3. finał żużlowych Indywidualnych Mistrzostw Polski ostatecznie się nie odbędzie. Najpierw przełożono zawody z niedzieli na poniedziałek, ale na drugi dzień tor wciąż nie został doprowadzony do stanu pozwalającego na bezproblemową jazdę.
- Te zawody są odwołane. Dzisiaj na pewno żużla tutaj nie będzie. Informacje od zawodników są takie, że celowali gazem, próbowali i to nie są czcze słowa. Oni naprawdę chcieli te zawody odjechać, ale jazda w czwórkę jest tutaj niezwykle niebezpiecznie. Motocykl wyrywa. Kiedy zawodnik sam, jeden czy drugi, wjeżdżał w łuki, krośnieńskiego toru i odkręcał manetkę gazu do maksimum, motocykl automatycznie wyrywał - powiedział Łukasz Benz z Canal+ Sport, w oczekiwaniu na oficjalną wypowiedź oficjeli przed kamerą.
W niedzielę Zbigniew Fiałkowski, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego (GKSŻ), wyjawił, że Polski Związek Motorowy (PZM) od czwartku walczył o to, by przygotować będący już w fatalnym stanie tor w Krośnie. Nawierzchnia była spulchniona po niepotrzebnym, samowolnym bronowaniu wykonanym na początku tygodnia. Do tego doszły obfite opady deszczu, które mocno pogorszyły jakość toru. Był on bardzo miękki, miejscami dziurawy, szczególnie problem był widoczny w wewnętrznej części toru, na pierwszym polu startowym i na łukach.
Na jaw wyszło też, że Wilki Krosno zorganizowały zaległy trening szkółki, którego beniaminek PGE Ekstraligi nie zgłosił. Zrobił to w zeszłym tygodniu, kiedy IMP miały status zagrożonych.
Zawody przełożono na poniedziałek. Organizatorzy mieli ogromną nadzieję na to, że uda się naprawić tor.
W poniedziałek po godz. 17:00 PZM dopuścił tor do startu. Ale próba toru już poddawała w wątpliwość, czy to była prawidłowa decyzja. Podbijało Przemysławem Pawlickim na tyle mocno, że prawie wyniosło go na bandę. Nikt wtedy nie zdecydował się na odwołanie zawodów.
Żużlowcy dostali możliwość dodatkowego przejazdu, by zapoznać się z torem. Praktycznie wszyscy mieli problem. Mieli problem z poprawnym wejściem w łuk, utrzymaniem równo motocykla na torze. Upadek zanotował Wiktor Jasiński, który pojechał zbyt wąsko, najechał na dziurę i nie był w stanie się utrzymać na swojej maszynie. To tylko potwierdziło, że nawierzchnia przy krawężniku jest w bardzo złym stanie.
- Te warunki torowe nie są wcale lepsze, niż były w niedzielę i ten tor nie jest właściwie przygotowany - mówił wprost Jarosław Hampel na antenie Canal+ Sport, dementując jednocześnie, że grupa żużlowców, która wygrała Drużynowy Puchar Świata, zbuntowała całą stawkę przeciwko organizatorom jeszcze przed zawodami.
Sędzia Krzysztof Meyze, jury zawodów i żużlowcy odbyli kolejną burzliwą dyskusję nt. sensu organizowania zawodów w Krośnie. Kibice gwizdali, byli wściekli, zupełnie jak w niedzielę. Potem mechanicy zaczęli pakować cały sprzęt. Było pewne, że żużlowcy w Krośnie nie pojadą. Rafał Dobrucki, trener reprezentacji Polski, podkreślał, że tor po przejazdach treningowych był w jeszcze gorszym stanie. Kibice rozgniewani wychodzili ze stadionu.
- Oni nie chcą tu być. Oni chcą jechać, chcą walczyć na torze odpowiednio przygotowanym. Im to wisi, gdzie będą jechać, oni chcą mieć dobry tor do ścigania - grzmiał współkomentujący zawody Mirosław Jabłoński.