Tegoroczne Grand Prix Rosji było pierwszym finałem indywidualnych mistrzostw świata organizowanych w tym kraju. Na torze w Togliati dwa lata temu znakomicie spisał się Bartosz Zmarzlik, który w finale Speedway of Nations zdobył aż 36 na 39 możliwych punktów.
Bartosz Zmarzlik w sobotę zaczął od trzeciego miejsca, ale potem się rozkręcał i fazę zasadniczą zakończył z dwunastoma punktami. O pechu mógł mówić za to inny Polak Maciej Janowski. Po trzech biegach miał tylko trzy punkty, ale potem zdobył pięć. Mimo ośmiu punktów, nie znalazł się jednak w półfinale, bo raz został wykluczony.
Fazę zasadniczą wygrał faworyt gospodarzy i wicelider klasyfikacji generalnej - Artiom Łaguta, który zdobył aż 14 punktów, a pokonał go tylko Fredrik Lindgren. Rosjanin w półfinale miał jednak sporo szczęścia. Długo jechał na trzeciej pozycji, ale dziwny błąd popełnił wyprzedzający go Lindgren i podarował finał Łagucie. W drugim półfinale Zmarzlik spisał się znakomicie i pewnie go wygrał.
W finale Polak z Łagutą spotkali się już po raz szósty z rzędu w tegorocznym Grand Prix. Tym razem lepszy był Rosjanin, który lepiej wyszedł spod taśmy i pomknął po zwycięstwo. Zmarzlik próbował go gonić, ale nie był w stanie go wyprzedzić.
- Nie ma świata. Jest tylko ich dwóch, oni musieli tu spotkać - mówił komentator Canal+Sport.
Dla Łaguty to już trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Cztery zwycięstwa ma Zmarzlik, a jedno Maciej Janowski.
W klasyfikacji generalnej wciąż prowadzi Zmarzlik, który ma 139 punktów, ale już tylko punkt przewagi nad Łagutą. Trzeci jest Lindgren (108 punktów). Maciej Janowski jest piąty i ma 91 punktów.
Kolejne Grand Prix 11 września w duńskim Vojens. Potem dwa ostatnie turnieje, 1 i 2 października w Toruniu.