• Link został skopiowany

Milioner opuszcza polski klub. Smutny koniec. "Nie stać mnie"

- Nie mam wsparcia spółek Skarbu Państwa, a nie chcę co roku bronić się przed spadkiem z ligi - mówił prezes i właściciel Orła Łódź Witold Skrzydlewski. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty biznesmen załamywał ręce nad fatalnymi finansami klubu, brakiem zainteresowania ze strony kibiców i wynikami. Zdradził też, ile musi wyłożyć z własnej kieszeni, żeby zasypać dziurę w finansach klubu.
Skrzydlewski i Orzeł Łódź
Screenshot Youtube Orzeł Łódź

"W 2022 roku Orzeł ściągał na mecze domowe średnio 3186 kibiców, w sezonie 2023 było to 3985 widzów, a w obecnych rozgrywkach jest jeszcze gorzej. Spotkanie z PSŻ-em Poznań oglądało 3051 osób, a z ROW-em Rybnik, czyli na razie najlepszą drużyną ligi, tylko 3170 osób. Średnia wynosi więc 3110 widzów, co daje nieco ponad 30 procent zapełnienia obiektu mieszczącego 10 350 kibiców" - pisał w maju bieżącego roku Kacper Ciuksza ze Sport.pl o zapełnieniu jednego z najbardziej nowoczesnych stadionów żużlowych w Polsce, który obecnie straszy pustkami.

Zobacz wideo Kosecki o rewelacji Euro. "Współczuję mu. Łatwo się wypalić"

Orzeł Łódź może stracić głównego sponsora. Jednoznaczne słowa prezesa klubu

W poprzednim sezonie Orzeł Łódź cudem utrzymał się w 2. Metalkas Ekstralidze, a w obecnych rozgrywkach sytuacja wygląda nieco lepiej. Jednak właściciel i prezes honorowy klubu Witold Skrzydlewski nie porzuca pomysłu jego sprzedaży. 

- Wszystko wskazuje na to, że w tym roku będę musiał wyłożyć na klub z własnych pieniędzy około pięciu milionów złotych. Sytuacja w tej dyscyplinie zmienia się tak szybko, że po prostu nie stać mnie, by dłużej wykładać pieniądze na żużel. Nie mam wsparcia spółek Skarbu Państwa, a nie chcę co roku bronić się przed spadkiem z ligi - powiedział wprost w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.

- Obecne wpływy ze sprzedaży biletów na pojedyncze spotkania wystarczają zwykle na pokrycie wynagrodzenia dla jednego zawodnika. Wynagrodzenia dla pozostałych oraz mecze wyjazdowe muszę opłacać z własnej kieszeni. Wiadomo, że porażki drużyny drażnią, ale jeszcze gorszy jest brak zainteresowania ze strony kibiców - dodał Skrzydlewski. Zdradził, że z własnej kieszeni musiał do budżetu rok temu dopłacić 3,6 miliona złotych. 

Skrzydlewski przyznał, że na wspieraniu klubu ucierpiała jego firma i z tego powodu musiał zastopować kilka inwestycji. - W kolejnych latach już nie będę sobie mógł pozwolić na takie coś. Z drugiej strony nie zamierzam wydawać dużych pieniędzy i spaść z ligi. Honor nie pozwala mi, by zostawić ten klub z długami - podsumował.

Orzeł Łódź w tabeli 2. Metalkas Ekstraligi zajmuje obecnie szóste miejsce w tabeli, ma dziewięć punktów i o osiem wyprzedza ostatnie Wybrzeże Gdańsk

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: