Doping w Rosji. Raport McLarena. Biathlon zaczyna sąd nad oszustami

Międzynarodowa Unia Biathlonu dostała od Światowej Agencji Antydopingowej listę aż 31 Rosjan podejrzewanych o doping na podstawie tzw. raportu McLarena. Taki sąd nad rosyjskim sportem czeka w najbliższych tygodniach wiele federacji

Na liście sportowców , przeciw którym zebrał dowody Richard McLaren, prawnik wynajęty przez WADA do zweryfikowania oskarżeń o systemowy doping w rosyjskim sporcie, są zarówno biathloniści startujący w Pucharze Świata, jak i ci, którzy już zakończyli kariery, oraz młodzi sportowcy którzy jeszcze w PŚ nie debiutowali. Prezes IBU Anders Besseberg mówi w wywiadzie dla niemieckiej agencji DPA o 31 nazwiskach. Gdy tylko ukazał się końcowy raport McLarena, federacja biathlonu powołała pięcioosobową komisję ekspertów, która zajmie się ustaleniami z raportu dotyczącymi biathlonistów. Komisja zaczęła pracę w czwartek. - To nie jest proste zadanie i na pewno sprawy nie będą rozstrzygane z dnia na dzień - mówi Besseberg.

Kiedy Richard McLaren ogłosił na konferencji w Londynie efekty zakończonego śledztwa, cała uwaga skupiła się na stu kilkudziesięciu stronach raportu, opisującego mechanizm dopingowego oszustwa od 2011 do 2015, jego skalę (co najmniej 1000 sportowców którym zapewniono bezkarne wspomaganie), wyliczającego metody tuszowania. Ale sam raport jest de facto dopingową publicystyką. Nazwiska sportowców są w nim zastąpione kodami numerycznymi, a wszystkie dowody przeciw dopingowiczom zostały przeniesione do specjalnej, ogólnodostępnej bazy danych. Pod adresem https://www.ipevidencedisclosurepackage.net/ jest wyszukiwarka, w której można przez słowa kluczowe wyszukiwać materiały: tysiące stron dokumentów, wieloletnią korespondencję mailową Grigorija Rodczenkowa, byłego szefa laboratorium antydopingowego w Moskwie, który uciekł do USA i wywiadzie dla "New York Timesa" opowiedział o podmienianiu próbek dopingowych podczas igrzysk w Soczi i innych tajemnicach rosyjskiego systemu sportowego. Są tam też fotografie próbek zarysowanych podczas podmiany moczu przez agentów FSB i listy pozytywnych testów dopingowych które w systemie WADA wpisano jako negatywne.

W tej bazie danych nazwiska sportowców też są zaszyfrowane, bo to jest materiał powszechnie dostępny. Ale w dniu publikacji McLaren przekazał też WADA i MKOl te same materiały dowodowe z pełnymi danymi wszystkich sportowców, na których nazwiska natrafił podczas śledztwa. Zespół McLarena przygotował takie pakiety: sportowiec i każda wzmianka o nim ze śledztwa, a WADA i MKOl przekazują je teraz federacjom, którym ci sportowcy podlegają. McLaren tylko zebrał dowody, nie oceniał czy to dowody wystarczające by sportowców zdyskwalifikować, bo nie miał na to czasu i możliwości. Sądu mają dokonać takie komisje jak ta pięcioosobowa z biathlonu. McLaren zebrał dowody w sprawie 600 sportowców letnich i 95 zimowych z Rosji. Oraz 19 sportowców z zagranicy. Ponadto aż 246 z tych sportowców miało świadomie uczestniczyć nie tylko w dopingu, ale też w systemie jego tuszowania: to te osoby, które w miesiącach poprzedzających igrzyska w Soczi oddawały próbki czystego moczu, który potem podczas igrzysk był używany do podmiany próbek, oraz te, które się godziły testować na sobie koktajl sterydowy opracowany przez Rodczenkowa. Takie świadome uczestnictwo w dopingowym spisku może grozić nawet dożywotnią dyskwalifikacją.

Federacje będą musiały teraz przeprowadzić sąd nad tymi wszystkimi przypadkami, a WADA będzie nadzorować, czy wymierzane kary są sprawiedliwe. Jak zapowiedział prezes Besseberg w wywiadzie dla norweskiego "Verdens Gang", pierwszych decyzji o karach w biathlonie należy się spodziewać do końca roku. Nie wykluczył też odebrania Rosji lutowych mistrzostw świata juniorów i marcowych zawodów PŚ i przeniesienia ich do innych krajów.

Najlepsze sportowe momenty roku wg fotoreporterów AP

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.