Maciej Janowski od lat stanowi o sile żużlowej reprezentacji Polski. Niestety pod koniec stycznia w atmosferze skandalu został z niej wyrzucony. Jak informowaliśmy wówczas na Sport.pl, zawodnik bez zgody trenera wyjechał ze zgrupowania na Malcie. - Wszyscy, w tym także Maciej Janowski, są świadomi konsekwencji opuszczenia obozu z innych powodów, jak nagła sytuacja rodzinna, choroba lub kontuzja - mówił wtedy trener Rafał Dobrucki. Jak się później okazało, powodem wyjazdu był ślub jednego z jego sponsorów.
Wokół Janowskiego wybuchła olbrzymia afera. Sam żużlowiec wkrótce wrócił na Maltę, ale na niewiele się to zdało. Polski Związek Motorowy za karę usunął go z drużyny narodowej. Nie pomogło nawet to, że wstawił się za nim Bartosz Zmarzlik. W końcu do skandalu odniósł się sam żużlowiec.
W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty wyjaśnił, dlaczego w ogóle zdecydował się opuścić obóz. - Gdybym wiedział, że rozpęta się aż takie piekło, pewnie bym nie wyjechał. Jeżdżę jednak na żużlu, więc mam też swój charakter. Poza tym miałem poczucie, że po mojej rozmowie z trenerem kadry, którą prowadziłem z Teneryfy, nie będzie problemu i szczegóły dogramy na Malcie. W poprzednich latach zawodnicy wyjeżdżali wcześniej z obozu i nigdy nie było kłopotu - wyjawił.
Tym razem jednak problemy były. Janowski pozostaje więc poza kadrą i choć sam przyznał, że rozmawiał niedawno z trenerem Dobruckim i wyjaśnił całą sytuację, na razie nie widzi szans, by karę cofnięto. - Zarząd musi się zebrać i zagłosować. Wydaje mi się, że na ten moment nie ma możliwości, bym wrócił do kadry, ale ja się na reprezentację nie obrażam - zapewnił.
Poza usunięciem z reprezentacji Janowski może zostać również niedopuszczony do Złotego Kasku. Gdyby tak się stało, straciłby możliwość udziału w eliminacjach do cyklu Grand Prix oraz Indywidualnych Mistrzostw Europy (SEC). - Uważam, że kara nie jest adekwatna do popełnionego przeze mnie czynu. Jeżeli moje opuszczenie obozu było takie złe, to może i należy mnie usunąć z kadry. Blokada jazdy w Złotym Kasku byłaby jednak pójściem zdecydowanie za daleko. Mam nadzieję, że to nie nastąpi - skomentował.