Bartosz Zmarzlik już po półfinale był pewny, że obroni tytuł. Defekt wykluczył bowiem z rywalizacji jego najgroźniejszego rywala, Leona Madsena. Polak przypieczętował sukces zwycięstwem 18. zawodów Grand Prix w karierze i został najmłodszym zawodnikiem, który zdobył trzeci tytuł najlepszego żużlowca globu w wieku 27 lat. Trzeci w Malilli był drugi z Biało-Czerwonych - Maciej Janowski.
Do końca walki o mistrzostwo świata zostały już tylko jedne zawody, które odbędą się 1 października w Toruniu. Zmarzlik po zmaganiach w GP Szwecji podkreślił w rozmowie z Eurosportem Extra, że sobotnie zwycięstwo pozwoli mu podejść do kończącej sezon rywalizacji na toruńskiej Motoarenie z innym nastawieniem. - Cały czas sobie tłumaczyłem, że jak nie dzisiaj, to nic się nie dzieje i będę na maksa walczył w Toruniu. To jednak niesamowite uczucie jechać do Torunia na zupełnym luzie - stwierdził zawodnik.
Trzykrotnemu już mistrzowi świata towarzyszył jego synek, Antek. Polak przyznał, że jego obecność była dodatkową motywacją. - Chciałem to też zrobić na oczach mojego Antka - powiedział Zmarzlik. Po chwili zwrócił się do trzymanego na rękach dziecka w rozczulający sposób. - Jeden tytuł był, jak byłeś w brzuszku, a drugi zobaczyłeś i może będziesz to pamiętał - stwierdził żużlowiec.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Przed ostatnimi zawodami pewny mistrzostwa świata Zmarzlik ma 146 punktów. Tylko dwóch punktów brakuje do wicemistrzostwa Duńczykowi Leonowi Madsenowi (118 pkt). Na trzecie miejsce awansował Patryk Dudek, który ma na swoim koncie 99 punktów. W walce o brązowy medal liczą się jeszcze Brytyjczycy Robert Lambert i Dan Bewley, Szwed Fredrik Lindgren oraz trzeci z Polaków, Maciej Janowski.