"Ludzie życzą śmierci mi i mojej rodzinie. Tego, co się stało po meczu, chyba nikt nie przeżył"

Kibice żużla ostatnio nie mogą narzekać na brak emocji. Szkoda, że rozchodzi się o sędziowskie pomyłki, a nie popisy zawodników na torze.

W najlepszej żużlowej lidze świata, PGE Ekstralidze, od początku sezonu mamy do czynienia z apogeum sędziowskich pomyłek. Kibice się denerwują, gdyż niektóre z nich przyczyniły się do porażki ich ulubieńców.

Zobacz wideo Kulesza: Piłka uczy pokory. Jestem przygotowany na krytykę

Fatalna pomyłka w Lesznie

Jedna z niewytłumaczalnych sytuacji miała miejsce podczas 13. biegu meczu ostatniej kolejki, w którym zmierzyły się For Nature Solutions Apator Toruń i Fogo Unia Leszno. Sędzia niesłusznie wykluczył Patryka Dudka, zawodnika torunian. Dudek został zepchnięty na drugim zakręcie w bandę, ale jakimś cudem zdołał się uratować i sytuacja nie zakończyła się niebezpiecznym upadkiem. Najdziwniejsza rzecz stała się jednak później. Sędzia Krzysztof Meyze zamiast wykluczyć Piotra Pawlickiego, który wypchnął zawodnika Apatora, postanowił ukarać Patryka Dudka. Decyzja była absurdalna. W Magazynie PGE Ekstraligi na antenie Canal+ Sport żużlowy "Pan Sławek", czyli Leszek Demski, nie zgodził się z decyzją sędziego i wyjaśnił, na jaki przepis powołał się arbiter. - Sędzia wpisał w protokole zawodów wykluczenie za inną przyczynę, niewskazaną w regulaminie. Tym samym żadna z sytuacji zawartych w regulaminie nie została wskazana w tym konkretnym przypadku.

- To, że sędzia Meyze popełnił błąd, jest jasne - zauważa mówi Mateusz Dziopa, dziennikarz i komentator Canal+. - Zresztą myślę, że on sam ma tego świadomość. Decydując się na przerwanie biegu, trzeba było wskazać winnego, a ciężko zarzucać Patrykowi Dudkowi chęć przerwania rywalizacji. Zawodnik Apatora mógł się tylko bronić przed upadkiem, co też zrobił. Zatem przerywając bieg, trzeba było wykluczyć Pawlickiego.

"Otrzymuję mnóstwo wiadomości"

Po tej sytuacji Krzysztof Meyze mierzy się z ogromnym hejtem skierowanym w jego stronę. - Na początku powiem, że tak – popełniłem błąd. Nie ma takiego arbitra, który nie popełniłby błędu, w przypadku sędziów w rywalizacji sportowej to nie kwestia "czy popełni błąd", a raczej "kiedy go popełni" - mówi sędzia w rozmowie z portalem Po Bandzie.

- Otrzymuję mnóstwo wiadomości. Ja, mój syn, moja żona, moi najbliżsi, w których ludzie życzą nam śmierci i wypisują okropne rzeczy. Tego, co się stało po meczu w Lesznie, chyba żaden z moich kolegów tego nie przeżył. [...] Widzimy z kolegami, że jest coraz gorzej i to nawet nie jest tak, że dostajemy takie wiadomości, jak popełnimy błąd. Może być poprawna decyzja, ale na niekorzyść jednego z klubów. Miałem taką sytuację po meczu Gorzów – Lublin z początku sezonu, ale tam było wiadomości kilka. Teraz jest kilkaset, jeśli nie nawet ponad tysiąc. Okropnych wiadomości, obrażających mnie, moją rodzinę, życząc śmierci w najgorszy możliwy sposób. Nie jestem zaskoczony, jestem wręcz zszokowany.

Ta sytuacja i inne błędy sędziów, które w tym sezonie przesądzały o wyniku meczu, rozbudziły liczne dyskusje w mediach społecznościowych. Postanowiliśmy zapytać, co spowodowało, że takie sytuacje przytrafiają się właśnie teraz, w tym sezonie PGE Ekstraligi. - Ciężko jednoznacznie stwierdzić - mówi Dziopa. - Sędziowie spotykają się z gigantyczną presją. W całym środowisku to chyba najgorsza robota - gdy popełnisz jakikolwiek błąd, tłumy fanatyków atakują ciebie i twoją rodzinę. Zaostrzyły się reakcje na wpadki arbitrów. Można powiedzieć "ok, nie radzisz sobie z presją, zmień zawód". I myślę, że wielu arbitrów już o tej zmianie myśli, a my zaraz zostaniemy sami, bez sędziów - mówi.

Transmisje w TV zwiększają presję?

Problem presji poruszyliśmy również w rozmowie z Wojciechem Stępniewskim, prezesem PGE Ekstraligi. Wiele osób uważa, że występy szefa sędziów, Leszka Demskiego, w Canal+ Sport i ocenianie decyzji sędziów przed kamerami, może powodować u nich większy stres. - Presję na sędziach wywołuje przede wszystkim fakt, iż dzisiejszy żużel znacznie różni się od tego sprzed lat. Mamy każdą transmisję powszechnie dostępną w TV lub internecie, rozbudowany świat mediów elektronicznych, setki powtórek i komentarzy. Do tego, niestety, wielu nie tyle krytykantów, co hejterów, którzy nie zdają sobie sprawy z wagi słów. Ocena sędziego i wyjaśnienie sytuacji w Magazynie PGE Ekstraligi, to są tylko fakty, które stanowią odpowiedź na wiele pytań zadawanych w trakcie transmisji telewizyjnych - zauważa w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Stępniewski.

Jak w takim razie można poprawić obecną sytuację? Może trzeba zmienić system szkolenia sędziów? - Szkoleniem sędziów zajmuje się GKSŻ - zwraca uwagę Stępniewski. - Na pewno wymaga to zmian systemowych – ścieżki kariery. Musimy szkolić sędziów po przejściu etapu wstępnej weryfikacji regulaminowej i psychotechnicznej na zawodach. Muszą być kontrolowani i oceniani ze strony kwalifikatora - mówił.

VAR w żużlu? 

Rozwiązaniem, które szykują władze Ekstraligi, jest żużlowy VAR. Trochę dziwne wydaje się wprowadzenie tego systemu w lidze, która jest doskonale opakowana wieloma kamerami i sędzia może spokojnie poznać sytuację pod każdym kątem. Tutaj jednak chodzi o coś więcej. - To będzie system, w którym sędzia będzie mógł w trybie LIVE skonsultować decyzję w ramach meczu z osobami, które będą taki mecz oglądały z zewnątrz - tłumaczy Wojciech Stępniewski. - Na tym etapie trwają prace związane z określeniem tego, gdzie będą one się znajdowały, a więc czy na stadionie, czy w trybie zdalnym i kto takimi obserwatorami będzie. Bierzemy pod uwagę byłych sędziów i zawodników, ale nie tylko. Pracujemy nad takimi rozwiązaniami już od pewnego czasu, wydarzenia z ostatnich dni w kwestiach sędziowskich powodują, że jesteśmy przekonani co do konieczności nowych rozwiązań.

 - VAR to ciekawy pomysł, ale ja z oceną zwykle wstrzymuję się do realizacji. Pamiętajmy, że sędzia ma powtórki do dyspozycji i bez VARu. Być może ważniejsze byłoby w tym przypadku wsparcie asystentów, którzy również śledziliby rozwój wydarzeń. Więcej par oczu to zawsze większa szansa na prawidłową decyzję - mówi Mateusz Dziopa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.