Świątek po dwóch pytaniach sięgała po telefon. Sekretne miejsce Polki

Dwa pytania na konferencji prasowej sprawiły, że Iga Świątek sięgnęła po telefon, by poszukać odpowiedzi. Jedno dotyczyło turniejowej playlisty, a drugie - książki przyszykowanej na Australian Open. Okazało się, że polska tenisistka ma od niedawna ulubione miejsce w Melbourne, w którym lubi się zaszyć. Ale szczegółów nie zdradzi - pisze Agnieszka Niedziałek, korespondentka Sport.pl.

Gdyby ogłosić konkurs na najzabawniejsze konferencje prasowe w świecie tenisa, to Iga Świątek miałaby duże szanse na zwycięstwo. Polska tenisistka nieraz rozbawia dziennikarzy szczerością i roztrzepaniem. Po zwycięstwie nad Kolumbijką Camilą Osorio 6:2, 6:3 dała kolejną tego próbkę.

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Muzyczny przewodnik Świątek

Liderka światowego rankingu jest już dobrze znana z zamiłowania do słuchania muzyki i czytania książek. W środę pytania dotyczące obu tych pasji sprawiły jej mały kłopot. Pomocy szukała w telefonie - sukces był połowiczny.

Kolejne sukcesy na korcie w ostatnich latach Polka odnosiła z ulubionymi piosenkami w tle. Nieraz podczas turniejów była pytana, czego aktualnie słucha i chętnie się tym zawsze dzieliła. Okazuje się, że po dwóch latach zmieniła playlistę. W środę padło pytanie, co znajduje się na nowej.

- Wciąż jest to rock. Tyle że inne piosenki. Red Hot Chili Peppers. Czekajcie. Co to właściwie jest? Cóż, to ta nowa i dlatego nie pamiętam - tłumaczyła się 21-latka, sięgając po telefon i wywołując rozbawienie przedstawicieli mediów.

A po chwili, korzystając z podpowiedzi, wyliczała: - Poza tym Black Sabbath, AC/DC, Led Zeppelin, ale też inne piosenki niż wcześniej. No i Lenny Kravitz. Czyli inne rzeczy, ale wciąż w tym samym stylu.

W poszukiwaniu tytułu książki Świątek pomogła dziennikarka WTA. Sekretne miejsce w Melbourne

Po raz drugi Świątek po telefon sięgnęła zaraz po pytaniu jednego z zagranicznych dziennikarzy o książkę, którą obecnie czyta. Wyjaśniła od razu, że nie zna angielskiej wersji tytułu. Ale tym razem nie udało jej się znaleźć odpowiedzi i zaczęła naprowadzać media na trop opisem fabuły.

- To historia o dziewczynie z Afganistanu. Była bestsellerem jakieś pięć lat temu. Były tam siostry i jedna z nich musiała udawać, że jest chłopcem, kiedy była młodsza, bo w ich rodzinie nie było syna. Teraz jestem na etapie, że ona musi wyjść za mąż za ok. 40-letniego mężczyznę - relacjonowała z uśmiechem.

Polka patrzyła przy tym na Courtney Nguyen, która przygotowuje teksty dla organizacji WTA i często rozmawia z nią w trakcie sezonu. - Przepraszam, ale zerkam na nią, bo jestem pewna, że Courtney wie, o jaką książkę mi chodzi - wyjaśniła tenisistka ze śmiechem.

I nie myliła się. Nguyen po pewnym czasie w mediach społecznościowych podała, że liderce światowego rankingu chodziło o "Afgańską perłę" Nadii Hashimi.

Tuż po meczu Świątek wyznała, że we wtorkowy wieczór, który był dla niej dniem wolnym od rywalizacji, spędzała czas na zewnątrz i wówczas złapał ją deszcz. Musiała się schować pod drzewem, czekając aż przestanie padać. Na konferencji prasowej kontynuowano ten wątek, dopytując, w którym miejscu to się wydarzyło. Tenisistka tym razem jednak wyjątkowo nie odpowiedziała wprost.

- Nie mam zamiaru tego zdradzić. To teraz moje miejsce. Ale jest to niezbyt daleko - zaznaczyła.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.