Chłopak znikąd przeszedł do historii NBA. "Przywrócił wiarę", "zaczarował niczym Jordan"

Piotr Wesołowicz
Jego 188 cm wzrostu budzi w NBA uśmiech politowania, jego dwa mecze na koncie sprawiają, że jest ledwie jednym z 4706 graczy, którzy do dzisiaj występowali na parkietach najlepszej ligi świata. Ale Mac McClung - chłopak znikąd - w jeden wieczór zapisał się w jej historii na zawsze.

Mac McClung ma na koncie ledwie dwa mecze w NBA – jeden w barwach Chicago Bulls, jeden w Los Angeles Lakers. Tymczasem ostatniej nocy skradł show niczym przed laty Michael Jordan czy Dominique Wilkins.

Zobacz wideo

Na wyrost? Nie dla tych, którzy widzieli to, co 24-latek wyczyniał w trakcie Slam Dunk Contest podczas Weekendu Gwiazd. – Jak można TAK wysoko latać? – zachwycali się i łapali za głowy Michał Łopaciński i Artur Kwiatkowski, komentatorzy Canal+, którzy z Salt Lake City podziwiali wyczyny McClunga.

Absolutna perfekcja. Antetokounmpo robił wielkie oczy

W pierwszej próbie konkursu świeżo upieczony gracz Philadelphii 76ers przeskoczył dwie osoby – przyjaciół ze szkoły Chase'a Skinkisa i Bradleya Deana – tyle że jedna wzięła drugą na barana. McClung pofrunął ponad nimi i jeszcze odbił piłkę od tablicy. Za wsad dostał maksymalną, 50-punktową notę.

Drugi wsad – oburęczny młynek z obrotem o 360 stopni – dał mu kolejną niemal perfekcyjną notę 49,8, a jedyną, która obniżyła ocenę, byłą Lisa Leslie. Finałową serię McClung rozpoczął od kolejnej "50" – przeskoczył kolejnego z przyjaciół i załadował piłkę plecami do kosza.

A prawdziwe show dał na koniec – w finałowej akcji 24-latek nałożył na siebie koszulkę Gate City, czyli ogólniaka, którego jest absolwentem, i wykonał wsad, obracając się w powietrzu o 540 stopni, czyli wykonał półtora obrotu. Absolutna perfekcja i coś, czego w konkursie nie było jeszcze nigdy.

Koszykarze NBA, którzy przyglądali się tym wsadom z pierwszych rzędów Vivint Areny, po prostu oszaleli. Najpierw filmowali akcje na telefonach, ale potem rzucili się do przytulania i zbijania piątek z gwiazdą wieczoru. Giannis Antetokounmpo, Donovan Mitchell, Julius Randle, Bam Adebayo i kilku innych największych ligi przyglądało się niczym w hipnozie temu, co wyczyniał McClung.

Sędziowie – czyli Karl Malone, Jamal Crawford, Harold Miner, Dominique Wilkins oraz Lisa Leslie – wręczyli McClungowi po raz kolejny maksymalną, 50-punktową notę. A McClung wykonał legendarny gest Vince'a Cartera z 2000 r. i dodał kultowe "it’s over". Gra zakończona.

McClung po zwycięstwie był najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. - Być z tak małego miasta i stać dziś na tak gigantycznej scenie jest czymś niesamowitym. Jestem "underdogiem", od kiedy pamiętam. Udowodnienie sobie, że miało się rację, smakuje idealnie - mówił.

Jeśli wcześniej o Macu McClungu nie słyszeliście, nie miejcie wyrzutów. 24-latek do tej pory zagrał w NBA ledwie dwa mecze, ale w tym, aby dostać się w końcu do ligi na stałe, jest niezwykle uparty.

Trzy kraje, 30 miast i 150 kolegów w dwa lata. Globtroter

Jak policzyli dziennikarze The Athletic, w trakcie dwóch ostatnich lat zagrał w trzech krajach, w około 30 miastach i miał w zespołach 150 kolegów. Wszystko po to, aby spełnić marzenie i dostać się do najlepszej ligi świata. – Musisz nauczyć się, jak czuć się komfortowo w zupełnie niekomfortowej sytuacji – zauważa w rozmowie z The Athletic McClung. – Nigdy nie możesz pomyśleć: o, to będzie mój dom na kolejne dwa lata – dodał. To życie, które od 2021 r. wjedzie McClung. Przynajmniej wiódł – do soboty.

