Drużynowy Puchar Świata na żużlu: Polacy znów najlepsi, ale było ciężko...

Tomasz Gollob, podobnie jak przed rokiem w Lesznie, tym razem w duńskim Vojens zapewnił polskim żużlowcom złote medale Drużynowego Pucharu Świata. Drugie miejsce dla Duńczyków, trzecie dla Szwedów. Korespondencja Tomasza Welca z Vojens.

Rok temu w Lesznie Gollob, jadąc na motocyklu Krzysztofa Kasprzaka, wygrał ostatni bieg, dzięki czemu Polacy zdobyli złote medale. Tym razem Kasprzaka w kadrze Polski nie było, a motocykl Golloba był wystarczająco szybki, by ten mógł zwyciężyć w ostatniej odsłonie i przypieczętować obronę tytułu. - Zwycięstwo przyszło nam bardzo ciężko, ale cieszymy się, bo po raz pierwszy wygraliśmy Drużynowy Puchar Świata na obcym torze - mówił tuż po zawodach Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego.

Polacy obronili tytuł, ale długo, zwłaszcza na początku zawodów, robili wszystko, by rywale mogli nawiązać z nimi walkę. W sobotę udało się rozegrać tylko cztery wyścigi, po których biało-czerwoni zajmowali trzecie miejsce. Na więcej nie pozwolił deszcz i zawody przełożono na następny dzień.

W niedzielę początek był jeszcze gorszy. Reprezentacja Polski w pierwszych sześciu wyścigach zdobyła tylko cztery punkty i przegrywała nie tylko ze Szwedami i Duńczykami, ale też z Brytyjczykami. Punktowali tylko Rune Holta i Jarosław Hampel, a Tomasz Gollob został wykluczony za upadek w pierwszym łuku trzeciego biegu. - Ta decyzja sędziego była niesłuszna - kręcił później głową Gollob, który w kolejnych wyścigach nie przegrał już ani razu.

- Tor jest trudny, a dodatkowo tuż przed zawodami spadł deszcz, który pomieszał nam szyki - tłumaczył słaby początek Marek Cieślak, menedżer polskiej kadry. - Największe problemy z jazdą po nim mieli ci najmłodsi, czyli Adrian Miedziński i Janusz Kołodziej - dodawał.

Rywale w pewnym momencie mieli nad Polakami nawet dziewięć punktów przewagi, dzięki czemu Cieślak mógł wprowadzić złotą rezerwę taktyczną. Wtedy punkty zdobyte przez zawodnika liczą się podwójnie. Jednak menedżer polskiej kadry nie zdecydował się na to. - Myślałem o jokerze, ale nie wiedziałem za bardzo, kto miałby nim być, bo żaden z moich zawodników nie prezentował się dobrze na tym torze - wyjaśniał Cieślak.

Od siódmego biegu tor zaczął przesychać, a Polacy zaczęli odrabiać straty. Sygnał do ataku dał Holta, kolejne wyścigi wygrywali też Gollob oraz Hampel, a coraz lepiej z duńskim torem radzili sobie Miedziński i Kołodziej. - Miałem problemy zwłaszcza z szybkimi wyjściami spod taśmy. A jak już mi się to udało, to sędzia dwa razy przerywał biegi, bo rywale na dalszych pozycjach się przewracali - tłumaczył Miedziński, który także przed rokiem mógł cieszyć się ze złotego medalu.

Kołodzieja rok temu nie było, a w Vojens kompletnie nie wyszły mu dwa pierwsze wyścigi. - Za pierwszym razem miałem kompletnie zalane pole startowe, a w drugim biegu już na starcie wybuchł mi silnik - tłumaczył swoje niepowodzenia. - Kolejne wyścigi były już lepsze, chociaż nie jestem do końca zadowolony ze swojej jazdy - dodawał.

Rozpędzeni biało-czerwoni już w połowie zawodów objęli prowadzenie, w niektórych biegach wręcz ośmieszali rywali i nawet po słabszych startach nie mieli problemów z mijaniem ich na dystansie. Po 16 biegach mieli już nawet pięć punktów więcej niż ich najgroźniejsi rywale, Duńczycy. I gdy wydawało się, że w końcówce powiększą jeszcze przewagę, ta niespodziewanie zaczęła topnieć. Upadki zanotowali Miedziński i Holta, jeden słabszy występ przydarzył się też Hampelowi i gospodarze nie tylko odrobili straty, ale nawet wyprzedzili Polaków o jeden punkt. - Kilka błędów i słabszych wyścigów sprawiło, że straciliśmy przewagę i było gorąco - przyznawał później Cieślak.

Przewagę gospodarze utrzymali do 23. wyścigu. Wtedy Holta pokonał Bjarne Pedersena i dwa ostatnie biegi musiały zadecydować. Najpierw Hampel przyjechał co prawda za plecami Szweda Antonio Lindbaecka, ale dopiero czwarty linię mety minął kapitan Duńczyków Hans Andersen. Polacy mieli dwa punkty przewagi. W ostatnim biegu tytuł przypieczętował Gollob, który wygrał z ogromną przewagą. Ostatni znów był Duńczyk, tym razem Kenneth Bjerre. - Dla mnie to nie był problem, że wszystko rozstrzygało się w ostatnim wyścigu. Ja nie czuję presji - mówił szczęśliwy Gollob.

W cieniu rywalizacji o tytuł mistrzowski, bój o brązowe medale toczyli Szwedzi i Brytyjczycy. Ci drudzy pojechali w finale po trzech latach przerwy i, mimo słabszego początku, na trzy wyścigi przed końcem mieli cztery punkty więcej niż reprezentacja Trzech Koron. Jednak ostatnie wyścigi to udany finisz Szwedów, którzy ostatecznie wyprzedzili Brytyjczyków o dwa punkty.

Po zawodach powiedzieli:

Jarosław Hampel:

Wiedzieliśmy, że będzie trudno, bo gospodarze u siebie są bardzo mocni. Mieliśmy bardzo trudny początek. Pogubiliśmy wiele punktów i później musieliśmy odrabiać straty. Ale cały czas wierzyliśmy, że się uda. Pomagaliśmy sobie nawzajem, co przyniosło efekt.

Rune Holta:

Zawsze lubiłem ten tor. Wiedzieliśmy, że będzie trudno pokonać zwłaszcza Duńczyków. Byliśmy blisko wygranej w Vojens już dwa lata temu, ale wtedy się nie udało. Teraz było inaczej mimo fatalnego początku oraz późniejszych błędów oraz upadków.

Wyniki:

1. Polska - 44 pkt: Rune Holta 10 (2, 3, 3, w, 2), Jarosław Hampel (2, 3, 3, 1, ), Tomasz Gollob 12 (w, 3, 3, 3, 3), Adrian Miedziński 5 (0, 1, 2, w, 2), Janusz Kołodziej 6 (0, d, 2, 3, 1)

2. Dania - 39 pkt: Kenneth Bjerre 9 (3, 2, 1, 3, 0), Nicolai Klindt 6 (1, 1, 1, 2, 1), Niels Kristian Iversen 9 (2, w, 2, 3, 2), Bjarne Pedersen 9 (3, 3, 0, 2, 1), Hans Andersen (1, 2, 1, 2, )

3. Szwecja - 35 pkt: Fredrik Lindgren 3 (1, 2, 0, 0, t), Jonas Davidsson 7 (3, 0, 2, 2, 0), Antonio Lindbaeck 7 (3, 1, 0, 0, 3), Magnus Zetterstroem 2 (2, 0, 0, -, -), Andreas Jonsson 13 (2, 3, 2, 4, 0, 2)

4. Wielka Brytania - 33 pkt: Chris Harris 11 (0, 2, 3, w, 3, 3), Tai Woffinden 6 (d, 2, 3, 1, 0), Simon Stead 2 (1, 1, 0, -, -), Scott Nicholls 5 (1, 1, 1, 1, 1), Lee Richardson 8 (3, 0, 1, 1, 3).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.