Dla starszych kibiców nadal jest topowym graczem. Członek esportowego all-stars

Paweł "byali" Bieliński to jeden z pięciu zawodników, których wybrano do drużyny HEINZ All-Star. Widzowie PGE Dywizji Mistrzowskiej oddawali głosy na swoich ulubieńców, a wyróżnienie akurat Bielińskiego absolutnie nie dziwi. To zawodnik wyjątkowo zasłużony dla polskiego CS:GO.

Członek składu Virtus.pro, będącego najlepszą polską drużyną w historii CS:GO. Zwycięzca katowickiego Majora z 2014 roku. Swego czasu nazywano go czołowym polskim aimerem, doceniając jego umiejętności indywidualne. Paweł "byali" Bieliński najlepsze lata kariery ma już za sobą, ale jego osoba nadal cieszy się powszechnym uznaniem na polskiej scenie esportowej, a kibice nie zapomnieli wielu lat, które spędził na szczycie.

Zobacz wideo Relacja z PLE GG Gaming Weekend

Początki kariery

"Byali" przed erąCounter-Strike'a: Global Offensive nie był tak bardzo popularnym zawodnikiem. W CS 1.6. współtworzył co prawda półprofesjonalną drużynę BoomSlave, ale dość szybko pojawiła się opcja przenosin na nowy tytuł i skład nie zdążył nawet specjalnie rozwinąć skrzydeł. 

W pierwszych miesiącach od premiery scena dopiero się kształtowała. Mimo wszystko Bieliński dostał szansę wykazania się bardzo szybko. ESC Gaming - zespół oparty na weteranach 1.6., tworzony przez Wiktora "TaZa" Wojtasa, Jarosława "pashęBicepsa" Jarząbkowskiego i Filipa "NEO" Kubskiego, szukało dwóch zawodników. Jednym z nich został "byali". Drugim był Janusz "snax" Pogorzelski.

Dla Bielińskiego był to konkretny przeskok względem wcześniejszych doświadczeń. Dołączył do składu, który mierzył wysoko i grał na najwyższym poziomie. Co prawda gracze dość szybko rozstali się z ESC, ale już niebawem miała się pojawić dla nich życiowa szansa. Na początku 2014 roku piątka przeniosła się bowiem do pewnej organizacji spod szyldu niedźwiedzia polarnego.

Legenda Virtus.pro

Podpisanie polskiego składu przez Virtus.pro w styczniu 2014 roku to jedno z przełomowych wydarzeń w historii całego esportu, chociaż wtedy nikt jeszcze o tym nie wiedział. Cały fundament tej legendy został jednak postawiony już w marcu. Wtedy to Virtus.pro niespodziewanie wygrali EMS Katowice 2014. Był to pierwszy Major, który wpadł na konto Polaków, lecz jak przyszłość pokazała, zarazem i ostatni.

Z Virtusami "byali" spędził ponad pięć lat, chociaż w tym okresie zdarzały mu się przerwy. Sama bazowa piątka "Niedźwiedzi" stała się zespołem, który odnotował najdłuższy okres w historii CS:GO bez zmian w składzie - 4 lata i 5 miesięcy, aż do odejścia Wiktora "TaZa" Wojtasa. 

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Skupiając się jednak na samym Bielińskim, ten w Virtusach zyskał szansę zaprezentowania się szerszej publice. Nigdy nie był twarzą całego zespołu - nie wypowiadał się w wywiadach, a serca kibiców skradli przede wszystkim "pasha" i "Snax". "byali" bronił się zawsze swoimi kapitalnymi umiejętnościami mechanicznymi. Potrafił znakomicie posługiwać się pistoletami, notując bardzo wysoki wskaźnik trafień w głowę. Tym zasłużył sobie na łatkę aimera, z którą szedł przez swoją karierę latami. Będąc w Virtusach, Bielińskiemu udało się również zdobyć swoje największe osiągnięcie indywidualne - załapać do dwudziestki najlepszych graczy 2014 roku, zajmując w niej 13. miejsce.

Okres w Virtus.pro to 11 znaczących tytułów, występy na 11 Majorach i setki powtórek z genialnymi akcjami Bielińskiego. Niewielu zawodników CS:GO może pochwalić się takimi osiągnięciami w gablotce - z polskich są to w zasadzie tylko jego koledzy z Virtus.pro. Finalnie "byali" pożegnał się z "Niedźwiedziami" w kwietniu 2019 roku. 

Jego rozstanie z Virtus.pro przebiegło w dość burzliwej atmosferze. Po prostu podczas obozu spakował się i wyjechał. Spowodowane było to brakiem chęci współpracy z psychologiem esportowym, który wspomagał zespół. "Byali" nie wrócił już na międzynarodowy poziom i od tamtej pory występował tylko w barwach krajowych formacji.

Okres przejściowy i angaże w polskich składach

Przez kolejny rok Bieliński nie uczestniczył aktywnie w zmaganiach na esportowej scenie CS:GO. Zaczął za to aktywniej prowadzić transmisje na żywo. Swoim widzom tłumaczył, że obecnie jest w dobrej sytuacji i nie musi usilnie szukać sobie nowego pracodawcy. Streamy pokazały też samego zawodnika z nieco innej strony. Widzowie na własne oczy mogli zobaczyć, jak nerwowy potrafi być "byali". Czasami ponosiło go nawet aż za bardzo, przez co kilkukrotnie społeczność esportowa intensywnie dyskutowała na temat charakteru Bielińskiego. Burzliwe usposobienie stało się jego pośrednią wizytówką.

Powrotem do profesjonalnej gry było przejście gracza do AVEZ. Świeży projekt, młodzi zawodnicy i "byali", który wnosił do składu porządną dozę doświadczenia oraz wyrachowania. Kilka miesięcy nie przyniosło jednak konkretnych rezultatów, ani na arenie międzynarodowej, ani krajowej. Powoli zwiastowało to też obniżenie lotów i poziomu, na jakim Bielińskiemu przyszło rywalizować w następnych latach.

Następnym epizodem w karierze "byaliego" byli Izako Boars. Tu z kolei jego dalsze kroki zatrzymała kontuzja ręki, przez którą zawodnik wypadł z dyspozycji na okres kilku miesięcy. Gdy był już gotowy do powrotu, organizacja zdecydowała się na przetasowanie, przez co Bieliński znów został bez drużyny.

Początek 2022 roku to okres mocno przejściowy, który prowadził "byaliego" do UNGENTIUM, gdzie dostał stałą umowę i gra do teraz. Można powiedzieć, że w pewnym stopniu wpadł w błędne koło polskiej sceny CS:GO, którą od kilku lat cechują często zmiany, przerzucanie zawodników i brak stabilizacji. Wspaniałe rezultaty z Virtus.pro pozostają już tylko nostalgicznym wspomnieniem, choć nikt Bielińskiemu nie odbierze, że swego czasu był na szczycie. Współtworzył najlepszy w historii polski skład, który fani oglądali latami. Zasłużył sobie tym samym na miano legendy polskiego Counter-Strike'a, przez co też wielu sympatyków tytułu nadal ma do niego ogromny sentyment. W oczach starszych kibiców "byali" nadal pozostaje najlepszym aimerem w historii polskiego esportu.

Fani Polskiej Ligi Esportowej sami mogą spróbować swoich sił w specjalnym All-Star Challenge. Do wygrania jest udział w meczu przeciwko Drużynie Gwiazd PLE, a także atrakcyjne nagrody w tym sprzęt gamingowy. Więcej szczegółów na stronie Polskiej Ligi Esportowej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.