Rywalizacja w Ekstralidze weszła w decydującą fazę. W niedzielę rozegrano półfinałowe rewanże i wyłoniono finalistów zmagań. W pierwszym dwumeczu lepszy okazał się Motor Lublin, który wygrał z Apatorem Toruń. W drugim zaś Stal Gorzów sprawiła niemałą niespodziankę, wygrywając z mocnym Włókniarzem Częstochowa.
W pierwszym meczu rozegranym w Gorzowie Wielkopolskim padł remis 45:45 i zdecydowanym faworytem meczu w Częstochowie wydawał się być Włókniarz, który w fazie zasadniczej zajął drugie miejsce w tabeli. Włókniarz w tym sezonie prezentował bardzo wysoki poziom i mało kto spodziewał się, że Stal będzie w stanie wygrać na wyjeździe i awansować do finału. Zwłaszcza że gorzowianie w niedzielę jechali bez kontuzjowanego Andersa Thomsena.
Starcie zaczęło się tak, jak przewidywano przed spotkaniem - Włókniarz po dwóch biegach prowadził 8:4 i wydawało się, że będzie powiększał przewagę. Goście jednak mieli swój dzień i z minuty na minutę wyglądali na torze coraz lepiej. Żużlowcy stali zanotowali dwa podwójne zwycięstwa i prowadzili 20:16. Bardzo dobrze po stronie Stali prezentowali się Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik. W kolejnych biegach goście powiększali swoją przewagę. Przed dwoma ostatnimi biegami gorzowianie prowadzili 41:37, co niemal uciszyło trybuny w Częstochowie.
W czternastym biegu, który był dwukrotnie powtarzany, wygrali gospodarze i odzyskali nadzieję na awans do finału. Wygrali jednak po, zdaniem ekspertów i sztabu gości, niesłusznym wykluczeniu żużlowca Stali. Najpierw Szymon Woźniak zderzył się z Kacprem Woryną i sędzia zdecydował o powtórzeniu wyścigu z udziałem wszystkich zawodników. W powtórce Kacper Woryna bez kontaktu z rywalem przewrócił się na tor, a arbiter zdecydował o...wykluczeniu Hansena. Decyzja wywołała spore kontrowersje.
Ostatecznie Włókniarz nie zdołał doprowadzić do wyrównania w całym meczu i Stal Gorzów sprawiła niespodziankę awansując do finału Ekstraligi. Gorzowianie nie byli faworytami tego dwumeczu, a to oni zmierzą się o złoto z Motorem Lublin.