Sportowy świat solidaryzuje się z Ukrainą, która broni się przed inwazją wojsk Władimira Putina. Kolejne federacje wykluczają z międzynarodowych rozgrywek rosyjskich reprezentantów, a także drużyny. Postąpiły tak m.in. MKOl, FIFA, UEFA, czy FIS.
W Polsce trwa natomiast dyskusja na temat rosyjskich żużlowców. Wciąż nie ma decyzji, czy będą mogli oni startować w rozgrywkach polskiej ligi i mistrzostwach świata. Decyzję podejmą Polski Związek Motorowy, PGE Ekstraliga, a w przypadku międzynarodowych zmagań FIM, czyli Międzynarodowy Związek Motocyklowy.
Na rozwój wydarzeń oczekują doskonale znani kibicom żużla w Polsce zawodnicy. To m.in. Emil Sajfutdinow, Artiom Łaguta, Grigorij Łaguta, czy Roman Lachbaum. Głos w sprawie postanowił zabrać minister sportu Kamil Botniczuk. Jego wypowiedź zacytował dziennikarz TVP Sport Filip Czyszanowski.
Okazuje się, że minister Bortniczuk jest zwolennikiem tego, by Rosjanie startowali z polską licencją. Stawia jednak jeden warunek. Zawodnicy muszą otwarcie potępić działania Władmira Putina.
"Nie powinniśmy iść aż tak daleko by musieli się zrzekać rosyjskiego obywatelstwa, żeby móc startować w naszej lidze. Muszą potępić Putina, wtedy nie widzę przeszkód, by startowali na polskiej licencji" - powiedział.
"Jeżeli Rosjanie mają podwójne obywatelstwo, to mogą startować, jako Polacy, pod warunkiem wyraźnego potępienia działań Putina. Mówimy tylko o lidze" - dodał.
Sprawa budzi wiele kontrowersji. Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow posiadają polskie obywatelstwo i od lat mieszkają w naszym kraju. Pojawia się jednak pytanie, czy powinni startować na polskiej licencji. Zwłaszcza, że Sajfutdinow jeszcze niedawno sięgał po mistrzostwo świata jako reprezentant Rosji. Sezon żużlowy rozpoczyna się w tym roku za niewiele ponad miesiąc.