W sobotę najlepsi żużlowcy świata stanęli do walki w pierwszych zawodach Grand Prix sezonu 2022. W mieście Gorican odbyło się GP Chorwacji. Na starcie obejrzeliśmy czterech Polaków - Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego, Patryka Dudka i Pawła Przedpełskiego. Zawody ułożyły się kapitalnie dla dwójki naszych reprezentantów. Zwyciężył Zmarzlik, a tuż za nim uplasował się Janowski.
Zawody w Gorican były także debiutem w roli stałego uczestnika Grand Prix dla Pawła Przedpełskiego. Torunianin jednak nie zaliczy swojego występu w tych zawodach do udanych. W klasyfikacji końcowej zajął dopiero szesnaste miejsce. Na słabą lokatę przełożyła się dyskwalifikacja z biegu dziewiątego.
Wówczas Polak zorientował się, że jego laczek jest źle zapięty. Przedpełski tuż przed rozpoczęciem wyścigu zgasił silnik i zsiadł z motocykla, by zapiąć metalowy but. Niestety nie zdołał na czas ponownie ustawić się do startu i został zdyskwalifikowany. Jego były trener z zespołu Apatora Toruń, Tomasz Bajerski, uważa, że żużlowiec popełnił ogromny błąd.
- Paweł zupełnie niepotrzebnie spanikował, bo przecież brak laczka to wcale nie koniec świata. Pamiętamy jak w zeszłym roku Bartosz ZmarzlikPublikujArtiom Łaguta wjechał do finału na motocyklu bez siodełka. Takie rzeczy się zdarzają i nie powinny wyprowadzać zawodnika z równowagi. Moim zdaniem Paweł stracił głowę i zupełnie niepotrzebnie zsiadł z motocykla - powiedział, cytowany przez portal WP Sportowe Fakty.
- Oglądając zawody w telewizji trudno powiedzieć, co tam się stało, ale może po prostu laczek zsunął się przy próbnym starcie lub podczas wyjeżdżania z parku maszyn. Zapiąć paska nie da się jedną ręką, więc trzeba zsiąść z motocykla, a to zawsze jest ogromne ryzyko - dodał Bajerski.
Kolejne zawody żużlowej Grand Prix odbędą się już za dwa tygodnie w Polsce. 14 maja żużlowcy będą rywalizować na Stadionie Narodowym w Warszawie.