Po raz ósmy w tym sezonie zawodnicy cyklu Grand Prix walczyli o tytuł indywidualnego mistrza świata na żużlu. Tym razem gospodarzem zawodów po raz 16. w historii był Stadion Olimpijski we Wrocławiu. Bartosz Zmarzlik do tej rywalizacji podchodził jako lider klasyfikacji generalnej z 21 punktami przewagi nad Robertem Lambertem. Polak dwa tygodnie wcześniej zajął dopiero 11. miejsce, czym przerwał serię 51. startów w Grand Prix z awansem do półfinału.
Na starcie wrocławskich zawodów zobaczyliśmy aż pięciu reprezentantów Polski, co jest historycznym wydarzeniem w Grand Prix. Oprócz stałych uczestników - Bartosza Zmarzlika, Dominika Kubery i Szymona Woźniaka - przed 12-tysięczną publicznością rywalizowali także Maciej Janowski (pierwszy rezerwowy cyklu) oraz Patryk Dudek (dzika karta).
Już od pierwszej serii startów widowisko było naprawdę przednie. Zawodnicy wyprzedzali się, korzystając z całej szerokości toru. Kapitalną walkę w drugim biegu stoczyli Fredrik Lindgren i Maciej Janowski. Polak musiał zadowolić się "dwójką". Niestety od zera zawody rozpoczął Bartosz Zmarzlik. Czterokrotny mistrz świata przegrał m.in. z Patrykiem Dudkiem, który po dwóch seriach startów miał na koncie sześć punktów. Tego samego dokonał tylko Martin Vaculik. Punkt mniej zdobył Maciej Janowski. Niestety obaj biało-czerwoni w trzeciej serii przywieźli zera.
Natomiast Bartosz Zmarzlik do swojego dorobku najpierw dopisał "dwójkę", ale chwilę później po raz pierwszy wygrał wyścig, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą, jednakże prędkość jego motocykla wciąż nie była powalająca. Z biegiem czasu było jednak coraz lepiej. W 18 wyścigu doszło do groźnego wypadku z udziałem trzech Polaków: Zmarzlika, Janowskiego i Kubery. Na szczęście żadnemu nic się nie stało. Ostatecznie Bartosz Zmarzlik zdołał awansować do półfinału z drugiego miejsca z 11 punktami. W najlepszej ósemce rundy zasadniczej znaleźli się także Maciej Janowski oraz Patryk Dudek - obaj po 10 punktów.
Niestety wielki pech dopadł Polaków w półfinałach. Najpierw defekt na pierwszym łuku zanotował Maciej Janowski, a w drugim półfinale łańcuch spadł Bartoszowi Zmarzlikowi. Natomiast Patryk Dudek przyjechał trzeci i także pożegnał się z zawodami. - Dosłownie już od puszczenia sprzęgła mówię "Jezus!". Nie wiedziałem, czy w ogóle kontynuować jazdę, bo od razu wiedziałem, że nie da się dojechać. Przejechałem pierwszy łuk na pół gazu. Szkoda, bo oprócz pierwszego biegu było naprawdę dobrze. Miałem wielki apetyt - tłumaczył na gorąco Bartosz Zmarzlik przed kamerami Eurosportu.
W wielkim finale najlepiej z pierwszego pola wyskoczył Słowak Martin Vaculik, który pognał po triumf w całych zawodach. To jego drugie zwycięstwo w tym sezonie. Za jego plecami znaleźli się Szwed Fredrik Lindgren i Brytyjczyk Robert Lambert.