To był dobry mecz Igi Świątek. Zwłaszcza w drugim secie Polka dominowała, wygrała absolutnie pewnie, nawet przez moment Noskova jej nie zagrażała. A przecież ta młoda Czeszka (20-letnia) w przeszłości wiele razy mocno stawiała się naszej faworytce. Tym razem zacięta była tylko pierwsza partia. A po kapitalnej akcji Świątek na jej koniec, druga przebiegła już naprawdę całkowicie pod dyktando faworytki.
To był trzeci setbol. Dwa Noskova obroniła. Teraz też dobrze returnowała, ale w ciągu zaledwie trzech sekund Świątek zagrała dwa bekhendy z pozycji tak niskiej, że lewym kolanem dotykała kortu. Drugiego z tych uderzeń Czeszka już nie była w stanie odegrać. Właśnie tak skończył się pierwszy set:
Ten podwójny bekhendowy atak Świątek znakomicie widać zwłaszcza z ujęcia zza Noskovej. Z takiej perspektywy wymianę prezentuje profil Tenisklub.pl na platformie X.
Tę imponująca pracę Świątek na pewno warto zobaczyć też w zwolnionym tempie. To powtórka z Canal+.
Nie dziwi ani owacja madryckiej publiczności, ani to, że – co widzieliśmy w transmisji telewizyjnej i co widać również na nagraniu WTA - ze swojego miejsca zerwała się i na stojąco oklaskiwała Igę jej psycholożka Daria Abramowicz.
Polka w kapitalnym stylu zakończyła zaciętego seta. Jak widzimy profil organizacji WTA na platformie X spuentował tę akcję naszej tenisistki błyskawicą podkreślającą siłę, z jaką Iga atakuje. A te ataki – z bardzo niskiej pozycji – pokazują, że Świątek czuje się coraz lepiej.
- To są akcje instynktowne, tego się nie trenuje, to po prostu albo człowiek ma, albo człowiek tego nie ma. To są intuicyjne zagrania pod wpływem chwili, bo kiedy masz bardzo mało czasu, żeby przy silnych, mocnych, głębokich uderzeniach przetrwać, to musisz zejść bardzo nisko na nogach. Tutaj ta ogólna sprawność fizyczna Igi, ta elastyczność, jej w tym pomaga. Iga jest w tym coraz lepsza, to powoduje, że jest w stanie właśnie w taki sposób odegrać – analizował to kiedyś dla Sport.pl Dawid Celt.
Trener, a prywatnie mąż Agnieszki Radwańskiej przyznawał nam, że Iga gra te akcje podobnie, jak robiła to kiedyś Agnieszka. - Rzeczywiście, jak się spojrzy, to można dostrzec spore podobieństwo – mówił. A kibice dostrzegali owo podobieństwo, gdy Świątek w taki sposób odegrała jedną z piłek w poprzednim meczu z Noskovą.
To było w lutym w Dosze. Wtedy Polka pokonała Czeszkę po horrorze 6:7, 6:4, 6:4. Stawką był wówczas awans do ćwierćfinału.
Wtedy kibice przypominali nawet, że Radwańska była nazywana "Ninją" i twierdzili, że dzięki takim akcjom Świątek pracuje na ten przydomek.
Teraz o ćwierćfinał w Madrycie Świątek zagra z Rosjanką Dianą Sznajder (13 WTA). Oby w poniedziałkowym meczu i wierzymy, że w kolejnych (że takie w Madrycie Świątek zagra) Iga zaprezentowała więcej tak efektownych akcji jak ta na wagę wygrania pierwszego seta z Noskovą.
Przeciw Noskovej Świątek rozegrała naprawdę dobre zawody. Dużo lepiej niż w ostatnich tygodniach funkcjonował serwis Polki. Ponadto w dwóch setach Iga popełniła tylko 14 niewymuszonych błędów (przy 16 uderzeniach kończących). To ogromna poprawa w stosunku do występu w pierwszym meczu w Madrycie. W drugiej rundzie (w pierwszej miała wolny los) Iga wyszarpała wygraną nad Alexandrą Ealą, popełniając w trzech setach aż 57 niewymuszonych pomyłek (przy 40 winnerach).