Monika Hojnisz-Staręga trzy sekundy od podium MŚ. "Na pewno widzi, że ma wszystko, żeby osiągać sukcesy"

- Niedawno przeczytałam gdzieś, że z Moniki Hojnisz nigdy nie będzie dobrej zawodniczki, bo jest dnem psychicznym. Jestem przekonana, że kolejne dwa sezony będą należały do niej - mówi Dagmara Gerasimuk, prezes Polskiego Związku Biathlonu. Na zakończenie MŚ w Anterselvie nasza najlepsza biathlonistka zajęła czwarte miejsce w biegu masowym. Do brązowego medalu straciła tylko trzy sekundy.

Szóste miejsce w biegu długim i czwarte w masowym - to najlepsze wyniki Moniki Hojnisz, czyli liderki naszej kadry. A było też bardzo dobre, siódme miejsce sztafety, która po trzech zmianach prowadziła. I były lepsze niż ktokolwiek się spodziewał starty polskich biathlonistów. MŚ w Anterslevie podsumowujemy z prezes PZBiath Dagmarą Gerasimuk.

Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Monika Hojnisz-Staręga czwarta w ostatnim starcie MŚ 2020. I to chyba dobre podsumowanie całej imprezy w naszym wykonaniu? Walka świetna, ale bez medalowej nagrody.

Dagmara Gerasimuk: To prawda. Wielkie gratulacje dla Moniki. Oczywiście serce by chciało, żeby skończyła na podium. Ale brawa za to, że pięknie wytrzymała mistrzostwa do końca, że rywalizowała z najmocniejszymi zawodniczkami, że była jedną z nich.

Chyba szczególnie ważne było to jak Monika wytrzymała ostatnie strzelanie? Kiedy spudłowała i zostały jej jeszcze dwa naboje, to uspokoiła się i trafiła.

- Tak, było inaczej niż w biegu długim, gdy po pierwszym pudle zaraz miała kolejne i przez to straciła medal. W niedzielę poświęciła więcej czasu na dwa ostatnie strzały i je trafiła. Jak później analizowaliśmy wszystko, to się zastanawialiśmy czy właśnie tych sekund poświęconych na końcówkę strzelania nie zabrakło do medalu, ale rzeczywiście bardzo ważne jest, że Monika nie powtórzyła błędu, że trzymała się swojej taktyki, zamiast znów sugerować się rytmem strzelania rywalek.

Sekund straconych na dwa ostatnie strzały chyba nie można żałować. Myślę, że Monika musiała strzelić najpewniej jak mogła, bo gdyby zaryzykowała i miała jeszcze jedną karną rundę, to pewnie nie mogłaby sobie tego darować.

- To prawda. Ona ten bieg świetnie wytrzymała. Wszystko zrobiła najlepiej jak mogła. Bardzo szkoda, że zabrakło jej trzech sekund do medalu, ale cenniejsze jest, że znów o medal walczyła. Jestem przekonana, że dwa kolejne sezony będą należały do niej.

Też czuję, że w Anterselvie zyskała tyle doświadczenia i nabrała takiej wiary w siebie, że to przyniesie efekty. Teraz medale dostały inne zawodniczki, ale Monika chyba już wie na pewno, że ona też może medale zdobywać?

- Zgadzam się z tą wypowiedzią. Na pewno Monika widzi, że ma wszystko, żeby z sukcesami iść do igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku. To najważniejsze, co się dla niej wydarzyło na tych mistrzostwach.

Bohaterką numerem jeden jest w naszej ekipie Monika, a bohaterem numer dwa jest chyba Michael Greis? Choćby za oświadczenie, jakie wydał po sztafecie, biorąc w obronę Magdalenę Gwizdoń.

- Trener Michael zawsze ma taką postawę. Stoi murem za zawodniczkami. Bardzo się cieszę, że teraz, w trudnej dla Magdaleny sytuacji, pokazał tę postawę publicznie. Rzeczywiście było to potrzebne i ważne. Niedawno przeczytałam gdzieś, że z Moniki nigdy nie będzie dobrej zawodniczki, bo jest dnem psychicznym. Strasznie mnie takie wypowiedzi denerwują. Wiem, ile ci sportowcy poświęcają czasu na trening, wiem, że mają świadomość swoich słabości i że pracują nad nimi. Tamte słowa o Monice wzięłam do siebie i pamiętając je spodziewałam się, że coś podobnego dotknie Magdalenę, która ruszała na ostatnią zmianę sztafety z dużą przewagą. Cóż, dobrze, że są też wierni kibice. Oni wiedzieli, co się może wydarzyć. Ja jestem dumna, że Magdalena sobie dobrze poradziła.

Jak na dno psychicznie, to Monika nieźle się podniosła po 28. miejscu w sprincie i 26. miejscu w biegu pościgowym. Wielu już wtedy oceniło, że to beznadziejne mistrzostwa dla Polski, tymczasem chyba nie mieliśmy lepszy od Kontiolahti 2015, gdzie dwa medale zdobyła Weronika Nowakowska?

- Zgadza się. W sprincie nie było dobrze, to się przełożyło na wyniki biegu pościgowego. Ale później dziewczyny startowały już tylko lepiej. A i panów jest za co chwalić, bo tak dobrze nie spisali się od dawna. Zdobywali punkty Pucharu Świata, uzyskiwali swoje najlepsze wyniki.

Wracając do Michaela Greisa - kontrakt z nim jest już przedłużony?

- Umówiliśmy się, że zajmiemy się tym po sezonie. Ale jesteśmy dobrej myśli.

Trener robi już plany zgrupowań przed kolejnym sezonem?

- Tak. Wygląda na to, że chce dalej rozwijać grupę, z którą już osiąga dobre wyniki. A Polski Związek Biathlonu jest ze współpracy z Michaelem Greisem zadowolony i chce ją kontynuować.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.