Hojnisz-Staręga najlepsza z Polek w sprincie na MŚ w biathlonie. Roeiseland ze złotem

Marte Olsbu Roeiseland została we włoskiej Anterselvie mistrzynią świata w sprincie - pierwszej indywidualnej konkurencji tegorocznego czempionatu globu. Srebrny medal wywalczyła Amerykanka Susan Dunklee, a brązowy Czeszka Lucie Charvatova. Najlepiej z grona reprezentantek Polski spisała się dziś Monika Hojnisz-Staręga, która z dwoma pudłami na koncie uplasowała się na 28. miejscu. Do niedzielnego biegu pościgowego zakwalifikowały się wszystkie nasze biathlonistki.

Piątkowy sprint był pierwszą indywidualną konkurencją mistrzostw świata w Anterselvie. Lista kandydatek do premierowego złota wywalczonego na włoskiej ziemi była dość długa, ale mistrzyni mogła być tylko jedna i z tym tytułem ostatecznie wyjedzie Marte Olsbu Roeiseland. Norweżka od pierwszych metrów dzisiejszego biegu utrzymywała wysokie tempo i plasowała się w czołówce klasyfikacji, ale o złoto musiała drżeć do samego końca, bowiem korespondencyjny pojedynek o tytuł mistrzyni świata stoczyły z nią Susan Dunklee i Czeszka Lucie Charvatova. Amerykanka po drugiej wizycie na strzelnicy znajdowała się co prawda na prowadzeniu z kilkunastoma sekundami przewagi nad najgroźniejszymi konkurentkami, ale na ostatniej rundzie biegowej nie zdołała obronić złotego medalu. Ten powędrował do Roeiseland, która zwycięstwo zawdzięcza w dużej mierze swojej doskonałej postawie na ostatnich 2,5 kilometra. Dla Norweżki jest to pierwszy indywidualny medal mistrzostw świata w karierze.

Zobacz wideo

Srebrny krążek i tytuł wicemistrzyni świata wywalczyła dziś Amerykanka Susan Dunklee, dla której to drugi medal z tego kruszcu w karierze. Biathlonistka zza Oceanu jako jedna z zaledwie czterech zawodniczek była dziś bezbłędna i do Norweżki straciła +6,8 sek. Na najniższym stopniu podium stanęła startująca z odległym numerem Czeszka Lucie Charvatova, która musiała pokonać jedną rundę karną i przegrała z triumfatorką o 21 sekund. Tuż za czołową trójką uplasowała się Ołena Pidhruszna (+25,6 sek), a piąta była Denise Herrmann, która po raz kolejny imponowała formą biegową, ale gorzej było z jej dyspozycją strzelecką (+30,5 sek), bowiem musiała pokonać aż 450 metrów rundy karnej.

Na szóstej pozycji sklasyfikowano Lisę Vittozzi (+37,6 sek), a siódma była kolejna Włoszka Dorothea Wierer (+39 sek). W najlepszej dziesiątce zmieściły się jeszcze Franziska Preuss, Ivona Fialkova i Aita Gasparin. Sporym rozczarowaniem piątkowy sprint zakończył się dla pozostałych faworytek dzisiejszej rywalizacji. Finka Kaisa Makarainen była 40., a Ingrid Landmark Tandrevold, wicemistrzyni świata z Hochfilzen, zajęła dziś dopiero 57. miejsce (+2:01,1 min). Jeszcze gorzej poszło liderce klasyfikacji generalnej Tiril Eckhoff, która z sześcioma rundami karnymi uplasowała się na 59. pozycji.

Zawody nie były też udane dla polskich biathlonistek. Monika Hojnisz-Staręga, która otwierała rywalizację i wystartowała z numerem “1”, bardzo dobrze rozpoczęła bieg i do drugiego strzelania plasowała się w granicach pozycji medalowej. W stójce Polka spudłowała jednak aż dwa razy i zaprzepaściła marzenia o miejscu na podium. Ostatecznie chorzowianka dobiegła do mety z 28. rezultatem i była najlepszą z podopiecznych Michaela Greisa.

Podobną “drogę” przebyła Kinga Zbylut, która po pierwszej wizycie na strzelnicy znajdowała się na wysokim dziesiątym miejscu. Drugie strzelanie nie było jednak tak dobre w jej wykonaniu (dwa pudła) i przez to Polka spadła do piątej dziesiątki, a ostatecznie została sklasyfikowana na 48. pozycji. Magdalena Gwizdoń była 54., a Kamila Żuk, która szanse na dobry wynik zaprzepaściła już podczas pierwszej wizyty na strzelnicy (cztery rundy karne) uplasowała się na 58. miejscu. Wszystkie polskie biathlonistki zakwalifikowały się do niedzielnego biegu pościgowego. Więcej o sportach zimowych przeczytasz na sportsinwinter.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.