Nowakowska: Hojnisz-Staręga na pewno będzie miała wyrzuty. Ma jeszcze jedną szansę

- To jest klasyka gatunku. Kary powstają nie dlatego, że ktoś słabo strzela, tylko dlatego, że mu brakuje zimnej krwi - mówi Weronika Nowakowska, srebrna i brązowa medalistka MŚ, komentatorka Polsatu Sport, która kiedyś była o jeden celny strzał od wicemistrzostwa olimpijskiego. We wtorek na MŚ w Anterselvie o jeden celny strzał od brązu i o dwa celne strzały od złota mistrzostw świata była Monika Hojnisz-Staręga. Nasza najlepsza biathlonistka skończyła bieg indywidualny na szóstym miejscu. Ostatnią szansę na medal będzie miała w niedzielny biegu masowym.

Po 28. miejscu w sprincie i 26. w biegu pościgowym Monika Hojnisz-Staręga zapewniała w rozmowie ze Sport.pl, że chce powalczyć o sukces, na jaki czeka już siedem lat.

Zobacz wideo

17 lutego 2013 roku wywalczyła brązowy medal MŚ w Novym Meście. Siedem lat później była o jeden strzał od brązu i o dwa od złota. Chybiła w ostatnim i przedostatnim strzale wtorkowego biegu na 15 km w Anterselvie. Wcześniej miała na strzelnicy bilans 18/18. Do zwyciężczyni, Dorthei Wierer, Polka straciła 1 minutę oraz 10,1 s. Do drugiej Vanessy Hinz 1 minutę i 7,9 s, a do trzeciej Marte Olsbu Roeiseland 54,3 s. Za nietrafione strzały Hojnisz-Staręga dostała dwie karne minuty.

Łukasz Jachimiak: Monika Hojnisz-Staręga szósta. W tych okolicznościach tylko szósta, ale jednocześnie ona zasługuje na pochwałę, prawda?

Weronika Nowakowska: Na pewno szóste miejsce zasługuje na uwagę i brawa za nie dla Moniki. Oczywiście bardzo szkoda straconej wielkiej szansy. Trafić wszystko było strasznie trudno, bo niby mocno nie wiało, a jednak ani razu na strzelnicy nie pomyliła się tylko jedna zawodniczka ze stu startujących. Ale po trzech bezbłędnych wizytach na strzelnicy i po trzech celnych strzałach z ostatniej serii Monika była naprawdę blisko chociaż brązowego medalu, a nawet zwycięstwa. Jej występ pokazuje, że ona jest w stanie być na podium. Inna sprawa, że dzisiaj jest mnóstwo takich zawodniczek, które mogą powiedzieć "gdyby jedno pudło mniej" albo "gdyby dwa pudła mniej", a ja dobrze znam to uczucie.

Na pewno.

- Sama wielokrotnie coś takiego robiłam. Na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata też. Niestety, w decydujących momentach wkrada się stres. To on sprawił, że Monika chybiła dwa ostatnie strzały. Wielka szkoda. Ale bardzo fajnie, że załapała się do niedzielnego biegu masowego z udziałem 30 najlepszych na świecie zawodniczek. Ona jest brązową medalistką takiego biegu z MŚ w 2013 roku, lubi tę konkurencję, więc liczę, że jeszcze czekają nas duże emocje.

Pani w biegu indywidualnym na igrzyskach w Vancouver była piąta, a gdyby nie jedyne pudło, na ostatnim strzelaniu, miałaby Pani srebrny medal. Tylko że tamta pomyłka nie nastąpiła w ostatnim strzale, prawda?

- Zgadza się, była w drugim, czyli licząc wszystkie 20 strzałów, to był strzał 17. Natomiast tak jak Monika teraz robiłam i na MŚ, i wiele razy w Pucharze Świata, gdy walczyłam o czołowe miejsca. Na tym polega biathlonowa sztuka, żeby to wytrzymać, żeby się opanować. Monika tym razem nie dała rady, chociaż wiem, że ona potrafi pięknie wytrzymywać. Ale łatwiej jest to zrobić gdy się startuje bez presji, jak Monika w 2013 roku, gdy nie myślała o rezultacie, tylko robiła swoje.

A kiedy się nie wytrzymuje i traci się szansę w ostatniej chwili, to nerwy na samą siebie są bardzo duże? Czytając, co Monika mówi dla oficjalnej strony Polskiego Związku Biathlonu - "Poniosło mnie, chciałam strzelać za szybko. Wytrąciło mnie z równowagi to, że Eckhoff, która stała za mną, skończyła strzelać. Nie powinnam się tym przejmować, bo nie jestem już w przedszkolu" - czuję jej nerwy.

- No dokładnie. Kilka dni temu, na konferencji po biegu pościgowym, Marte Olsbu Roiseland opowiadała, jak na ostatnim strzelaniu stała obok Dorothei Wierer i jak widząc, że Włoszka popełniła błąd, pomyślała sobie "Jak strzelę zero, to wygram". Chwilę później zrobiła dwie kary. To jest klasyka gatunku. Kary powstają nie dlatego, że ktoś słabo strzela, tylko dlatego, że mu brakuje zimnej krwi. Jej zachowanie jest szczególnie ważne na wielkich imprezach. I to dotyczy każdego. Popatrzmy na Tiril Eckhoff. Wszyscy ją w tym sezonie chwaliliśmy za to jak fantastyczny poziom prezentuje, jak dużo wygrywa, jak bardzo poprawiła strzelanie. Przecież ona w Anterselvie nagle nie oduczyła się strzelać. Przyszła główna impreza i po prostu to nie jest ta sama Tiril Eckhoff. A tymczasem Roiseland, która nie jest żadną liderką norweskiej kadry, właśnie zdobyła czwarty z rzędu medal. Często liderzy zawodzą, a sukcesy odnoszą ci, którzy mają mniejszą presję i spokojnie robią swoje.

Myślę - może trochę życzeniowo - że koniec końców bardziej Monikę uskrzydli szóste miejsce niż zdołuje fakt straconej szansy na medal. Czy ona na start biegu masowego pójdzie z myślą, że może wszystko?

- Jestem o tym przekonana. Na pewno będzie miała wyrzuty sumienia, bo medal miała na wyciągnięcie ręki. Ale myślę, że z miejsca jest zadowolona. To jest dobry wynik i na pewno może dać jej spokój. Oczywiście każdy marzy o medalu, Monika na pewno marzy bardzo, ale przecież ma jeszcze jedną szansę. I wie, że może ją wykorzystać.

Więcej o:
Copyright © Agora SA