Wydawało się, że reprezentacja Polski siatkarzy wyczerpała już limit pecha pod kątem urazów oka, gdy w pierwszej kolejce PlusLigi takiej kontuzji doznał Bartosz Kurek. Ale w sobotę tego typu kontuzji doznał także Norbert Huber. I o ile atakujący jest już do dyspozycji trenera Nikoli Grbicia, to na środkowego szkoleniowiec będzie musiał poczekać dłużej, niż zakładał.
Jastrzębski Węgiel w półfinale Ligi Mistrzów musiał przyjąć dwa ciosy - po pierwsze, przegrał pojedynek z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 3:2, choć prowadził w nim już 2:0, a w tie-breaku miał dwie piłki meczowe. Dodatkowo w końcówce czwartego seta stracił Hubera, który od dwóch lat jest podstawowym zawodnikiem ekipy Marcelo Mendeza. Został wtedy pechowo trafiony piłką w oko, która została zablokowana przez rywali po ataku Łukasza Kaczmarka. Środkowy musiał opuścić boisko i końcówkę dreszczowca oglądał z ławki rezerwowych, a po spotkaniu udał się na badania.
Zabrakło go w składzie na rozpoczynający się w niedzielę pojedynek mecz o brąz LM z Halkbankiem Ankara, ale to nie wszystko. W niedzielę Sport.pl nieoficjalnie potwierdziło informację, że Hubera czekają ok. cztery tygodnie, co komplikuje plany Nikoli Grbicia. Pierwotnie szkoleniowiec miał mieć do dyspozycji wszystkich kadrowiczów na zgrupowaniu w Spale 2 czerwca.
Jak się okazało tuż przed rozpoczęciem niedzielnego spotkania z Halkbankiem, to nie koniec problemów tego klubu i kadry. Jak poinformował Jastrzębski Węgiel, na przedmeczowej rozgrzewce odnowił się uraz Jakubowi Popiwczakowi. Libero półfinałem LM wrócił do gry po trzytygodniowej przerwie, która była związana z kontuzją uda doznaną w półfinale PlusLigi. Pod nieobecność Pawła Zatorskiego wśród powołanych to właśnie Popiwczak ma być w tym sezonie podstawowym libero w kadrze. Niedzielny pojedynek ogląda z kwadratu dla rezerwowych.
W finale LM o godz. 20 Aluron zagra z włoską Perugią.