12 tys. zł, by poczuć się jak Kubica. Bolidy F1 wróciły do Polski. "330 km/h na prostej"

Karol Górka
Doczekaliśmy się i my. Po raz pierwszy w historii każdy mógł wsiąść za kierownicą bolidu Formuły 1 i pokonać kilka okrążeń toru Silesia Ring. Ci, którzy odważyli się wsiąść do bolidu Williamsa FW-29 z 2007 roku, zgodnie przyznają, że było to niewiarygodne doświadczenie.

Minęło dziewięć lat od czasu, gdy ostatni raz Polacy mogli zobaczyć bolid Formuły 1 jeżdżący po Polsce. W 2013 r. na specjalnym torze w Warszawie Felipe Massa prezentował czerwony bolid Ferrari. Brazylijczyk pokonał dziesięć okrążeń wokół Marszałkowskiej i Placu Bankowego. Koncern paliwowy Shell, wprowadzający na polski rynek najnowszy rodzaj paliwa, ściągnął Formułę 1 tak blisko polskich widzów, jak nigdy wcześniej. 

Zobacz wideo Kubica wraca do Le Mans po dramacie na ostatnim okrążeniu. "Historyczny moment"

Wcześniej Polacy mieli okazję zobaczyć bolid w 2010 r., gdy Robert Kubica wraz z Renault jeździł po torze w Poznaniu. Na terenie toru zebrało się ponad 140 tys. kibiców, a impreza odbiła się szerokim echem. Trudno się temu dziwić - Kubica fenomenalnie radził sobie w Formule 1, regularnie punktując i notując dwukrotnie miejsce na podium, w tym w legendarnym GP Monako.

I teraz, po kilku latach przerwy, bolidy Formuły 1 wróciły do Polski. Grzegorz Różalski, kierowca wyścigowy, nawiązał współpracę z zespołem Johana Rajamäki ze Szwecji, dzięki czemu dwa bolidy Williamsa FW29 z 2007 r. pojawiły się na torze Silesia Ring i czekały na tych, którzy byli gotowi przejść pełne szkolenie, a by móc na koniec dnia cieszyć się z szansy do poprowadzenia bolidu, którymi Nico Rosberg i Alexander Wurz ścigali się po torach F1. Cena tej przyjemności do najniższych nie należy - niemal 12 tys. zł za możliwość poprowadzenia bolidu lub trzy i pół tys. za możliwość przejazdu w roli pasażera.

Najtaniej, nie licząc Polski, można kupić przejazd bolidem Formuły 1 na torze Magny-Cours we Francji - wystarczy zapłacić niespełna sześć tys. euro, co daje aktualnie w przeliczeniu ok. 28 tys. złotych. Różnica jest więc ogromna.

Każdy mógł poczuć się jak Robert Kubica

Tym samym po raz pierwszy w historii właściwie każdy mógł wsiąść do bolidu Formuły 1 i poczuć się jak Robert Kubica na torze w Poznaniu w 2010 r. Do tej pory taka możliwość była m.in. na torze w Szwecji czy Finlandii, skąd Grzegorz Różalski przyniósł pomysł do Polski. - Duże emocje i bardzo entuzjastyczne reakcje uczestników zarówno odbywających jazdy bolidami, jak i również oglądających legendarne maszyny wyścigowe w akcji na torze Silesia Ring pokazały, że warto realizować w Polsce wydarzenie dla fanów F1 i stworzyć dla nich niezwykłą możliwość poprowadzenia bolidu F1 - przyznał Różalski.

Zanim jednak kierowcy, którzy zapłacili za tę przyjemność, mieli okazję wsiąść do bolidu F1, przeszli pełne szkolenie, m.in. prowadząc jeden z czterech bolidów Formuły Renault 2.0. W ten sposób uczyli się, jak prowadzi się bolid jednomiejscowy. To wcale nie tak oczywiste, jeśli wziąć pod uwagę jego wagę - jedynie 520 kilogramów.

Dopiero po pokonaniu kilku kółek w bolidzie Formuły Renault kierowcy mogli przesiąść się do bolidów Formuły 1. Niestety, silniki w bolidach Williamsa musiały zostać znacznie wyciszone - tor Silesia Ring znajduje się na terenie obszaru Natura 2000. Z tego powodu zamontowany został dodatkowy tłumik, a same silniki, które oryginalnie kręciły się do 18 tys. obrotów/min., musiały zostać skręcone do 12 tys. obrotów/min. 

Wielkie emocje i kapitalne przeżycia

To nie zmieniało jednak jednego - to nadal były prawdziwe bolidy Formuły 1, które na prostych osiągają nawet 330 km/h i są jednocześnie jednymi z najbardziej aerodynamicznych pojazdów, które kiedykolwiek jeździły po torach wyścigowych. To sprawiało, że kierowcy tuż po zakończeniu przejazdów nie skrywali wielkich emocji.

Wszyscy zgodnie podkreślali, że moc bolidów Formuły 1 jest tak wielka, że nie byli w stanie w pełni wykorzystać potencjału bolidu. Z każdym przejechanym kilometrem czuli się jednak coraz pewniej za kierownicą, a auta wręcz zachęcały kierowców, by spróbować jechać szybciej i szybciej. 

Ale to nie była jedyna atrakcja dla tych, którzy chcieli z bliska poznać bolidy Formuły 1. Chętni mogli także pokonać kilka okrążeń toru w wyjątkowym, dwuosobowym bolidzie BMW Sauber z 2006 roku. Dokładnie tym samym modelem, którym Robert Kubica debiutował w Formule 1 podczas GP Węgier, choć z kilkoma modyfikacjami, aby umożliwić przejazdy kibicom w roli pasażera. 

I trzeba przyznać, że przejazdy w roli pasażera także pozwalały poczuć niemal wszystko to, co czują kierowcy podczas jazdy. Za kierownicą zasiadł Kamil Franczak, profesjonalny kierowca wyścigowy, który wyciskał niemal maksimum z bolidu z 2006 r. Na własnej skórze miałem okazję się przekonać, że słowa o tym, że Kamil jedzie na limicie, nie były blefem. Jedno jest pewne - dla każdego, kto miał okazję być jego pasażerem, były to niezapomniane przeżycia.

I choć pierwsza tura wydarzenia już za nami, wszyscy chętni będą mieli jeszcze jedną okazję, by przyjechać na Silesia Ring. Event Formula Drive odbędzie się także w dniach 9-11 lipca, na tym samym torze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.