Zmarzlik jechał po finał. I dopadła go klątwa. Klęska Polaków w GP na Narodowym

Polscy żużlowcy mogą mówić o klątwie. Nadal nie wygrali zawodów z cyklu Speedway Grand Prix na Stadionie Narodowym. W sobotnim turnieju znakomicie pojechali w serii zasadniczej, ale w półfinałach zawiedli na całej linii. Żaden z nich nie awansował do finału. W Warszawie triumfował Australijczyk Max Fricke.

Seria Speedway Grand Prix wróciła do Warszawy po trzech latach przerwy. W sobotni wieczór Stadion Narodowy wypełnił się do ostatniego miejsca. Kibice zgromadzeni na trybunach wyczekiwali przełamania złej passy Polaków. Nasi reprezentanci jeszcze nigdy nie wygrali turnieju tej rangi organizowanego w stolicy. W poprzednich latach triumfowali żużlowcy z innych krajów. W 2015 roku ze zwycięstwa cieszył się Matej Zagar, Tai Woffinden najlepszy był w 2016 i 2018 roku, w 2017 Fredrik Lindgren, a w 2019 Leon Madsen.

Zobacz wideo Ile może zarobić topowy żużlowiec?

Zmarzlik ruszał jako faworyt. Znakomita jazda Polaka

W sobotnich zawodach wzięło udział pięciu polskich zawodników. Największe nadzieje wiązano za startem Bartosza Zmarzlika, który dwa tygodnie temu triumfował w Gorican. Chrapkę na zwycięstwo miał też Maciej Janowski, który na torze w Chorwacji był drugi. Motywacji nie brakowało też Patrykowi Dudkowi, Pawłowi Przedpełskiemu i Maksymowi Drabikowi, który otrzymał "dziką kartę", pozwalającą mu na udział w zawodach.

Janowski i Zmarzlik od samego początku pokazali, że nie zamierzają wyhamowywać po zawodach w Gorican. W pierwszej serii startów zdobyli po trzy punkty. Ta sztuka udała się też Leonowi Madsenowi i Mikkelowi Michelsenowi.

Dudek poza półfinałami. Zmarzlik najlepszy w serii zasadniczej

O dużym pechu mógł mówić za to Dudek. Najpierw zdobył tylko jeden punkt, a w kolejnym swoim biegu podniosło go na wyjściu z drugiego łuku. Polak stracił kontrolę nad maszyną i zderzył się z Holderem. Zdarzenie wyglądało niebezpiecznie, ale obaj zawodnicy wstali z toru o własnych siłach. Dudek jednak został wykluczony z powtórki.

Po trzech seriach startów stało się jasne, że Dudek będzie miał problem z awansem do półfinału. Polak w swoim biegu był tylko trzeci. W stawce nie było już niepokonanego zawodnika. Klasyfikacji przewodzili Janowski i Zmarzlik. Obaj mieli po siedem punktów na koncie.

Dudkowi nie szło, za to Zmarzlik jechał jak mistrz. Popis dał w piętnastym biegu. Ruszył z czwartego pola i świetnie rozegrał pierwszy łuk, na którym wyprzedził rywali i z gigantyczną przewagą dowiózł drugie w tych zawodach zwycięstwo.

Zmarzlik w ostatniej serii startów dołożył "dwójkę" i wygrał rundę zasadniczą z 12 punktami na koncie. Do półfinałów weszło jeszcze dwóch Polaków: Maciej Janowski i Paweł Przedpełski. Stawkę uzupełnili: Madsen, Fricke, Woffinden, Lindgren i Michelsen.

Klątwa Stadionu Narodowego. Zmarzlik odpadł w półfinale. Pozostali Polacy też

W pierwszym biegu półfinałowym do walki stanęli: Zmarzlik, Przedpełski, Lindgren i Fricke. Zmarzlik ruszył znakomicie, ale popełnił błędy i dał się wyprzedzić. Najpierw minął go Fricke, a po chwili Polaka na trzecim okrążeniu wyciągnęło. W efekcie Zmarzlik został wyprzedzony przez Lindgrena i pożegnał się z marzeniami o wielkim finale. Klątwa? Na Stadionie Narodowym w Warszawie na pięć poprzednich startów Zmarzlik nigdy nie wszedł do finału. Był najwyżej na szóstym miejscu.

Honoru Polaków w drugim półfinale bronił Janowski. "Magic" stawał na rzęsach, by wejść do finału, ale szybsi od niego okazali się dwaj Duńczycy: Michelsen i Madsen.

W finale nie zobaczyliśmy więc żadnego z Polaków. Z walki o zwycięstwo wypisał się Mikkel Michelsen, który został wykluczony po upadku. W powtórce Max Fricke nie dał szans rywalom. Spod taśmy ruszył jak strzała, świetnie pierwszy łuk. Od razu zyskał wielką przewagę. Odstawił rywali i nie popełnił do końca żadnego błędu. Zasłużenie wjechał na metę jako pierwszy i wygrał zawody. Drugi był Madsen, trzeci Lindgren.

Więcej o: