Przed rozpoczęciem rywalizacji finałowej faworytem byli żużlowcy Motoru Lublin, którzy pewnie wygrali fazę zasadniczą PGE Ekstraligi. Pierwszy mecz finałowy, który odbył się dwa tygodnie temu w Gorzowie, padł jednak łupem gospodarzy. Stal wygrała i to wysoko - 51:39, a fantastyczne zawody zaliczył trzykrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik, zdobywca 16 punktów.
Miało to wszystko dodatkowy podtekst, gdyż Zmarzlik po sezonie zamieni Stal Gorzów właśnie na Motor, ale mecz w Gorzowie pokazał, że nie ma to dla niego najmniejszego znaczenia, gdyż chciałby pożegnać się ze swoim klubem w najlepszy możliwy sposób - drużynowym mistrzostwem Polski.
W pierwszych biegach gospodarze nie potrafili wykorzystać przewagi własnego toru i odjechać swojemu przeciwnikowi. Nawet bieg nr 2, w którym występowali juniorzy obu zespołów i zdecydowanym faworytem była para Motoru Wiktor Lampart - Mateusz Cierniak, nie potoczył się po ich myśli, gdyż Cierniak po upadku na tor został wykluczony i nawet wygrana Lamparta dał tylko punktowy remis 3:3.
Po pięciu biegach lublinianie prowadzili tylko 16:14, ale biegi szósty i siódmy zakończyły się podwójnymi wygranymi Motoru, który wykorzystał to, że zespół gości mógł głównie liczyć na Bartosza Zmarzlika, a tego w wymienionych biegach nie było. Najpierw para Mikkel Michelsen - Wiktor Lampart, a następnie duet Dominik Kubera - Jarosław Hampel przywiozły wyniki 5:1 i przewaga Motoru w tym meczu wzrosła do dziesięciu punktów (26:16). To oznaczało zaledwie dwa punkty straty gospodarzy do rywali w całym dwumeczu.
Stal odpowiedziała dwiema kolejnymi wygranymi świetnego Zmarzlika, ale w biegu dziesiątym prowadzący na ostatnim okrążeniu Martin Vaculik zaliczył na ostatnim łuku defekt i zamiast 3:3, zrobiło się 5:1 dla gospodarzy. Dzięki temu Motor mógł świętować odrobienie dwunastopunktowej straty w dwumeczu (36:24), co na daną chwilę oznaczało tytuł mistrza Polski dla lublinian. Vaculik po tym wydarzeniu wyglądał na załamanego, aż przyklęknął po przyjeździe na metę, gdyż jechał w tym wyścigu świetnie i koszmar sprzętowy pozbawił go pewnych trzech punktów.
- Pierwszy raz od dziewięciu lat mi się zdarzyło coś takiego - mówił Słowak już w parku maszyn. To jednak punktów Stali nie zwróciło. Po dwunastu biegach przewaga Motoru wynosiła już czternaście punktów - 43:29. W biegu nr 13, tuż przed nominowanymi, gospodarzom pokrzyżował szyki upadek Mikkela Michelsena, który został słusznie wykluczony. Fantastyczny pojedynek Zmarzlika z Kuberą, wygrany przez mistrza świata, sprawił, że w dwumeczu znów był remis (w meczu 45:33 dla Motoru), więc o wszystkim miały zadecydować biegi nominowane.
Po biegu nr 14 niemal wszystko było już jednak jasne, bo po zderzeniu z Mikkelem Michelsenem przewrócił się Szymon Woźniak i został wykluczony. Patrick Hansen nie poradził sobie z parą Michelsen - Kubera i Motor prowadził już 50:34, a w dwumeczu 89:85 - w ostatnim biegu jeden z gospodarzy po prostu musiał dojechać do mety.
Motor Lublin ostatecznie pokonał Moje Bermudy Stal Gorzów 53:37, a w finałowym dwumeczu 92:88 i sięgnął po pierwsze w historii mistrzostwo Polski. A w przyszłym sezonie nowi mistrzowie Polski mogą być przecież jeszcze mocniejsi, mając w składzie Bartosza Zmarzlika, który z pewnością zakończy swój ostatni sezon w Stali z dużym niedosytem.
Motor Lublin - 53:
Stal Gorzów - 37:
Pierwszy mecz: 51:39 dla Stali. Mistrzostwo: Motor Lublin