Do zdarzenia doszło na trasie biegu na 15 km ze startu wspólnego. Svendsen, wielokrotny mistrz świata i olimpijski, wiedział, że nie zdobędzie już medalu, ale miał nadzieję, że wywalczą go jego rodacy. Dlatego przystanął, żeby zobaczyć na telebimie końcowa walkę o złoto.
I mógł się cieszyć, bo Johannes Thingnes Boe był szybszy od Francuza Martina Fourcade'a i wywalczył złoto. A brąz przypadł niezniszczalnemu, 42-letniemu Ole Einarowi Bjoerndalenowi.
Francuz długo ścigał się z Boe jak równy z równym, ale Norweg przypuścił atak kilkadziesiąt metrów przed końcem trasy i zmęczony Fourcade odpuścił. Stracił do zwycięzcy 2,8 s, natomiast Bjoerndalen zakończył bieg cztery sekundy później.
Svendsen miał czas gorszy o prawie cztery minuty gorszy niż zwycięzca i zajął ostatecznie odległe, 28. miejsce.
Kolejna oryginalna sesja polskich biathlonistek. Czy podbiją ojczyznę wikingów? [ZDJĘCIA]