Bartosz Zmarzlik pierwszy, a Fredrik Lindgren drugi. To wyniki z Torunia, z sobotniego Grand Prix Polski. I to zarazem wyniki całego sezonu żużlowych mistrzostw świata. Na Motoarenie nasz mistrz miał bronić sześciu punktów przewagi nad Szwedem. Nie bronił - zaatakował swoje kolejne wielkie marzenie. Pojechał tak, jak nikt inny nie potrafi. Wygrał w cuglach i dołożył kolejną cegłę w budowie swojego pomnika. A raczej dorzucił jeszcze jedną sztabę złota.
To wyniki Bartosza Zmarzlika w cyklu Grand Prix od 2016 do 2023 roku. Czyli od pierwszego w pełni przejeżdżonego przez Zmarzlika sezonu mistrzostw świata do teraz. Stałym uczestnikiem GP Zmarzlik został jako 21-latek. Teraz ma 28 lat i już cztery tytuły mistrza świata. Oraz siedem medali na osiem możliwych do zdobycia.
Ivan Mauger i Tony Rickardsson to najbardziej utytułowani żużlowcy w historii. Obaj byli mistrzami świata po sześć razy. Od długiego już czasu eksperci i kibice nie zastanawiają się, czy Zmarzlik ich osiągnięcia przebije, tylko kiedy to zrobi.
Mauger jako 28-latek nie miał jeszcze ani jednego złota, a Rickardsson miał dwa. Żużel to sport mistrzów długowiecznych. Tomasz Gollob mistrzem świata został jako 39-latek. Greg Hancock dokonał tego nawet jako 46-latek. A Fredrik Lindgren, największy rywal Zmarzlika z bieżącego sezonu, dwa tygodnie temu skończył 38 lat. I właśnie teraz przeżył swój najlepszy rok w cyklu, z największym sukcesem - srebrnym medalem.
Mówimy "największy rywal Zmarzlika" i Szwed faktycznie był świetny. Aż siedem z 10 turniejów skończył w finale, pięć razy wjechał na podium. Ale to za mało na naszego mistrza. Dwa tygodnie temu w Vojens Zmarzlik miał nad Lindgrenem aż 24 punkty przewagi i pewnie już tam zapewniłby sobie kolejne złoto, gdyby tylko wystartował. Ale został zdyskwalifikowany za to, że w kwalifikacjach pojechał w kevlarze z logiem swojego sponsora, a nie sponsora zawodów.
Pod nieobecność Zmarzlika Lindgren zdobył w Vojens aż 18 punktów. Różnica między nimi przed finałem w Toruniu zmalała więc do tylko sześciu punktów. Ale nie takie nerwy, nie takie napięcia Zmarzlik w swojej przebogatej karierze już wytrzymywał. Kapitalne nastawienie do walki o swoje obrońca tytułu pokazał już w pierwszym wyścigu na Motoarenie. Wystarczy zobaczyć 15 sekund tego nagrania, żeby zdać sobie sprawę z tego, jak znakomicie jeździ Zmarzlik. I za co kocha go żużlowa publika.
Grand Prix Polski w Toruniu Zmarzlik skończył tak, jak zaczął - od zwycięstwa. A po drodze wygrał też rundę zasadniczą. W decydującym momencie pokazał, że to on rządzi, dyktuje warunki, ucieka wszystkim i nikt nie jest w stanie go złapać.
Wielka wygrana na Motoarenie była piątym triumfem mistrza świata w sezonie. Przypomnijmy - na dziewięć startów. To było też siódme podium i ósmy w tym roku finał Zmarzlika. To było postawienie kropki nad i, a może bardziej postawienie kropki pod wykrzyknikiem potwierdzającym wielkie mistrzostwo jednego z naszych najlepszych współczesnych sportowców.
Zmarzlik to trzeci w historii żużlowy mistrz świata z Polski. Po Jerzym Szczakielu i Tomaszu Gollobie. Ale oni wygrali po razie, a on z wygrywania złotych medali zrobił sobie i nam serial. "Obejrzałem serial i te wszystkie wspomnienia nagle wróciły. Przyjemne uczucie" - mówił Zmarzlik w rozmowie ze Sport.pl na starcie tego sezonu Grand Prix. Wtedy Eurosport wypuścił trzyodcinkowy dokument o Zmarzliku pt. "Ścigając marzenia". W tym serialu jest mnóstwo archiwalnych nagrań z dzieciństwa Zmarzlika. W rodzinnych archiwach na pewno jest jeszcze dużo materiału na kolejne produkcje. A najważniejsze, że wciąż nowe, wzruszające sceny pisze nienasycony Zmarzlik.
Świetnie byłoby móc kiedyś zobaczyć legendarny trening Stali Gorzów, na którym mistrz Gollob pierwszy raz w życiu zobaczył w akcji 13-letniego wtedy Zmarzlika i pytał: "Ku***, kto to jest?!" a trener Chomski odpowiadał: "Weź się nim zaopiekuj, to będzie twój następca" (dla nieznających tej historii trener Chomski: "W 2008 roku przyszedł do nas Tomasz Gollob. Tor mieliśmy po przebudowie i bardzo wyeksploatowany. Łapał wilgoć tak, że stał się wielką gąbką. Na treningu nikt sobie nie radził, więc przerwałem i puściłem Bartka. - Patrzcie jak się jeździ - powiedziałem. Bartek odpieprzył niesamowite cztery kółka bez przymykania gazu. Tomek popatrzył na mnie i zapytał: "Ku***, kto to jest?". Opowiedziałem: "Weź się nim zaopiekuj, to będzie twój następca").
Ale najchętniej obejrzelibyśmy jeszcze kilka takich sezonów, jak ten właśnie zakończony. I przeżylibyśmy jeszcze mnóstwo tak wspaniałych wieczorów jak ten sobotni w Toruniu.
Na deser podkreślmy jeszcze jedno - zwycięstwo w wielkim finale tego sezonu było 23. wygranym przez Zmarzlika turniejem Grand Prix. Tym samym nasz mistrz jest już historycznym numerem 1, jeśli chodzi o liczbę wygranych zawodów Grand Prix. Razem z Jasonem Crumpem. Tu czołówka wygląda tak: