Berlusconi nawet klubowego fizjoterapeutę - a jednocześnie swojego prywatnego fizjoterapeutę - Giorgio Puricellego potrafił przepchnąć do regionalnych władz Lombardii.

Albert Gudmundsson: pionier z Islandii

Ale polityczne kariery byłych milanistów nie zaczęły się w czasach Berlusconiego, tylko dużo wcześniej. Tak dawno, że pierwszy minister, który wcześniej grał w Milanie, idzie czasem w zapomnienie przy wyliczankach piłkarzy-polityków. Tym pierwszym był Albert Gudmundsson, pionier zawodowej piłki w Islandii, który w Milanie grał krótko pod koniec lat 40., po zakończeniu kariery został handlowcem, a potem spróbował polityki i przez posady w samorządzie i fotel parlamentarzysty doszedł w latach 80. do ministerialnych tek: w ministerstwie finansów, a potem ministerstwie przemysłu. Nie stronił od populistycznych argumentów, założył własną partię, która szybko wzleciała i szybko podupadła, kandydował w wyborach prezydenckich, ale bez powodzenia. Był też wplątany w aferę podatkową, ale odbudował pozycję na tyle, że był jeszcze potem ambasadorem we Francji. Zmarł w 1994, czyli roku zwycięstwa wyborczego Berlusconiego.

Gianni Rivera: polityczny przeciwnik Berlusconiego

Pomijanie w takich piłkarsko-politycznych zestawieniach nie grozi Gianniemu Riverze, jednej z legend Milanu, zdobywcy Złotej Piłki, zdobywcy dwóch Pucharów Europy z Milanem, mistrzostwa Europy z Włochami, a na scenie politycznej: urzędnikowi ministerstwa obrony Włoch i wieloletniemu parlamentarzyście, zarówno w parlamencie Włoch jak i Europarlamencie. Rivera pierwszy raz został wybrany do parlamentu w 1987, a podsekretarzem stanu w ministerstwie obrony był ponad pięć lat, w aż czterech gabinetach, zaczynając w 1996 od rządu Romano Prodiego. Czyli od centrolewicowego rządu, który miał dać Italii odtrutkę na populizm Berlusconiego. Ścierał się również z Berlusconim i jego stronnikami w wyborach lokalnych. Od 2004 był przez jedną kadencję w Parlamencie Europejskim.

Giovanni Galli: bramkarz, który chciał rządzić Florencją

Do Parlamentu Europejskiego próbował się dostać, ale bezskutecznie, Giovanni Galli, bramkarz wielkiego Milanu z pierwszy lat rządów Berlusconiego w klubie, dwukrotny zdobywca Pucharu Europy. Galli startował w wyborach do PE w 2014 z listy Forza Italia. Wcześniej jako kandydat partii prawicowych walczył w 2009 o fotel burmistrza Florencji (był też radnym tego miasta), przeszedł do drugiej tury, ale przegrał wyborczą dogrywkę z przyszłym premierem Włoch Mateo Renzim.

Andrij Szewczenko: polityk nowoczesny, bogaty, liberalny. I mało wytrwały

Swoją partię, tak jak Gudmundsson w Islandii, Berlusconi we Włoszech i Weah w Liberii, chciał też mieć Andrij Szewczenko. Też, jak Weah i Gianni Rivera, zdobywca Złotej Piłki w barwach Milanu. Ale Szewczenko ze wszystkich polityków-milanistów okazał się najmniej wytrwały. On, w przeciwieństwie do kolegów, sam partii nie zakładał: połączył siły z Natalią Korolewską, młodą gwiazdą ukraińskiej polityki, która po politycznym zerwaniu z Julią Tymoszenko przemianowała swoją partię socjaldemokratyczną na Wpieried Ukraina, czyli Naprzód Ukraina ("Forza Italia" inspiruje). I zaprosiła Szewczenkę, by razem z nią dawał twarz takiej odnowionej partii. Szewczenko myślał - to było w 2012, jeszcze w Ukrainie sprzed krwawego Majdanu i konfliktu z Rosją, - że na scenie politycznej jest miejsce między klanem donieckim a kijowskim i dniepropietrowskim: dla bogatych, liberalnych, młodych wyborców. I że jest możliwa Ukraina z 1000 euro średniej płacy i 500 euro przeciętnej emerytury, co obiecywał na wiecach. Był numerem dwa na listach Naprzód Ukrainy, zdobył dla niej najwięcej głosów, ale nie przeciągnął partii - tak bogatej, że mało kto wierzył w jej opozycyjność - przez próg wyborczy. I wrócił do swoich pierwotnych planów na życie po karierze, czyli do bycia trenerem.

Kacha Kaładze: w pół roku od piłkarza Genoi do wicepremiera Gruzji

Najbardziej pojętnym uczniem Silvio Berlusconiego okazał się Kacha Kaładze, gruziński obrońca Milanu. Już pół roku po zakończeniu piłkarskiej kariery (kończył ją w Genoi, nie Milanie) został lokomotywą wyborczą partii Gruzińskie Marzenie. Czyli partii Bidziny Iwaniszwilego, miliardera, który zakończył w Gruzji erę rządów Micheila Saakaszwilego. Gruzińskie Marzenie było jak Forza Italia, powstało niedługo przed wyborczym zwycięstwem, a Kaładze jako 34-latek przeskakujący z boiska do polityki, nie tylko uzyskał w wyborach świetny wynik (najlepszy w swojej partii), ale też został ministrem w gabinecie zwycięzców i wicepremierem. Ministerstwem energetyki kierował przez pięć lat, zrezygnował w 2017, by stanąć do wyborów burmistrza Tbilisi. I znów wygrał. - To lepsze niż finał Ligi Mistrzów - mówił o wygrywaniu w wyborach. Ma porównanie, bo z Milanem wygrywał Ligę Mistrzów dwukrotnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.