Do finału przystąpiły dwa pierwsze zespoły sezonu zasadniczego Ekstraligi. Po tej fazie na pierwszym miejscu byli zawodnicy Sparty Wrocław, a na drugim obrońcy tytułu - Motor Lublin. Jednak przed decydującym dwumeczem to lublinianie byli faworytami. Wpływ miały na to głównie kontuzje Taia Woffindena i Macieja Janowskiego, czyli liderów Sparty, ale również wyniki półfinałów. W nich gospodarze niedzielnego meczu pokonali Włókniarza Częstochowa 112:68, a goście wygrali z Apatorem Toruń 96:84. Co ciekawe, oba zespoły z tegorocznego finału spotkały się na tym etapie rozgrywek w sezonie 2021 i wtedy to Sparta świętowała mistrzostwo Polski po wygranej 95:85.
Trybuny już na półtorej godziny przed meczem pękały w szwach, a lubelscy fanatycy zaprezentowali oprawę z hasłem "Stojąc naprzeciwko wszystkim, bronimy tego, co nasze", odnoszącym się do tytułu mistrzowskiego. Jeszcze przed prezentacją składów obu zespołów hymn narodowy odśpiewał Piotr Cugowski i chwilę później rozpoczęła się rywalizacja na torze.
Już pierwsza seria startów pokazała, że lublinianie są piekielnie mocni, ale Sparta nie odpuści. Po dwóch pierwszych biegach prowadzili 9:3 po wygranej Jarosława Hampela w pierwszym i podwójnej wygranej Mateusza Cierniaka i Bartosza Bańbora w drugim biegu. W kolejnych dwóch starty nadzieję wrocławianom przywrócili jednak Daniel Bewley i Artiom Łaguta, którzy zgarnęli trójki. Brytyjczyk był nawet w stanie pokonać Bartosza Zmarzlika. Tablica wyników wskazywała 12:6 dla gospodarzy.
Po równaniu wizualna przewaga Motoru nieco stopniała. Szczególnie za sprawą Bewleya, który najpierw wygrał piąty start, a w siódmym również przywiózł trzy punkty po kapitalnej walce z Hampelem i Kuberą. Pomiędzy tymi biegami Pawlicki przegrał jednak ze Zmarzlikiem, a trzeci dojechał Bańbor. To zwiększyło prowadzenie lublinian do 25:17.
Kolejna seria rozpoczęła się pewną wygraną Łaguty nad Zmarzlikiem, Cierniakiem i Andrzejewskim, ale już chwilę później Kubera i Hampel bez problemów wygrali 5:1 z Pawlickim i Kowalskim. Chwilę później dwoił się i troił Bewley, ale był w stanie wyrwać tylko dwa punkty Holderowi i dojechać za plecami Lindgrena. Motor powiększył prowadzenie aż do stanu 37:23 i był bliski triumfu.
Po 11. biegu lublinianie wiedzieli, że pierwszego meczu nie przegrają. Wszystko dzięki wygranej Hampela i trzeciej lokacie Lindgrena po długiej walce z parą Łaguta - Pawlicki. Chwilę później triumf w niedzielę stał się jasny po wygranej Holdera przed Pawlickim, Bańborem i Kowalskim. Wtedy też tablica wyników pokazała 45:27 dla gospodarzy. Gościom zależało już jedynie na odrabianiu strat przed drugim meczem. Udało im się to w biegu 13. kiedy Łaguta i Bawley ograli Zmarzlika i Kuberę. Przed dwoma ostatnimi gonitwami było 46:32.
W pierwszym biegu nominowanym Motor nie powiększył przewagi, ponieważ wygrał Pawlicki przed Lindgrenem, Holderem i Kowalskim. O rozmiarach porażki Sparty zdecydowała ostatnia gonitwa niedzielnego wieczoru. W niej wygrał najlepszy tego wieczoru Bewley przed Zmarzlikiem, Łagutą i Hampelem. Mecz zakończył się wygraną Motoru Lublin 51:39. Mistrzowie Polski po zawodach mogą czuć niedosyt, ponieważ rywale jechali bez dwóch zdecydowanych liderów, a przewaga nie jest tak duża, jak się spodziewano.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Drugi mecz finałowy zaplanowano na niedzielę 22 września o godzinie 19:15 na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Mistrzostwo Polski wygra Motor Lublin, jeśli uzyska w dwumeczu 91 punktów. Obecnie jest tego znacznie bliżej niż rywale, którzy potrzebują 90 punktów do triumfu, ponieważ w sezonie zasadniczym zajęli wyższą lokatę.
Platinum Motor Lublin:
Betard Sparta Wrocław: