Narciarstwo alpejskie. Kostelić może chwytać gitarę

- To spełnienie marzeń! - cieszył się Ivica Kostelić, który zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ. Dzięki determinacji rodziny Kosteliciów Chorwacja jest dziś narciarską potęgą.

31-letni Ivica jest pierwszym Chorwatem, który wygrał Wielką Kryształową Kulę. Ale to nie pierwsze takie trofeum w rodzinie Kosteliciów - jego młodsza siostra Janica zdobywała PŚ w 2001, 2003 i 2006 r.

Ivica zwycięstwo zapewnił sobie w sobotę 20. lokatą w zjeździe w norweskim Kvitfjell na stoku Olympiabakken. Jego przewaga nad Szwajcarem Didierem Cuchem wynosiła 518 pkt, a do rozegrania zostawało już tylko pięć zawodów i 500 pkt do zdobycia. - Marzyłem o tym, walczyłem o to przez całe życie! Wygranie Pucharu Świata to najcenniejsze, co może zdobyć narciarz, bo pokazuje, że twój sukces nie jest dziełem przypadku, lecz nieustannej ciężkiej pracy - promieniał na mecie Kostelić, który miał słaby początek sezonu, ale genialnie spisał się na stokach w styczniu - wygrał aż siedem razy (!), m.in. na kultowych trasach w Wengen i Kitzbühel.

Chorwat jest pierwszym z Kryształową Kulą specjalistą od slalomów od zwycięstwa Austriaka Benjamina Raicha w 2006 r. Ale czasy, gdy dało się zdobyć PŚ niemal samymi slalomami - jak robił w latach 90. Alberto Tomba - już się skończyły. - Dziś tylko narciarz wszechstronny może mieć puchar - podkreślił Ivica, który w tym sezonie zwyciężył też w supergigancie na trasie Streif w Kitzbühel. Właśnie dzięki wielkiej pracy nad poprawą skuteczności w konkurencjach szybkościowych zdołał tak wyraźnie pokonać konkurentów. Podobnie zrobiła zresztą przed laty jego siostra Janica, która też zaczynała od slalomów, a kończyła karierę, stając na podium także w zjazdach.

Kosteliciowie nie doszliby do sukcesów, gdyby nie ich ojciec Ante. Jego zamiłowanie do sportu nie skończyło się na piłce ręcznej, którą uprawiał w młodości, kochał też narty. Kiedy Janica i Ivica mieli po kilka lat, natychmiast zaprowadził ich na stok Sljeme pod Zagrzebiem i dawał pierwsze lekcje. Przez długie lata Ante sam inwestował w rozwój dzieci. Na wyjazdy na austriackie lodowce zarabiał m.in., łowiąc ryby na wybrzeżu Dalmacji. Janica i Ivica oszczędzali, ile się dało, byle najwięcej jeździć - często w górach spali pod namiotem, nie wykupywali też skipassów na wyciągi, pod górę wchodzili pieszo. W takich spartańskich warunkach wykuwał się ten chorwacki paradoks narciarski, czyli wielki sukces w kraju, gdzie nie ma wysokich gór, nie było infrastruktury i pieniędzy.

Dziś chorwacka federacja narciarska - dzięki sukcesom Kosteliciów - ma kilkunastu potężnych sponsorów, roczny budżet ok. 3,5 mln dol. i kilkunastu młodych zawodników wychowanych już na sukcesach Janicy i Ivicy. Za kilka lat to oni będą podbijać alpejskie stoki i nakręcać sponsorską koniunkturę.

Janica Kostelić, która zakończyła karierę jako 25-latka przez nieustające kontuzje kolan, powiedziała, że Ivica nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Wreszcie jest zdrowy, przestały dokuczać mu kontuzje. Kolejne zwycięstwa wciąż przed nim - stwierdziła siostra, która kibicowała bratu na wszystkich zawodach.

Kostelić zdobył też małą Kryształową Kulę w superkombinacji. Ma też szansę na zwycięstwa w slalomie i supergigancie. Rywalizacja w tych konkurencjach rozstrzygnie się podczas przyszłotygodniowych finałów PŚ w szwajcarskim Lenzerheide. Chorwat zapowiedział, że nie zamierza kończyć kariery przed igrzyskami w Soczi w 2014 r. O tym, że długowieczność zaczyna być regułą na stoku, nie musi jednak przypominać - sobotni zjazd w Kvitfjell wygrał 35-letni Austriak Michael Walchhofer, a niedzielny supergigant - 36-letni Szwajcar Didier Cuche.

Ivica już planuje, jak będzie świętował zwycięstwo. W Lenzerheide chce zorganizować rockowy koncert. Sam zagra na gitarze, która jest jego ulubionym hobby poza stokiem. Podobno w całych Alpach nikt nie gra lepiej ballad Elvisa.

Liczby Kostelicia

3

srebrne medale zdobył na igrzyskach olimpijskich, m.in. w slalomie w Vancouver

1

złoto na MŚ w St. Moritz w slalomie w 2003 r.

18

razy triumfował w zawodach PŚ, 12 razy w slalomie

U kobiet walka trwa

Na cztery zawody przed końcem sezonu liderką PŚ jest Niemka Maria Riesch, ale wyprzedza Amerykankę Lindsey Vonn już tylko o 22 pkt. W sobotę Riesch nie ukończyła drugiego przejazdu slalomu w czeskim Spindlerovym Mlynie, a Vonn była 16. Zwyciężyła Austriaczka Marlies Schild, która zapewniła sobie małą Kryształową Kulę w tej konkurencji.

Puchar Świata w Lahti - zwycięstwo Simona Ammanna ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA