Polacy rwą do przodu

Jarosław Hampel drugi, Tomasz Gollob trzeci w finale w Pradze, w trzeciej eliminacji mistrzostw świata na żużlu. W klasyfikacji generalnej biało-czerwonych wyprzedza tylko Greg Hancock.

Prawie 41-letni Amerykanin po raz kolejny w tym sezonie znakomicie jechał. Widać, że Hancockowi sprzyjają nowe tłumiki, które od tego sezonu obowiązują w żużlu, a także twarde tory, które dotychczas były przygotowywane w pierwszych tegorocznych turniejach.

Na tak przygotowanej nawierzchni o sukcesie decyduje głównie wyjście spod taśmy, a Hancock w tym sezonie imponuje szybkimi startami. - Sprzęt spisuje się bez zarzutu, z moją formą też jest wszystko w porządku. Dzisiaj wróciły do mnie te najlepsze chwile związane z torem w Pradze - wygrałem, a obok mnie na podium znaleźli się najlepsi żużlowcy świata - cieszył się po zawodach Amerykanin, który w Pradze zdobył 23 punkty i objął samodzielne prowadzenie w klasyfikacji generalnej. - Jeszcze długa droga do końca zmagań, ale na razie jest znakomicie - dodał Hancock.

W finałowym biegu Amerykanin musiał odpierać groźne ataki Jarosława Hampela, za którego plecami przyjechał Tomasz Gollob. Obaj Polacy w Pradze spisywali się znakomicie. Dzięki błyskawicznym startom i szybkiej jeździe na dystansie wygrywali, podobnie jak Hancock, kolejne biegi i nie mieli problemów z awansem do półfinałów. W nich los uśmiechnął się do Golloba. Mistrz świata jechał trzeci, za Hampelem i zwycięzcą GP Szwecji sprzed dwóch tygodni Chrisem Holderem. Australijczyk - przed biegiem zmienił motocykl - na jednym z wiraży popełnił błąd, stracił panowanie nad motocyklem i uderzył w bandę. W powtórce Polacy nie mieli problemów z awansem do finału. - Szkoda, że ani Jarkowi, ani mnie nie udało się wygrać. Ale jesteśmy na podium i w czołówce klasyfikacji - mówił później Gollob. Po trzech turniejach obrońca tytułu traci do Hancocka sześć punktów.

Hampel, zajmując drugą lokatę, potwierdził, że tor w Pradze należy do jego ulubionych. Sześć razy startował w praskim Grand Prix i tylko raz zabrakło go na podium. Wicemistrz świata, który ma 11 oczek mniej od Amerykanina.

W Pradze jedynym zawodnikiem, który pokonał Hancocka, był Jason Crump. Trzykrotny indywidualny mistrz świata w poprzednich dwóch turniejach uzyskał zaledwie 11 punktów, tym razem aż 13. - Przez ostatni tydzień sporo pracowaliśmy z silnikami, dwa tygodnie temu o tej porze byłem w szpitalu [turniej w Szwecji Crump zakończył z wybitym barkiem], więc na pewno jest to krok do przodu. Może dzięki temu Tomek, Jarek i Greg przypomną sobie o mnie - powiedział Australijczyk, który w finale zajął czwarte miejsce.

Bardzo słabo spisał się Janusz Kołodziej, który dwa tygodnie temu w Göteborgu był tuż za podium. Tym razem zdobył tylko jeden punkt i został sklasyfikowany na ostatniej pozycji. Rune Holta po trzech wyścigach miał tylko jeden punkt. Później wygrał dwa biegi, ale wystarczyło mu to tylko do zajęcia 10. pozycji. - Na początku zawodów miałem problemy z bolącą ręką. To mija dopiero w trakcie kolejnych wyścigów, dlatego też dwa ostatnie biegi były bardzo dobre. Poza tym miałem trochę pecha, bo raz, gdy jechałem drugi, bieg został przerwany, a dwa razy startowałem z najgorszego dzisiaj, trzeciego pola - tłumaczył później Holta.

Kolejny turniej - Grand Prix Danii - odbędzie się 11 czerwca w Kopenhadze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.