Afera w polskiej lidze. Kilkukrotny mistrz świata nagle się wycofał. Teraz się tłumaczy

Trzykrotny mistrz świata w jeździe na żużlu Nicki Pedersen po dwóch biegach wycofał się z udziału w meczu Wilki Krosno-GKM Grudziądz. Ekipa gości, której Duńczyk jest kapitanem oraz bezsprzecznym liderem, przegrała 41:49 i mocno skomplikowała sobie sytuację w walce o utrzymanie w ekstralidze.

W niedzielny wieczór w żużlowej ekstralidze doszło do kluczowego starcia w kontekście walki o utrzymanie. Beniaminek Wilki Krosno podejmował GKM Grudziądz, który przed tym meczem miał tylko punkt za remis u siebie z Włókniarzem Częstochowa. Jeszcze przed meczem goście skarżyli się na stan toru. Podobna sytuacja miała miejsce w czwartek, gdy na Podkarpacie przyjechał Apator Toruń, który przegrał 40:50. W niedzielę sędzia, podobnie jak kilka dni wcześniej, nie widział nieprawidłowości i pozytywnie ocenił stan nawierzchni. 

Zobacz wideo Polska znów ma mistrza świata! Kapitalna gala! Wasilewski i Szpilka komentują

Na długim krośnieńskim owalu lepsi okazali się gospodarze. Wygrali oni 49:41. Liderami zespołu Wilków byli Vaclav Milik (13+1), Jason Doyle (10+2) oraz Andrzej Lebiediew (10). W ekipie z Grudziądza nikt nie osiągnął dwucyfrowej zdobyczy. Najbliżej tego był Max Fricke, który zdobył dziewięć punktów plus bonus.

Trzykrotny mistrz świata skarżył się na nawierzchnie. Wycofał się z zawodów, a teraz się tłumaczy

Wyniki spotkania mógłby być zupełnie inny, gdyby nie postawa Nickiego Pedersena. 46-letni trzykrotny mistrz świata wycofał się z zawodów po dwóch biegach - wówczas miał na swoim koncie cztery punkty (zanotował zwycięstwo oraz przyjechał trzeci). Duńczyk skarżył się na stan toru i twierdził, że trudności prowadzenia motocykla na nim, sprawia mu ból. Pedersen jest zdecydowanym liderem i kapitanem GKM-u Grudziądz. W poprzednich meczach tego sezonu notował kolejno 11, 13 i 18 punktów, dlatego jego egoistyczna postawa zaskoczyła kibiców oraz ekspertów, choć 46-latek zwykle podchodził do swojego zawodu mocno indywidualnie, mimo że reprezentował barwy drużyny. Jednak zawsze też słynął ze swojego twardego charakteru i często startował z kontuzją. Bez swojego lidera, który musiał być zastępowany przez juniora, grudziądzanie nie mieli szans na zwycięstwo w tym bardzo istotnym meczu. Kto wie, czy nie będzie kosztowało to ich utrzymania w lidze.

Postawa Duńczyka wywołała sporo kontrowersji, więc w poniedziałek postanowił on odnieść się do sprawy na swoich mediach społecznościowych. "Moja miednica, którą złamałem w czerwcu 2022 roku, jest w porządku. Naprawdę nie mam z tym problemu. Jednak po kolejnym wypadku, jaki miał miejsce w marcu w Peterborough, nadal odczuwam silny ból w plecach i po prawej stronie miednicy. Do tego bolą mnie plecy i noga. Mój ból jest po prostu zbyt duży" - napisał trzykrotny mistrz świata na żużlu. 

"Dlatego musiałem się wycofać z niedzielnego meczu. Tory w Ekstralidze są świetnie przygotowane, ale ten w Krośnie z różnych powodów nie był. Wilki są beniaminkiem, wiem, że zimą trwały tam przeróżne prace. Swoje zrobiła też pogoda. Zastanawiam się, czy jak poprawi się pogoda i przyjdzie ciepło, to nawierzchnia się tam poprawi" - dodaje Pedersen. "Prawdopodobnie będę musiał nieco powalczyć, aby odzyskać siłę na wyzwania, jakie wiążą się z jazdą po tak trudnych torach" - podsumował.

Żużlowi kibice są wściekli na zawodnika, który przez całą swoją bogatą karierę pokazywał charakter. Momentami aż nadto, gdyż słynął ze zbyt ostrej jazdy. Uważają, że w niedzielę tor był równy dla wszystkich, a pozostali żużlowcy byli wstanie rywalizować na nim na wysokim poziomie. Nie takiej postawy oczekiwali od lidera i kapitana zespołu. Nickiemu Pedersenowi nie grozi zbyt szybka następna wizyta na krośnieńskim owalu. Aby tak się stało zarówno Wilki, jak i GKM, musiałyby awansować do play-offów. Tam znajdzie się sześć najlepszych ekip rundy zasadniczej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.