Prokuratura ocali szalik Falubazu przed zniszczeniem?

Jesienią kibice Falubazu zawiesili na pomniku świebodzińskiego Chrystusa gigantyczny szalik w żółto-biało-zielonych barwach. Policja zarekwirowała szal jako dowód w sprawie. Prokuratur umorzył śledztwo i przekonał sąd, by szalik zniszczyć. Alfred Staszak, szef zielonogórskiej prokuratury postanowił jednak wrócić do sprawy.

"Gazeta" jako pierwsza napisała o planach prokuratorów względem gigantycznego szalika Falubazu, który 2 października ub. r. (dzień przed finałowym meczem Ekstraligi) zawisł na figurze Chrystusa w Świebodzinie. Na początku lutego napisaliśmy, że ponad 40-metrowy szal zostanie zniszczony.

Szal, który ściągnęli z figury strażacy, trafił do świebodzińskiej komendy policji. Został dowodem w sprawie. Po miesiącu prokuratura umorzyła śledztwo, bo nie wykryła sprawców. Szal stał się własnością skarbu państwa. - Powinien być zniszczony - zaproponował prokurator. Sąd przychylił się do wniosku śledczych. Odpadł pomysł, by policjanci wystawili szal na aukcję, a zarobek przekazali na cele charytatywne.

Decyzję prokuratorów i sądu skrytykował na łamach "Gazety" dr Dominik Antonowicz, socjolog, który od lat bada środowiska kibicowskie. Jego zdaniem taka decyzja nie poprawi relacji pomiędzy kibicami a policją, a te są napięte zwłaszcza po zamieszkach, które wybuchły po fecie w dniu zdobycia ekstraligowego złota przez Falubaz. - Jest mi smutno, bo komuś zabrakło wyobraźni i wyczucia. Tak się nie robi. Dla kibiców taki szalik ma cholernie ważny wymiar. To sfera świętości, której nie można profanować, a prokurator, paląc go, dokładnie właśnie to zrobi. Prokurator stosuje dotkliwą karę, upokorzenie - tłumaczył socjolog. - W tej materii trzeba podchodzić z wyczuciem jak do mniejszości etnicznych. Taka decyzja nie spowoduje, że policja i prokuratura zdobędą zaufanie.

Grzegorz Szklarz, rzecznik prokuratury okręgowej w Zielonej Górze bronił prokuratora, który domagał się zniszczenia szalika. - Podjął trafną decyzję. Nie twórzmy niepotrzebnych fetyszy. Dla nas taki szalik to żadna świętość, tylko zwykły dowód, który podlega zniszczeniu - tłumaczył Szklarz.

Alfred Staszak, szef zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej zmienił jednak zdanie. Zlecił by prokuratorzy z okręgu zbadali, czy ich koledzy z rejonu prawidłowo wypełniali procedury w postępowaniu dotyczącym szalika. - Chodzi o to, czy prokurator prowadzący sprawę nie popełnił formalnego błędu w całej procedurze. Nie chodzi nam o żaden inny wymiar tej sprawy. Ani o to, że szalik mógłby zostać sprzedany na aukcji charytatywnej, ani, że zniszczenie go może zaognić relacje z policją - tłumaczy Staszak i zdradza, że jeśli śledczy faktycznie popełnili formalny błąd, sąd może wydać nowe postanowienie o przepadku dowodu rzeczowego.

Dowhan pisze do prokuratury

Prezes Falubazu Zielona Góra Robert Dowhan oficjalnie zwrócił się do prokuratorów w sprawie szalika: "Zwracam się z prośbą o umożliwienie nam przeprowadzenia licytacji szalika w barwach klubowych Falubazu Zielona Góra, który jest dowodem w sprawie o włamanie się do wnętrza figury Chrystusa Króla Wszechświata w Świebodzinie.

Przepadek dowodu na rzecz Skarbu Państwa poprzez spalenie go może wywołać niepotrzebne emocje, bowiem kibice sportowi ze szczególną estymą traktują szaliki w barwach klubowych. Odebraliśmy w klubie wiele telefonów z prośbą o interwencję. Wydaje nam się, że przekazanie szalika na licytację jest dobrym pomysłem, a pieniądze chcielibyśmy przeznaczyć na leczenie chorego na nowotwór Artura Wielgoszyńskiego, wieloletniego kibica naszej drużyny oraz byłego piłkarza KSF Zielona Góra. W załączeniu przesyłam list od żony Artura Wielgoszyńskiego. Bardzo proszę o poważne potraktowanie mojej prośby i podjęcie próby formalnego rozwiązania tej sprawy."

List żony chorego kibica Falubazu

"Szanowni Państwo, jestem żoną Artura Wielgoszyńskiego, wieloletniego kibica KS Falubaz Zielona Góra oraz byłego piłkarza KSF Zielona Góra. Niestety, na początku stycznia bieżącego roku mój mąż stracił władzę w nogach, a kilka dni później lekarze zdiagnozowali u niego nowotwór w górnej części kręgosłupa. Obecnie mój mąż przebywa w jednym z wrocławskich szpitali, a później czeka go długa i przede wszystkim kosztowna rehabilitacja.

Zupełnie bezinteresownie w pomoc przy zbieraniu pieniędzy na rehabilitację zaangażowali się kibice KS Falubaz Zielona Góra. Oddają na licytacje swoje żużlowe pamiątki, organizują sprzedaż limitowanej edycji szalików dla kibiców oraz prowadzą zbiórki pieniędzy podczas imprez sportowych. Wszystkie zebrane pieniądze przekazują na leczenie oraz rehabilitację mojego męża.

Kibicie KS Falubaz Zielona Góra chcą przeprowadzić jeszcze jedną bardzo dużą akcję charytatywną. Mianowicie, chcieliby uchronić przed zniszczeniem czterdziestometrowy szalik w barwach KS Falubaz i przeznaczyć go na licytację, z której cały dochód zostanie przekazany na leczenie i rehabilitację mojego męża.

Mam świadomość tego, że wspominany szalik jest dowodem rzeczowym w prowadzonym przez Państwa postępowaniu, jednak chciałabym prosić o wydanie szalika kibicom KS Falubaz, co uchroni go przed planowanym zniszczeniem. Skoro ma on zostać zniszczony, to domniemam, że nie jest już potrzebny jako dowód w prowadzonym postępowaniu, natomiast pieniądze z jego licytacji znacząco przyczynią się do leczenia i rehabilitacji mojego męża.

Rozumiem, że poprzednie użycie szalika można oceniać dwuznacznie, jednak teraz kibice KS Falubaz mają jak najlepsze intencje i chcą użyć szalika w szlachetnym celu. Po prostu chcą pomóc mojemu mężowi w jak najszybszym powrocie do aktywnego życia rodzinnego i zawodowego.

Proszę Państwa, abyście urzędniczą decyzją nie ograniczali możliwości zbiórki pieniędzy na leczenie mojego męża, a tym samym nie podcinali skrzydeł tak dużej grupie wspaniałych ludzi, którzy robią to wszystko zupełnie bezinteresownie i z dobroci serca.

Ponadto chciałabym zaznaczyć, że mój mąż jest jedynym żywicielem rodziny, więc pomoc zorganizowana przez kibiców pozwala mi i naszej malutkiej córeczce spokojniej myśleć o przyszłości. Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby.

Z poważaniem, Joanna Wielgoszyńska."

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.