Szybka wyliczanka tego, co robił po tym, jak nie został wybrany w drafcie NBA w 2021 r.

  • Siedem meczów w Lidze Letniej, a następnie obóz treningowy i trzy mecze przedsezonowe z Lakers.
  • 41 meczów w South Bay Lakers, filii Lakers w G League.
  • Dwa 10-dniowe kontrakty z Chicago Bulls, w tym jeden występ w NBA.
  • Jeden występ z Windy City Bulls, filii Bulls G League.
  • Kontrakt typu two-way z Los Angeles Lakers.
  • Dwa mecze dla Team USA w eliminacjach do mistrzostw świata w Kolumbii.
  • Siedem meczów Ligi Letniej z Lakers i Golden State Warriors w 2022 roku.
  • Obóz treningowy i przedsezonowy występ w barwach Warriors, podczas którego udał się do Japonii, zanim został zwolniony przed tym sezonem.

Całkiem szalone życie jak na kogoś, kto wyrósł w liczącej 1,6 tys. mieszkańców miejscowości, jak mawiają Amerykanie, "in the middle of nowhere", czyli pośrodku niczego.

MacClung dorastał w Virginii, w maleńkim Gate City. Tam uczył się w liceum i tam szybko usłyszał o nim koszykarski świat, choć… w drugim obiegu. Jego kompilacje wsadów z czasów gry w Blue Devil osiągnęły na YouTubie ponad trzy miliony wyświetleń.

Ale efektowne dunki to nie jest coś, co zagwarantuje ci miejsce w NBA. McClung na razie zaliczył dwa mecze i zdobył osiem punktów. – To nic imponującego, ale kiedy dzwonisz do mamy i słyszysz jej płacz, jej wzruszenie, to zaczynasz doceniać każdy moment – mówił McClung.

McClung przywrócił kibicom wiarę

Dlatego Mac McClung tak mocno haruje na swoją szansę. Po drodze odrzucił propozycje gry poza Stanami – a zgłosiły się po niego tureckie Fenerbahce, czyli jedna z najmocniejszych ekip w Europie, oraz Shanghai Sharks, w których barwach mógł zarobić ponad milion dolarów za sezon. Dosłownie kilka dni przed Weekendem Gwiazd podpisał kolejny kontrakt typu two-way z Philadelphią 76ers, co oznacza, że będzie do dyspozycji pierwszej drużyny, ale głównie będzie występował w Delaware Blue Coats, ich zespole filialnym w G-League, która jest zapleczem NBA. – Szanuję to i nie wykluczam możliwości wyjazdu do Europy. To była kwestia tego, by zawsze być dostępnym dla klubów NBA – mówił McClung. I nie ma się co dziwić jego zawziętości, skoro sam Steve Kerr powiedział: "Wierzę w to, że Mac to gracz na miarę NBA".

Wiele osób przed All-Star Weekend zadawało sobie pytanie, czy tak anonimowy gracz powinien w ogóle pojawić się w Konkursie Wsadów i gdzie na liście nazwiska są najlepszych skoczków w NBA – Ja Moranta czy Ziona Williamsona.

NBA – po kilku latach co najwyżej przeciętnych konkursów wsadów, których atrakcyjność spadała na łeb na szyję – postanowiła zrobić krok w tył i zaprosić graczy może mniej znanych, ale za to kochających wsady.

McClung nie ukrywa, że wychował się na kultowych pojedynkach Aarona Gordona z Zachiem LaVine'em. I w Salt Lake City rzeczywiście oczarował. Magic Johnson na Twitterze napisał, że McClung "uratował" Slam Dunk Contest. A zgarnięciem z rąk Juliusa Ervinga trofeum w jeden wieczór zapisał się w historii NBA.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.