Historia Grigorija Łaguty - rosyjskiego żużlowca, niegdyś lidera Motoru Lublin - i Krzysztofa Mrozka ciągnie się już od ponad pięciu lat. Wtedy bowiem Łaguta został przyłapany na stosowaniu dopingu. W jego organizmie wykryto obecność meldonium. Komisja zawiesiła żużlowca na 21 miesięcy, a wynik meczu, po którym go przyłapano został cofnięty na korzyść drużyny przeciwnej. W konsekwencji ROW Rybnik spadł z ekstraligi i stracił 2,5 mln złotych.
Mimo to prezes ROW-u Rybnik zdecydował się podpisać w 2017 roku kontrakt z Grigorijem Łagutą. Obie strony ustaliły, że po wygaśnięciu zawieszenia będzie on kontynuował karierę w Rybniku. - Część ludzi mi zarzucała, że nie zabezpieczyłem się. To nieprawda. Jak pan Łaguta był jeszcze naszym zawodnikiem, to podpisał fakturę na 0,5 mln zł. Podpisał też zobowiązanie do startów w naszym klubie po zakończeniu karencji przez trzy kolejne sezony - powiedział Mrozek w rybnik.com.pl.
Tymczasem Łaguta miał inny plan. Rosjanin związał się z Motorem Lublin i zaczął występy w ekstraligowym klubie. Już w 2019 roku prezes ROW-u Rybnik apelował, że będzie się domagał zwrotu pieniędzy. Jednak wspomnianej kwoty, która widniała na fakturze czy innych pieniędzy, nigdy na oczy nie zobaczył. - Są sytuacje, o których nie mogę rozmawiać publicznie. Problem z takimi pytaniami wynika z tego, że kibice nie wszystko wiedzą i nie mogą wiedzieć - komentował ten wątek Mrozek.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- To nie jest, że nic się nie zdarzyło. Pewne kroki zostały poczynione, ale ta procedura nie jest taka łatwa i prosta, jak wszystkim się wydaje. Aby odzyskać pieniądze od pana Łaguty, to ja muszę wyczerpać wszystkie środki, które funkcjonują. Muszę przeprowadzić postępowanie przed trybunałem PZM, czyli sądem polubownym - podkreślił Mrozek, który nie skierował sprawy do sądu powszechnego.
Przyjecie pieniędzy od ROW-u i przejście do Motoru Lublin skomentował za to sam Łaguta. W 2019 roku Krzysztof Mrozek miał powiedzieć, że będzie żądał od Rosjanina nie tylko kwoty kontraktowej, ale też równowartości strat poniesionych przez klub po wykryciu u niego dopingu.
- A ja chcę 10 milionów. To śmieszne. A pokazał prezes te papiery? Nie pokazał? To w takim razie niczego nie ma. Ja wiem, co podpisywałem. Jedyne papiery, jakie są, to te, które były potrzebne do mojego procesu przed POLADA (Polska Agencja Antydopingowa - przyp. red.) - powiedział Łaguta w rozmowie z WP SportoweFakty. Rosjanin dodał też, że prezes Mrozek rzekomo nie chciał z nim rozmawiać o żadnym kontrakcie.
Łaguta zdobył w ubiegłym roku wicemistrzostwo Polski z Motorem Lublin. Obecnie nie występuje w rozgrywkach ekstraligi, ponieważ Rosjanie zostali zawieszeni w związku z rozpoczęciem przez władze ich kraju wojny w Ukrainie.