Po Becherovka Grand Prix Czech na żużlu

Tomasz Gollob - po straceniu w stolicy Czech kolejnych punktów w klasyfikacji - by wyprzedzić Tony Rickardssona musi wygrać w Bydgoszczy i liczyć, że Szwed będzie najwyżej szósty.

Po Becherovka Grand Prix Czech na żużlu

Tomasz Gollob - po straceniu w stolicy Czech kolejnych punktów w klasyfikacji - by wyprzedzić Tony Rickardssona musi wygrać w Bydgoszczy i liczyć, że Szwed będzie najwyżej szósty.

- Tych jedenaście punktów mnie nie przeraża. Nie jest źle - mówił po zawodach najlepszy polski żużlowiec. Wiarę w powodzenie Polaka w indywidualnych mistrzostwach świata, po turnieju GP w stolicy Czech, traci chyba za to coraz więcej fanów Golloba. Polak wygrał tylko jeden z ostatnich ośmiu biegów w GP, a Rickardsson siedem (drugi był tylko w praskim finale).

Do Pragi zjechało znowu kilka tysięcy kibiców z kraju, także po to, by dopingować Grzegorza Walaska i Piotra Protasiewicza. Dla większości Polaków wyjazd do południowych sąsiadów, to już tradycja, obowiązek. Dopóki bowiem w tym roku nie przeprowadzono GP w Berlinie, impreza w stolicy Czech była pod względem geograficznym najbliższa Polsce. Nie tylko żużel i tanie piwo przyciągają rodaków do Pragi. Sportowe emocje można tu za każdym razem pogodzić z niezwykłymi wrażeniami dla ducha, które zapewnia podziwianie zabytków przepięknego miasta. Na przyjemności nie mają czasu zawodnicy, którzy w ogromnym upale (kwadrans po 19, gdy rozpoczął się pierwszy wyścig, temperatura "spadła" do 30 stopni Celsjusza), stworzyli ciekawe widowisko.

Na stadionie Marketa, który doczekał się nowej, murowanej trybuny głównej z tarasem dla VIP-ów, a drewniane trybuny po obu stronach głównej zostały zastąpione metalową konstrukcją, wydarzyły się rzeczy nie mające wcześniej miejsca. Nieszczęśliwie, po raz pierwszy w historii cyklu GP, Gollob wjechał w taśmę i to na dodatek w wielkim finale. Bydgoszczanin i jego największy rywal Rickardsson dokonali też rzeczy niezwykłej - nigdy dotąd uczestnikom GP nie udawało się startować w każdym z czterech finałów od początku cyklu. Forma obu wskazuje zresztą, że zobaczymy ich w ostatnich biegach turniejów w Bydgoszczy i Sztokholmie. Po raz pierwszy też GP sędziował Polak, Marek Wojaczek z Godziszki koło Rybnika. Czy za długo trzymał zawodników na starcie? - W niektórych biegach tak. Dłużej niż normalnie, ale na pewno chciał być fair wobec nas wszystkich - twierdził zwycięzca Billy Hamill. - Myślę, że kilka razy sędzia przeciągał start, ale musiał czekać aż wszyscy przestaną się ruszać na linii startu. Jeśli miał poczucie, że do momentu zwolnienia przez niego taśmy wszyscy stali nieruchomo, znaczy to, że nie popełnił błędu - powiedział Jason Crump. Poszkodowany Gollob, najpierw wściekły i gestykulujący w stronę wieżyczki sędziowskiej, także przyznał, że Wojaczek trzymał na starcie za długo, ale dodał, że "pociągnęło" go w taśmę, bo zepsuło się sprzęgło. Być może polski arbiter zachowywałby się inaczej, gdyby w Pradze był Ole Olsen. Dyrektor cyklu, który już nieraz pokazał, że na GP ostatnie słowo należy do niego, mógł zwrócić uwagę Wojaczkowi. - Ole został w domu. Nie czuje się najlepiej i obejrzał GP w duńskiej telewizji kablowej - usłyszałem od jednej z asystentek w biurze prasowym.

Copyright © Agora SA