Od 2 do 11 czerwca w niemieckim Essen odbędą się mistrzostwa świata w piłce nożnej sześcioosobowej. Reprezentacja Polski jest liderem światowego rankingu i jednym z głównych faworytów turnieju.
Kadra prowadzona przez Klaudiusza Hirscha zagra w grupie I ze Słowenią, Hiszpanią i Urugwajem. W mundialu wystąpią aż 44 reprezentacje. Zostały one przydzielone do 11 grupa. Do drugiej fazy awansują 32 zespoły. Tytułu broni Brazylia, a Polska po dwóch wicemistrzostwach ostatnio zdobyła brązowy medal.
Klaudiusz Hirsch: Moim zdaniem u nas ta odmiana piłki nożnej jest bardzo popularna. Naprawdę. Tylko po prostu nie wszyscy wiedzą, że właśnie w to grają. Ze swojego dzieciństwa pamiętam, że wszyscy grali na podwórkach sześciu na sześciu czy pięciu na pięciu, zależnie od tego, ilu chętnych się zebrało. Socca, bo taką oficjalną nazwę przyjęła ta dyscyplina, wzięła się z amatorskiego grania. I rozwinęła się na tyle, że mamy światową organizację, odbywają się mundiale i to wszystko cieszy się dużym zainteresowaniem. U nas też.
- Turnieje mistrzostw świata mają prostą ideę: wychodzą do kibiców, są rozgrywane w bardzo atrakcyjnych miejscach - na przykład w Lizbonie graliśmy na Praça do Comércio, czyli na głównym placu miasta, a na Krecie - pomiędzy głównym deptakiem a linią brzegową morza, właściwie na plaży. Stadiony mogą pomieścić po mniej więcej pięć tysięcy ludzi, mecze są na nich grane od rana do wieczora przez osiem-dziewięć dni i cały czas są komplety widzów. A wśród nich zawsze i wszędzie znajduje się polski sektor. Bardzo głośny, żywiołowy. Na pewno nie inaczej będzie od 2 czerwca w centrum niemieckiego Essen.
- Kilka razy byliśmy blisko i teraz - identycznie jak za poprzednimi razami - nasze założenie jest takie, że zagramy w ostatnim meczu mistrzostw. Oby z efektem, jakiego jeszcze nie mieliśmy. Oczywiście łatwo mówić, że skoro mamy już brąz i srebra, to pora na złoto. Powiem inaczej - to nie będzie proste, ale wiemy, że to jest możliwe. Wyrobiliśmy sobie markę. Jesteśmy drużyną z absolutnego topu, aktualnie zajmujemy pierwsze miejsce w światowym rankingu. Nie ma takiej reprezentacji, która nie czułaby do nas respektu. Ale oczywiście jest też tak, że każdy szczególnie chce nas pokonać.
- Tak, w ubiegłym roku zdobyliśmy brąz, pokonując Niemców. Bardzo fajnie, że co roku gramy wielki turniej z udziałem 44 reprezentacji [choć przez pandemię po MŚ 2019 kolejne rozegrano dopiero w 2022 roku]. Cały czas możemy rywalizować z najlepszymi na wielkiej imprezie.
- Wydaje mi się, że to była pierwsza edycja plebiscytu. I myślę, że trenerzy innych reprezentacji zagłosowali na mnie, bo docenili kilka ostatnich lat pracy. To coś w rodzaju Oscara za całokształt a nie za jeden film. Traktuję to wyróżnienie jako nagrodę dla naszego całego teamu - dla sztabu szkoleniowego, dla piłkarzy, ale też dla całej naszej rodziny jaką jest Playarena, cała społeczność socca w Polsce. Myślę również o kibicach, bo naprawdę są naszą mocną stroną. Chyba jesteśmy jedyną reprezentacją, która ma swoich kibiców na każdym mundialu.
- To nie tylko Playarena. Ona jest taką ligą-matką. Długo wybierałem tylko z niej, ale zakres poszukiwań jest już poszerzony. Oglądam wiele lig amatorskich z całej Polski. Zrzeszamy coraz więcej amatorów grających w ligach typowo amatorskich, ale też biznesowych czy uniwersyteckich. Mamy piękną akcję, która się nazywa "Polowanie na reprezentanta". Jeżdżę po Polsce i "poluję".
- Tak, w marcu tego roku "polowaliśmy" w Anglii po raz pierwszy. Polonia brytyjska ma tam swoją własną ligę. Mocno rozbudowaną. Liga jest silna, wypatrzyliśmy czterech zawodników, którzy już byli w Polsce na pierwszej konsultacji i teraz od niedzieli będą uczestniczyli w zgrupowaniu naszej reprezentacji przed mundialem. Może któremuś z nich uda się załapać do kadry na mistrzostwa.
My generalnie mamy wyselekcjonowaną wąską kadrę, ale mamy też kadrę szeroką, monitorujemy mnóstwo zawodników. Często bardzo młodych. I obserwujemy, jakie postępy robią z roku na rok.
- Piętnastu.
- Około stu. Mamy naprawdę niezły research i tych zawodników cały czas nam przybywa.
- Ariel to jedyny górnik, jaki się nam trafił, ale mamy w kadrze cały przekrój zawodów. Ciekawych osobowości mamy co najmniej kilka. Nazwisk nie będę podawał, żeby nikogo niechcący nie pominąć. To naprawdę nie tylko grupa dobrych piłkarzy, ale i świetnych, interesujących ludzi.
- Rozmawiałem już z kilkoma znanymi zawodnikami. Bo chciałem zrobić trochę medialnego zamieszania. Ale na razie jeszcze nikogo takiego nie pozyskaliśmy. Na razie. Bo właśnie próbujemy zaprosić Lukasa Podolskiego.
- No właśnie! Swego czasu Lukas twierdził, że jego marzeniem, które się nie spełni, jest zagranie w reprezentacji Polski. W piłce 11-osobowej to marzenie się faktycznie nie spełni, ale od nas dostał zaproszenie, żeby nas odwiedził na zgrupowaniu. My moglibyśmy spełnić jego marzenia. Kto wie, może się skusi. Najbliższe zgrupowanie zaczynamy w niedzielę 7 maja. Może przyjedzie. Oczywiście wiem, że najważniejszy jest jego Górnik Zabrze, ale jestem pewny, że u nas świetnie by się odnalazł w grze na małej przestrzeni. Ma takie wyszkolenie techniczne, że to dla niego byłoby bardzo fajne granie. A wiem, że dla niektórych przyjście do nas mogłoby stanowić pewne ryzyko. Bo poziom jest naprawdę wysoki.
- A ja znam Grześka od jego najmłodszych lat i mam zupełnie inne zdanie o jego technice niż to, co kiedyś o tym mówiono. Z tym hejtem nakręconym kilka lat temu w internecie mocno bym polemizował.
- Nie. W polskiej piłce niewielu zawodników grało tak świetnie tyłem do bramki, jak on, właśnie na pozycji pivota mógłby się u nas wykazać.
- Właśnie tak! Albo środkowego z koszykówki. Grzesiek by się u nas na pewno odnalazł! Zwłaszcza że to był pomysł nie z tego sezonu czy z ostatniego, tylko sprzed kilku lat, gdy widziałem, że on jest w dobrej formie fizycznej.
- To by była bomba! Kapitalny refleks, charyzma - ktoś taki byłby dodatkowym wzmocnieniem naszej już mocnej kadry. Sławek może by z nami teraz grał, gdyby nie jego dalsza kariera w piłce ręcznej. Wiemy o jego obowiązkach jako wiceprezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce i związanymi z praca z kadrą szczypiornistów. Szkoda tym bardziej, że u nas wiele konceptów taktycznych jest podobnych jak w piłce ręcznej. Lubię też wykorzystywać koncepty z koszykówki i futsalu.
- To prawda. U nas nigdy nie ma tematu wynagrodzenia czy premii.
- Ha, ha, na pewno nie! Gdyby pan porozmawiał z naszymi zawodnikami, to poczułby pan, że u nas jest tak, jak o chorwackiej kadrze mówił Luka Modrić. My gramy dla ojczyzny, a nie dla diet, premii czy jakichkolwiek innych apanaży. U nas chłopaki oddają całe serducha, a ja muszę uważać, żeby nikt nie był przemotywowany. Motywacja wewnętrzna u tych ludzi jest tak ogromna, że aż miło patrzeć.
- Właśnie tak to się odbywa. I prawda jest taka, że często do występów w kadrze oni muszą dopłacać.
- Na co dzień pracuję zawodowo jako trener futsalu. Wspieram też kilka projektów związanych ze szkoleniem młodych adeptów piłkarskich. Ale w reprezentacji wszyscy działamy na zasadach amatorskich. Nie ma co owijać w bawełnę – myśląc perspektywicznie, brakuje nam środków na rozwój. Dzięki oddanym sponsorom mamy budżet, który pozwala na udział w mistrzostwach. Ale mimo sukcesów jeszcze mało ludzi w Polsce o nas wie. Są wzmianki, relacje, transmisje, jednak media jeszcze nas w pełni nie odkryły. A szkoda, bo w Polsce jest naprawdę ogrom grających w soccę. I myślę, że chętnie by nam kibicowali, gdyby wiedzieli, że istniejemy. Czasami myślę sobie, że moglibyśmy pójść drogą siatkówki. Lata temu postawił na nią Polsat i wyciągnął ją z niszy. U nas też przydałby się ktoś, kto od strony medialnej i sponsorskiej miałby odwagę. Moim zdaniem soccę czeka podobny sukces. My jesteśmy cierpliwi. To jest sport efektowny, widowiskowy i w końcu znajdzie się ktoś, kto to na to postawi.
- Interesuje się, bo jesteśmy częścią piłki amatorskiej, a choćby UEFA bardzo mocno propaguje piłkę amatorską. Myślę, że jesteśmy w sytuacji podobnej do Amp futbolu. On też jest poza strukturami PZPN-u, ale jest już doceniany, wspierany marketingowo i promocyjnie, nawet przez niektóre gwiazdy naszej piłki 11-osobowej [m.in. przez Roberta Lewandowskiego]. Jesteśmy teraz w podobnym miejscu. Na "Łączy nas Piłka" niedawno ukazał się o nas materiał, a ludzie, którzy w PZPN-ie zajmują się programem Grassroots [ma rozwijać piłkę amatorską] już nas poznali, doceniają naszą działalność i sukcesy i mocno wierzę, że będą nas wspierać. Koncentrujemy się teraz na przygotowaniach do mundialu. Pewne jest, że już za miesiąc w Essen czeka nas kolejne fantastyczne piłkarskie święto. Wiem, że polscy kibice nie zawiodą, a nasi reprezentanci dadzą z siebie wszystko! Trzymajcie za nas kciuki!