Dwa tygodnie temu w Gorican wygrał i już jest liderem. Wszyscy oczekujemy, że właśnie ruszył po czwarty tytuł mistrza świata. A najlepsze, że on sam tego oczekuje. Nawet jeśli głośno o tym nie mówi i nigdy nie powie.
Teraz przed Bartoszem Zmarzlikiem wielkie wyzwanie - wygrać u siebie, przed 50 tysiącami kibiców na Stadionie Narodowym w Warszawie. I akurat o tym aż pięciokrotny półfinalista stołecznego Grand Prix Polski mówi wprost: - Jestem pewien, że doping pozwoli mi pofrunąć prosto do finału.
Drugie z 10 tegorocznych Grand Prix odbędzie się w sobotę. Transmisja od godziny 18.35 w TTV oraz w Eurosporcie Extra w Playerze. Relacja na żywo na Sport.pl.
Bartosz Zmarzlik: Nie, raczej nie.
- Nie podchodzę do tego w ten sposób. Na starcie każdej rundy Speedway Grand Prix jest 16 zawodników, z których każdy chce wygrać. W zeszłym roku zabrakło odrobiny szczęścia. Mam nadzieję, że tym razem wszystko ułoży się tak, jakbym chciał.
- Jasne, im więcej miejsca do ścigania, tym lepiej.
- Tak zupełnie serio, to ja naprawdę nie zwracam na to wszystko uwagi. Przyjeżdżam na stadion i dostosowuję się do warunków, jakie zastaję. Im więcej kiedyś myślałem o tym, co pisano, tym więcej mieszało to w głowie. W piątek będzie trening, zobaczę tor i mam nadzieję na jak najlepszy występ w sobotę.
- Każde Grand Prix to kolejna okazja do jego wygrania i zawsze z taką myślą startuję. Statystyki zostawiam dziennikarzom i kibicom. Nie znaczy to, że tego w jakiś sposób nie śledzę, ale po prostu chcę robić swoje.
- Zawsze celuję w więcej. Kocham się ścigać i zawsze to robię, aby wygrywać. Jestem pewien, że doping na Stadionie Narodowym pozwoli mi pofrunąć prosto do finału.
- Ja też zdania w tej kwestii nie zmieniłem. Popełniłem błąd. Z perspektywy czasu, trzeba było pilnować tego drugiego miejsca [Zmarzlik stracił je na przedostatnim okrążeniu, a pierwszy i drugi zawodnik wchodził do finału], ale niestety się nie udało.
- Dotarło to do mnie. To był jeden z tych milowych kroków pisania własnej historii w żużlu. Jestem pewien, że miło będzie kiedyś do tych wspomnień wrócić.
- Szczerze mówiąc, to kalendarz mam tak zapchany, że nie za bardzo mam na to czas. Nawet zimą jest tyle obowiązków, że nie mam kiedy do tych nagrań sięgnąć. Obejrzałem serial i te wszystkie wspomnienia nagle wróciły. Przyjemne uczucie.
- Nigdy nie zdradzam swoich marzeń, ale dzielę się tym, jak je dogonię. Mam nadzieję, że zdrowie na tyle dopisze, abym mógł jeszcze kilka pięknych rozdziałów mojej historii napisać. Te trzy tytuły wymagały ogromu pracy i wyrzeczeń, więc kiedy o tym myślę, to jestem najszczęśliwszą chyba osobą na świecie, bo wiem, że zrobiliśmy z teamem coś wielkiego.
- Początki były trudne i rodzice oraz dziadkowie byli największymi sponsorami. To oni zawsze najbardziej we mnie wierzyli. To oni pozwolili mi zacząć spełniać moje najskrytsze marzenia. Prawdę mówiąc, tak jest po dziś dzień. Nie umniejszam tutaj roli moich sponsorów, z którymi zdążyłem się już zaprzyjaźnić. Wielu z nich jest ze mną od wielu, wielu lat. Prawdę mówiąc, współpraca ze sponsorami nie musi ograniczać się do logo na kevlarze. Mamy wiele rozwiązań i propozycji współpracy i tak naprawdę z każdym jesteśmy w stanie wypracować jakiś model promocji marki.
- Czasami zakładam czujnik na klatkę piersiową, który zbiera takie dane i stąd to wiedziałem.
- Tak, podczas każdej rundy są takie dane wyświetlane. Można to obserwować. Choć nie powiem, faktycznie nie zawsze to widać z jakiegoś powodu.
- Niestety nie pamiętam już, z jaką prędkością jechałem w zeszłym roku, ale tym razem będzie inny tor, więc będzie możliwość porównania. Aczkolwiek to są inne tory. Tor w Lublinie jest dłuższy, więc jest miejsce, aby się rozpędzić. Niemniej czekam z niecierpliwością, aby się przekonać, jak szybko będzie można teraz pojechać na Narodowym.