Już przed GP Australii Hancock miał nad rywalami tak dużą przewagę, że wystarczył mu jeden wyścig, by zapewnić sobie tytuł Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu. O dwa kolejne miejsce na podium walczyli Holder, Tai Woffinden oraz Bartosz Zmarzlik.
Wielu ma do Hancocka pretensje o to, co zaszło na finiszu dziewiątego biegu. Mistrz dość wyraźnie przepuścił Holdera, ofiarowując mu w ten sposób dodatkowy punkt. Wtedy rozpętała się burza.
Jury zdecydowało o dyskwalifikacji Hancocka. Wściekły Amerykanin, po dyskusji z sędziami, wycofał się z zawodów.
O co poszło? Przede wszystkim o to, że Hancock i Holder nie tylko są dobrymi kolegami, ale też startują w jednym zespole (Get Well Toruń) i mają tego samego sponsora (Monster), będącego też sponsorem tytularnym imprezy.
- Wszyscy powinni być traktowani jednakowo, bez względu na sponsora. To dziwne, że Holderowi pozostawiono punkty za ten wyścig - komentował później Pedersen, który uważa, że to właśnie Monster mógł naciskać na takie zachowanie ze strony Hancocka. - Nie mogło być inaczej. Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione. To nie jest sportowa postawa - oceniał.
Duńczyk uważa nawet, że Hancock powinien zostać pozbawiony mistrzowskiego tytułu:
- Nie chcę, aby taki ktoś był mistrzem świata. Jeszcze gorzej, że zasady nie są dla wszystkich takie same. Jestem zniesmaczony - powiedział.
Mimo całej afery, Holder nie zdołał podnieść się z czwartej pozycji. Srebrnym medalistą IMŚ został Woffinden, trzecie miejsce na podium zajął Zmarzlik.
To jakieś żarty? Ich nie ma na liście nominowanych do Złotej Piłki