Polscy żużlowcy mieli w sobotę w Vojens walczyć o swoje pierwsze złoto Speedway of Nations, tymczasem nie załapali się nawet na walkę o medale. Mimo niezłej postawy Bartosza Zmarzlika (20 punktów), bardzo słabi Maciej Janowski (4 pkt) i Patryk Dudek (2 pkt) nie pozwolili Biało-Czerwonym na więcej niż zajęcie szóstego miejsca. Zwyciężyli Australijczycy przed Wielką Brytanią i Szwecją.
Po zawodach trener reprezentacji Polski Rafał Dobrucki w rozmowie z Eurosportem nie szukał żadnych wymówek. - Starty były kluczowe, a tego nie mieliśmy, podobnie jak podczas półfinałowych zawodów. Wydawało się wczoraj, że dzięki juniorom czegoś się dowiedzieliśmy, a dzisiaj spadł deszcz i byliśmy w punkcie zero. Znowu było dużo znaków zapytania. Nie potrafiliśmy odpowiedzieć - analizował Dobrucki. - Tor był taki sam dla wszystkich, więc trudno tu o nim wspominać, ale nie poradziliśmy sobie z tymi warunkami. Przegrywaliśmy starty, nie było szansy na walkę - dodawał.
Polacy wprawdzie wygrali drużynowo trzy z sześciu wyścigów, ale to było zdecydowanie za mało, żeby powalczyć o wyższe miejsce. - Były jakieś dobre momenty, ale i tak ciągle byliśmy nie we tej bajce. Na ostatni bieg właściwie już przewróciliśmy wszystko do góry nogami i było widać, że to zaczyna jakoś oddychać. U Maćka coś ruszyło, ale to już była musztarda po objedzie - przyznawał Dobrucki.
- Tu nie ma miejsca na takie pomyłki, jakie dziś robiliśmy, i to się potwierdziło. Można pojechać jeden gorszy bieg, dwa, a my pojechaliśmy cztery fatalne - podsumował trener polskiej reprezentacji.