Legendarny żużlowiec odstawił morfinę i chce wrócić. "Potrzebuję trzech treningów"

- Na początku października odstawiłem morfinę oraz tabletki przeciwbólowe. Brałem je praktycznie codziennie od momentu wypadku, czyli początku czerwca - mówi Nicki Pedersen, który nie zrezygnował z żużla i zapowiada, że wróci w wysokiej dyspozycji.

Podczas czerwcowego meczu ekstraligi pomiędzy GKM-u Grudziądz z Unią Leszno doszło do groźnego zderzenia Nickiego Pedersena z Piotrem Pawlickim. Zdecydowanie bardziej ucierpiał Duńczyk, który złamał miednicę i kość biodrową, a jeden z elementów motocykla wbił mu się w udo, co skutkowało utratą litra krwi. Z tego powodu poważnie rozważał zakończenie kariery.

Zobacz wideo Ile może zarobić topowy żużlowiec?

Pedersen odstawił leki i chce wrócić. "Do stycznia będę sprawny"

Po kilku miesiącach od wypadku zawodnik jest coraz bliżej powrotu na tor wyścigowy, o czym opowiedział w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty. Co prawda do pełni sił jeszcze trochę brakuje, ale wszystko zmierza w tym kierunku. - Na razie najlepszą wiadomością jest to, że na początku października odstawiłem morfinę oraz tabletki przeciwbólowe. Brałem je praktycznie codziennie od momentu wypadku, czyli początku czerwca. W szczytowym momencie poza morfiną zażywałem nawet 25 różnych tabletek. Na początku października powiedziałem sobie jednak, że wolę żyć w bólu niż stać się zupełnie uzależnionym od leków – powiedział.

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Od kilku tygodni trzykrotny indywidualny mistrz świata jest w treningu i szykuje się na nadchodzący sezon. - Na razie są to 45-minutowe ćwiczenia, które robię zgodnie z trzema programami, przygotowanymi przez specjalistów. Z dnia na dzień widzę, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Wciąż mam dużo czasu do startu rozgrywek i jestem pewny, że do stycznia będę już w stu procentach sprawny – dodał. Gdyby tak się stało, Pedersen mógłby zdążyć nawet na pierwszą kolejkę ekstraligi w sezonie 2023.

Takie zdarzenie, jak to z udziałem Pedersena, może odcisnąć piętno na psychice sportowca, który nie zdecyduje się na powrót do rywalizacji. 45-latek zapewnia, że wymazał z pamięci nieprzyjemne wspomnienia i nie będzie miał z tym problemu.

Po powrocie Duńczyk może potrzebować czasu, aby wejść na odpowiedni poziom. Jego zdaniem nie będzie to długi okres. - Jeśli tylko będę sprawny, to wrócę na tor w najwyższej formie i znów będę ścigał się na pełnym gazie. Zapewniam, że rywale nie będą mieli ze mną łatwo. Przed pierwszym meczem potrzebuję zaledwie trzech treningów na torze, by znów jeździć jak przed kontuzją. Niczego więcej nie potrzebuję - podsumował.

Miedziński też chce wrócić

O powrocie marzy także inny żużlowiec, który w tym roku doznał groźnego wypadku. Adrian Miedziński deklaruje, że jest coraz bliżej optymalnej dyspozycji i wiosną chce ponownie wsiąść na motocykl w meczu ekstraligi.

Zanim zawodnicy wiosną przyszłego roku wrócą na tor, w najbliższych tygodniach kibice będą śledzić poczynania klubów w oknie transferowym, które ruszy na początku listopada.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.