Jonas Davidsson: Na Wyspach Brytyjskich zwykle wchodzi się w sezon najszybciej, głównie z powodu sprzyjających warunków atmosferycznych. Kiedy w Polsce czy Szwecji na większości torów zalega jeszcze śnieg, tam już można bez większych problemów jeździć. To prawda, znam sporo zawodników, którzy właśnie dla lepszego "wjeżdżenia" się w sezon, zaczynają starty w Anglii. Równie dobrze mogliby jeszcze dwa-trzy tygodnie przedłużyć sobie zimowe wakacje. Ja wolę wcześniej zacząć.
- Nie jest najgorzej, a powiedziałbym, że jest nawet lepiej niż przed rokiem o tej samej porze roku. Forma nie jest jeszcze najwyższa, ale widzę, że w miarę ustabilizowana. Cały czas jestem w ruchu i mam kontakt ze światową czołówką.
- Będę mieć przewagę kilku-kilkunastu spotkań na samym starcie. To żadna przewaga latem, ale wiosną takie rzeczy mają jeszcze pewne znaczenie. Siłą rzeczy lepiej, przynajmniej w teorii, będę czuł swoje motocykle. Nie obiecuję jednak nie wiadomo czego. Zrobię, co w mojej mocy, by pomóc Polonii w wywalczeniu awansu.
- Nie, nie czuję się jeszcze wiceliderem naszej reprezentacji. Jest jeszcze Fredrik Lindgren, który jako jedyny po Jonssonie Szwed będzie startował w tegorocznym cyklu Grand Prix. Ja jestem tylko zawodnikiem rezerwowym w tym cyklu.
- Nie mam o niej zielonego pojęcia. Słyszałem tylko, że przed sezonem miał tam jeździć Chris Harris. Ostatecznie wzmocnił Ostrów, jednego z naszych głównych konkurentów do awansu. Atutem Rybnika może być własny tor, ale my i tak wydajemy się bardzo silni personalnie.
- Spadliśmy z ekstraligi, dlatego jakieś zmiany w składzie były konieczne. Usunięto trenera Zdzisława Ruteckiego, w jego miejsce przyszedł Zenon Plech. Ja osobiście jestem bardzo zadowolony z tej zmiany. Mamy też bardziej międzynarodowy zespół, bo doszli Simon Stead oraz Christian Hefenbrock. Myślę, że będziemy mocni i z tym potencjałem jesteśmy głównymi faworytami do awansu.
- Skupiam się na awansie do Grand Prix i zdobyciu tytułu indywidualnego mistrza Szwecji.