Falubaz Zielona Góra ma za sobą bardzo trudny okres. Poprzedni sezon w wykonaniu siedmiokrotnych mistrzów Polski był fatalny i zakończył się w najgorszy możliwy sposób. Zupełnie niespodziewanie drużyna, która jeszcze sezon wcześniej jechała w play-offach po 15 latach z hukiem spadła z Ekstraligi.
Po tych wydarzeniach w klubie musiała zostać przeprowadzona rewolucja i gruntowna przebudowa składu. Zgodnie z przypuszczeniami z Falubazem pożegnał się największy gwiazdor Patryk Dudek, który w Zielonej Gorze spędził całą dotychczasową karierę.
Ofiarą zmian w Falubazie stał się także 13-letni Krystian Gręda. Utalentowany żużlowiec dość niespodziewanie rozstał się ze spadkowiczem w nie najlepszej atmosferze. Młody zawodnik w dalszym ciągu nie zdał licencji, a na dodatek według informacji portalu Interia nie można było się porozumieć z jego otoczeniem ws. dalszej współpracy. Przedstawiciele klubu pokłócili się z jego menedżerką Sandrą Najmrodzka o pieniądze.
Władze klubu zarzuciły obozowi Grędy, że zażądał pensji w wysokości aż 120 tysięcy złotych za sezon. Menedżerka zawodnika zdecydowanie dementowała jednak te doniesienia i twierdziła, że chodziło o zaledwie połowę tej kwoty. W związku z tym brakiem porozumienia Falubaz zdecydował się, że nie zamierza dalej współpracować z młodym żużlowcem i zrezygnował z dalszego inwestowania w jego rozwój.
Oznacza to, że uznawany za jeden z największych talentów w polskim żużlu zawodnik jest wolny. Wzbudził już spore zainteresowanie klubów PGE Ekstraligi, które przygotowują się do walki o jego pozyskanie. Najpierw jednak Gręda musi zdać licencję i wszystko wskazuje na to, że to tego czasu będzie zasilany jedynie pieniędzmi sponsorów.