Joker Gollob i magik Cieślak prowadzą biało-czerwonych do triumfu. Po prostu złota drużyna!

Niewiarygodny, wspaniały wieczór, chciałbym, aby wcale się nie skończył - mówił szczęśliwy Tomasz Gollob. Zaczęło się bardzo źle, bo Polacy mieli aż osiem pkt straty do Australii. Ale rewelacyjne zagranie taktyczne i skuteczna jazda znów dały im drużynowy Puchar Świata.

Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?

Tuż przed sobotnim finałem na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie biało-czerwoni kibice, którzy jak zwykle tłumnie wspierali żużlową reprezentację, szukali odpowiedzi na dwa pytania: czy to faktycznie będzie tak ciekawy turniej, jak wszyscy zapowiadają, i czy Marek Cieślak dobrze wybrał polski skład?

Zawody rzeczywiście były przednie. Może brakowało trochę ścigania i mijanek, ale to przez wyjątkowo twardy tor. Ile za to było dramaturgii i zwrotów akcji! - Doskonale poznałem trenera Cieślaka, gdy współpracowałem z nim we Wrocławiu - stwierdził kapitan Australijczyków Jason Crump. - Wiem, jaki z niego magik. Dziś znów jego sztuczki zadziałały i dlatego nas pokonał. Trochę żal, bo byliśmy naprawdę blisko mistrzostwa, ale przegraliśmy z wielkimi rywalami. To był najciekawszy drużynowy finał, w jakim brałem udział.

Najpierw jednak Polaków nie było za co chwalić. Osiem wyścigów bez choćby jednego zwycięstwa i miejsce na końcu stawki. Nie tylko za Australią, ale również za Danią i Szwecją! Cieślak się pomylił? Mógł wybrać do składu kogoś z młodszych żużlowców, którzy przecież trenowali w Gorzowie? - Na szczęście dalsze wyścigi pokazały, że mój trenerski nos jednak jeszcze raz mnie nie zawiódł - powiedział szkoleniowiec Polaków. - A przecież wiecie, jak trudny w tym roku wybór był, bo większość naszych zawodników jeździ w kratkę.

Wreszcie w dziewiątym starcie wygrywa indywidualny mistrz świata Tomasz Gollob. Zjeżdża do parkingu i... - Decyzja jest natychmiastowa, najlepszy polski zawodnik jedzie ponownie jako joker, czyli za podwójne punkty - opowiadał Cieślak. - Nie było na co czekać. Kto mógł odbudować morale drużyny, jak nie kapitan.

Gollob doskonale wiedział, o co idzie gra. Gdyby przegrał ten bieg, złoto uciekłoby już na dobre. I jeszcze raz nie zawiódł. Dał drużynie 6 pkt, ale również coś więcej. - Po dobrej robocie Tomasza urosły nam skrzydła - przyznał indywidualny wicemistrz świata Jarosław Hampel. - Nie wypadało już jechać gorzej. Tym bardziej że po wspólnych konsultacjach znaleźliśmy też lepsze ustawienia naszych motocykli.

Dalej wygrywał już nie tylko Gollob, ale również właśnie Hampel i Piotr Protasiewicz, a w przedostatniej serii także Krzysztof Kasprzak i Janusz Kołodziej. - Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną w pełnym tego słowa znaczeniu - chwalił Cieślak. - Gdy zobaczyłem "trójki" całej piątki, poczułem, że tego nie możemy już przegrać.

Australijczycy kontratakowali, nawet przez chwilę byli jeszcze na prowadzeniu. W końcówce przegrywali jednak różnicą 6 pkt. W przedostatnim wyścigu to oni próbowali ratować się jokerem. Plan nie wypalił dzięki Hampelowi, który uciekł wszystkim rywalom z bardzo dobrego w tej fazie turnieju czwartego pola startowego. Po niespełna 63 s doprowadził kibiców do ekstazy. Fruwał podrzucany przez kolegów z drużyny, bo już można było wykrzyczeć: Polska trzeci raz z rzędu drużynowym mistrzem świata!

Puchar za zwycięstwo wręczył naszym 78-letni Szwed Ove Fundin, pięciokrotny indywidualny mistrz świata - główne trofeum w rywalizacji drużynowej nosi jego imię. Czasu na świętowanie nie było za wiele, bo już w niedzielę żużlowcy musieli wrócić do ścigania się w najsilniejszej na świecie polskiej ekstralidze. Polacy obiecali jednak, że za rok znów wrócą głodni złota. - Takie sukcesy, gdy nikt ci nie odpuszcza ani na milimetr, smakują niesamowicie - zakończył Hampel.

WYNIKI:

1. Polska - 51 pkt: Krzysztof Kasprzak 8 (2,1,0,3,2), Jarosław Hampel 11 (2,0,3,3,3), Tomasz Gollob 17 (1,3,6!,3,1,3), Piotr Protasiewicz 8 (0,-,3,2,3), Janusz Kołodziej 7 (1,1,0,3,2).

2. Australia - 45 pkt: Jason Crump 13 (3,3,2,3,2), Darcy Ward 4 (w,2,1,0,1), Troy Batchelor 10 (3,0,2,2,3), Davey Watt 3 (1,0,1,1,0), Chris Holder 15 (3,3,2,3,4!).

3. Szwecja - 30 pkt: Andreas Jonsson 1 (1,0,0!,0,-), Fredrik Lindgren 12 (3,1,3,2,2,1), Antonio Lindback 8 (0,3,2,1,1,1), Jonas Davidsson 2 (2,0,0,-,-), Thomas H. Jonasson 7 (0,2,2,1,2).

4. Dania - 29 pkt: Mads Korneliussen 3 (0,2,1,0,-), Bjarne Pedersen 3 (1,2,0,-,0), Niels Kristian Iversen 8 (2,1,1,1,3), Nicki Pedersen 5 (3,1,1,0,0,u), Kenneth Bjerne 10 (2,2,3,0!,2,1).

Dla Sport.pl - Tomasz Gollob, kapitan reprezentacji Polski

Niewiarygodny, wspaniały wieczór, tak naprawdę chciałbym, aby wcale się nie skończył. Potwierdziło się, że aby wygrać, trzeba będzie wspiąć się na wyżyny. Zwyciężyliśmy, bo byliśmy zespołem z prawdziwego zdarzenia. W decydujących momentach każdy dorzucił ważne punkty. Miło było patrzeć, jak się zjednoczyliśmy, pomagaliśmy sobie. Po prostu złota drużyna.

Skandynawskie media zachwycone Gollobem i spółką ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.