Derby Wielkopolski nie zakończyły się żadną niespodzianką, bo na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie gospodarze od początku spotkania dominowali, a po czterech wyścigach wygrywali już 19:5. Później jedyną niewiadomą był rozmiary zwycięstwa Unii.
Pierwsze trzy wyścigi dla zawodników z Leszna poszły jak z płatka, bo wygrali po 5:1 i dopiero w czwartym starcie Grzegorz Walasek przywiózł za plecami Damiana Ratajczaka, który dał 2 punkty ekipie z Ostrowa Wielkopolskiego.
W drugiej serii rywalizacja zrobiła się bardziej zacięta. Przyjezdni szybko wychodzili spod taśmy, często na pierwszym wirażu obejmowali podwójne prowadzenie, ale nie potrafili utrzymać pozycji na dystansie. Taka sytuacja miała miejsce m.in. podczas siódmego wyścigu, kiedy Piotr Pawlicki z trzeciego miejsca najpierw skutecznie zaatakował Olivera Berntzona, a na ostatnim łuku minął Tomasza Gapińskiego.
O Pawlickim po spotkaniu mówi się sporo także z innego powodu. Zagotowało się bowiem po 6. biegu, kiedy Tomasz Gapiński wygrał start i wypchnął Pawlickiego. To z kolei wykorzystał Oliver Berntzon, który zablokował zawodnika drużyny gospodarzy.
Pawlicki wściekł się na Berntzona i zaraz po wyścigu obaj dyskutowali między sobą, zjeżdżając do parkingu. Po chwili zawodnik Unii Leszno uderzył Szweda w kask. Ten wyglądał na mocno zaskoczonego. Emocje jeszcze wzrosły. Konflikt zmierzał ku zaostrzeniu w parku maszyn, ale zawodnicy zostali rozdzieleni.
Ostatecznie Piotr Pawlicki został ukarany przez sędziego żółtą kartką za niesportowe zachowanie. Sam żużlowiec nie skomentował sprawy. – Nie widziałem zdarzenia z parku maszyn, więc nie chcę komentować sytuacji – powiedział po zawodach menadżer leszczyńskich Byków Piotr Baron, cytowany przez magazynzuzel.pl.
W sobotnich derbach finalnie Unia Leszno zdecydowanie pokonała Arged Malesa Ostrów 56:34. To dla podopiecznych Barona trzecie zwycięstwo w tym sezonie PGE Ekstraligi.