Był marzec 2021 r., kończył się ligowy mecz Arki Gdynia z Anwilem Włocławek. W ostatniej sekundzie debiutujący w ekstraklasie Szymon Nowicki wykonał rzut z linii trójek pod własnym koszem. Piłka przeleciała przez trzy czwarte boiska i czyściutko wpadła do kosza. Dla liczącego wówczas 15 lat, dziewięć miesięcy i 15 dni zawodnika były to pierwsze punkty na tym poziomie, ale już wcześniej wiadomo było, że chłopak z Wejherowa ma wielki koszykarski talent.
Dziś 17-letni, mierzący 203 cm wzrostu Nowicki jest zawodnikiem Realu Madryt. Za nim udane mistrzostwa świata do lat 17, w których Polska zajęła ósme miejsce, a on sam zdobywał w nich średnio 14,4 punktu, miał po 9,6 zbiórki, trafiał 42 proc. trójek. Przed nim – wielka, być może, kariera oraz możliwy debiut w reprezentacji Polski. W czwartek Biało-Czerwoni zagrają w Sosnowcu z Austrią w preeliminacjach do EuroBasketu 2025. Nowicki dostał powołanie, z czternastoosobową kadrą trenuje od poniedziałku - gdyby znalazł się w meczowej dwunastce i wszedł na parkiet w spotkaniu z Austrią, to w wieku 17 lat, ośmiu miesięcy i 21 dni zostałby najmłodszym koszykarskim reprezentantem Polski w historii. Grającego dziś w NBA Jeremiego Sochana pobiłby pod tym względem o 10 dni.
- Rozmawiałem z Szymonem po tym, jak dostał powołanie i on początkowo nie wierzył, myślał, że to jakiś żart. Niezależnie od tego, czy zagra, czy nie, doskok do kadry seniorów jest dla niego czymś wyjątkowym. To duże wyzwanie, ale też impuls i bodziec do dalszej pracy – mówi Wojciech Bychawski, trener, w którego kadrze młodzieżowej Nowicki był liderem na mistrzostwach świata.
Na stwierdzenie, że Nowicki pójdzie śladami Jeremiego Sochana i zostanie kolejnym Polakiem w NBA, jest za wcześnie, ale jeśli szukamy wśród polskich nastolatków kandydatów do takiego skoku, nazwisko Nowickiego będzie na szczycie listy. Wszechstronny wysoki skrzydłowy ma duży talent i potencjał – zdobywa punkty na różne sposoby, skutecznie rzuca z dystansu, dobrze radzi sobie z piłką, potrafi zagrać tyłem do kosza, nieźle podaje i broni. Słowem, ma fundamenty, na których można zbudować poważną karierę.
Od połowy 2022 r. Nowicki buduje ją w Hiszpanii. Po wspomnianych bardzo dobrych dla niego i dla Polski mistrzostwach świata do lat 17, po wychowanka UKS Basket Ósemka Wejherowo, który świetnie prezentował się w Gdyńskiej Akademii Koszykówki, zgłosił się szukający uzupełnienia juniorskiej ekipy Real Madryt. Wielki także w rozgrywkach juniorskich, bo drużyny "Królewskich" należą do najlepszych w Europie. Tak, jak cały hiszpański basket, bo przecież w 2022 r. wszystkie młodzieżowe ekipy tego kraju – męskie i żeńskie, od lat 16 do 20 – grały w finałach imprez mistrzowskich. Trzy złote i pięć srebrnych hiszpańskich medali zwieńczył triumf seniorów w EuroBaskecie. A ACB, czyli tamtejsza ekstraklasa, to najlepsza liga w Europie.
Dlatego transfer Nowickiego do Hiszpanii był jednocześnie i nobilitacją, i wyzwaniem, i ryzykiem. Nobilitacją, bo Real docenił jego umiejętności i potencjał, wyzwaniem, bo w Madrycie obok Polaka grają jeszcze lepsi koszykarze, ryzykiem, bo to Słoweniec Jan Vide, Hiszpan Hugo Gonzalez, Serb Mitar Bosnjaković czy Rosjanin Egor Demin są postrzegani jako przyszłe gwiazdy Realu. W miejscu, które świetnie uczy koszykówki, Nowicki jest w ich cieniu.
- Trzeba pamiętać, że Szymon pojechał do Realu się uczyć i spełniać określone zadania w drużynie, w której liderami są inni. Tam wszystko obraca się wokół młodzieżowych gwiazd, zawodników, z którymi Real wiąże duże nadzieje na seniorskie granie – podkreśla Bychawski.
Nowicki do takowych w tym momencie nie należy, ale stara się robić swoje. W czwartoligowych rezerwach Realu gra regularnie – średnio po 22 minuty, w których zdobywa po 5,8 punktu, zbiera po 4,2 piłki z tablic. Statystyki nie imponują, ale nastolatek z Wejherowa ma coś, czego w Polsce na poziomie młodzieżowym mu brakowało. Tu był gwiazdą, wszystko przychodziło mu z łatwością. W Hiszpanii rywalizuje z lepszymi, musi podejmować szybsze decyzje, uczy się grać bez piłki. A przede wszystkim – wzmacnia się fizycznie, co jest kluczowe, by jak najszybciej zaistnieć w dorosłym baskecie.
- Byłem niedawno w Monachium na turnieju Adidas Next Generation Tournament, gdzie Real w finale pokonał 84:64 Żalgiris Kowno i widziałem, że Szymon zrobił postępy – opowiada Bychawski. – Poprawił kulturę gry i technikę indywidualną, a także obronę. Real w defensywie przekazuje krycie po każdej zasłonie, więc uczy się pilnować i niższych, i wyższych graczy. Z racji tego, że jest zmiennikiem i nie ma głównej roli w zespole, rozwija się jego zdolność współpracy, Szymon częściej podaje, niż rzuca. Ma swoje zadania i się w nich odnajduje.
A także – nabiera siły. – Mięśni po nim może jeszcze nie widać, ale zaczyna korzystać ze swojego ciała. Na takim poziomie koszykówki młodzieżowej, jaki prezentuje Real, inaczej grać nie można. Wysokich broni się od piłki, trzeba się przepychać, wychodzić z ręką przed rywala, nie pozwala się bezkarnie wchodzić w pole trzech sekund. Fizyczna gra była jedną ze słabości Szymona, teraz to wygląda lepiej. Nie przegrywa pojedynków w defensywie – podkreśla Bychawski.
Nowicki mężnieje i uczy się basketu w jednej z najlepszych szkółek w Europie, a jednocześnie zastanawia się, co dalej. Kontrakt z Realem obowiązuje do końca sezonu i, jeśli nie zostanie przedłużony, nadejdzie czas decyzji. Poszukać innego klubu w Hiszpanii? Znaleźć miejsce w klubie z innej ligi, który – tak jak choćby niemiecki Ulm, w którym przez rok występował Sochan - jest znany z wprowadzania młodych graczy do dorosłego grania? A może wrócić do Polski, gdzie w lidze o średnim europejskim poziomie będzie łatwiej o minuty?
- Burza mózgów jest naprawdę duża – mówią przedstawiciele agencji Ballers, która reprezentuje Nowickiego. – Uważamy, że Szymon jest gotowy na seniorskie granie, ale czas pokaże, gdzie ostatecznie spędzi kolejny sezon. Opcji jest dużo – od pozostania w Hiszpanii, po nawet powrót do Polski. Na nic się nie zamykamy. Na szczęście mamy jeszcze dużo czasu i spokojnie analizujemy każdy scenariusz. Najważniejszy jest rozwój Szymona i to będzie determinowało najbliższą przyszłość.
Pozostanie w Hiszpanii na co najmniej dwa lata – czyli w sumie trzyletnia gra w tym kraju – pozwoliłaby młodemu skrzydłowemu zyskać status gracza miejscowego, czyli omijać tamtejsze limity dla obcokrajowców. Z drugiej strony – o Nowickiego pytają ponoć wszystkie kluby polskiej ekstraklasy, w której nastolatek miałby większą szansę na regularną grę.
Na razie przed utalentowanym kadrowiczem jeszcze kilka miesięcy w Madrycie. A Bychawski, który doskonale zna nastolatka ze swojej kadry młodzieżowej, podkreśla, że w Hiszpanii Nowicki rozwija się nie tylko jako koszykarz, ale także młody człowiek. – Pierwszy raz wyjechał z domu, skoczył na głęboką wodę i z konieczności dojrzał. Nie jest mu łatwo, wiem, że miał kryzysowe momenty. Ale wciąż czegoś się uczy – hiszpańskiego, angielskiego, który w koszykówce jest najważniejszym językiem, poznaje inne kultury i ludzi. To też bardzo ważne.
- Real Madryt w CV to coś, co trochę znaczy. Nawet jeśli Szymon nie jest tam najważniejszym graczem. Ale spokojnie, on nim będzie, to materiał na lidera. Jest świetnym łowcą punktów, ma dużą koszykarską świadomość, rozumie, co się do niego mówi i czego się wymaga. Pod względem charakterologicznym nie jest to może herszt bandy, ale jego głos w drużynie jest ważny. Nawet jeśli czasem jest wygłaszany z drugiego rzędu – mówi Bychawski. – I wie pan, kogo mi pod tym względem przypomina? Adama Wójcika, oczywiście przy zachowaniu wszelkich proporcji. On był legendą, znakomitym człowiekiem. Spokojnym w życiu codziennym, ale liderem na boisku, nawet jeśli nie był głośny, nie pokrzykiwał.
- Warto robić pozytywny szum wokół takich chłopców jak Szymon. On może być przyszłością polskiej koszykówki – kończy Bychawski.
A Nowicki dopiero zaczyna.