Maryna Gąsienica-Daniel na ósmym miejscu zakończyła ostatni slalom gigant olimpijskiego sezonu Pucharu Świata. Polska alpejka w klasyfikacji tej konkurencji pierwszy raz została sklasyfikowana na miejscu w czołowej dziesiątce. Łącznie zdobyła 219 punktów i to dało jej 9. lokatę - najwyższą w karierze.
Sezon dla Polki nie rozpoczął się najlepiej. Podczas zawodów otwarcia w Soelden nie ukończyła pierwszego przejazdu. Lodowiec Rettenbach nie był jednak wcześniej dla niej szczęśliwy, dlatego daleko idących wniosków nikt nie wysuwał. Kilkanaście dni później pokazała zresztą, że jest dobrze przygotowana do zimy. Zajęła 11. miejsce w zawodach równoległych w Lech.
Przełom roku w wykonaniu 28-latki był znakomity. Trzy razy z rzędu plasowała się na szóstym miejscu w gigancie, ustanawiając swój rekord życiowy. To zaczęło się w Courchevel, gdzie dzień po dniu zajmowała pozycje w czołówce. Na początku stycznia powtórzyła to w Kranjskiej Gorze. Pomiędzy tymi występami miała jeszcze przerwę w startach z powodu zakażenia koronawirusem.
Do końca sezonu tylko raz uplasowała się poza czołową dziesiątką Pucharu Świata. To podczas zmagań w szwajcarskim Lenzerheide, gdzie zajęła 16. miejsce. Poza tym zajmowała dziesiąte lokaty we włoskim Kronplatz i szwedzkim Are. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dorzucić ósme miejsce w gigancie podczas igrzysk w Pekinie. I to mimo kontuzji pleców, z którą zmagała się podczas najważniejszej imprezy sezonu.
- Mam w sobie małą nutkę złości, że ten pierwszy przejazd nie wyszedł tak, jak powinien, ale patrząc wstecz... kilka dni miałam bardzo duże problemy z plecami. Nie mówiłam tego głośno, ale wczoraj nie byłam jeszcze pewna, czy dzisiaj stanę na starcie. Cieszmy się z tego, co jest. Trzeba patrzeć w przyszłość. Cztery lata szybko zlecą - mówiła w rozmowie z TVP Gąsienica-Daniel po gigancie w Pekinie.
Pod wrażeniem naszej narciarki alpejskiej była nawet niemiecka mistrzyni Viktoria Rebensburg. - Kilka razy z nią trenowałam. Uwielbiam ją i jej zespół i bardzo się cieszę z wielkich postępów, jakie zrobiła. Już w zeszłym sezonie to był ogromny krok do czołówki, a tej zimy Maryna jest bardzo konsekwentna - mówiła Łukaszowi Jachimiakowi złota medalistka IO w gigancie z 2010 roku.
Gąsienica-Daniel zaliczyła sezon marzeń? Raczej nie. Często mówiła przecież, że celuje w podium. Tego nie udało się dokonać, ale na pewno widać znaczny postęp w jej karierze. Regularne miejsca w czołówce spowodowały, że jako pierwsza Polka w historii znalazła się w TOP 10 klasyfikacji generalnej slalomu giganta. Spoglądając na wszystkie konkurencje, to pierwszy taki wynik dla Polski od 1986 roku, kiedy na siódmym miejscu w slalomie sklasyfikowana została Małgorzata Tlałka-Długosz.
- Rozwój Maryny od czasu jej kontuzji sprzed 3 lat, idzie cały czas krzywą do góry. Patrząc na jej sezon w całości, to ona właściwie nie wypadała z czołowej dziesiątki. Zawsze jej trochę brakowało do wyższych miejsc, ale utrzymanie takiej formy przez cały sezon, to jest naprawdę coś wspaniałego - ocenia Wojciech Gajewski, trener narciarstwa i delegat techniczny FIS. - Oglądałem dzisiaj jej drugi przejazd i było widać kilka błędów. Jeśli jednak mówimy o jej pomyłkach, a ona i tak plasuje się w czołówce, to nie mam wątpliwości, że stać ją na coś jeszcze większego.
Sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego zauważa z kolei, że chociaż Maryna nie stanęła tej zimy na podium, to niewiele jej do tego brakuje. - Tak naprawdę poprawa każdego elementu o pół procenta pozwoli jej zjeżdżać na medal - uważa Jan Winkiel. - Ona głośno tego nie powie, ale trochę lepiej czuła się na zeszłorocznych nartach. Teraz została zmieniona nieco konstrukcja narty i nie do końca dobrze się jej to prowadziło. To był sprzęt, który działał dobrze w świetnych warunkach, ale w nieco gorszych było już trochę problemów. Teraz na pewno serwis nart pracuje nad tym, aby to dopracować na kolejny sezon - dodaje działacz PZN.
To, co w tym sezonie było warte podkreślenia, to jeszcze więcej startów Gąsienicy-Daniel w supergigancie. W nim nie zawsze punktowała, ale zdołała uzyskać najlepszy wynik w karierze - 16. miejsce. Gajewski zauważa też postęp Polki w tej konkurencji. Zwłaszcza że rywalizacja w niej jest niebywale zacięta. - Jej starty w supergigancie tylko pokazały, jak świetnie była przygotowana do zimy. To był po prostu świetny sezon - ocenił szkoleniowiec. - Myślę, że możemy ostrzyć sobie apetyty na kolejny sezon - dodał jeszcze Wojciech Gajewski.
Teraz słyszymy, że chociaż gigant wciąż pozostanie koronną konkurencją "UltraMaryny", to przed kolejnym sezonem jeszcze większy nacisk ma być kładziony na supergigant. - Sondujemy możliwość wzmocnienia jej zespołu. To wszystko jednak pod wodzą Marcina Orłowskiego. On zostanie trenerem głównym pewnie tak długo, jak tylko będzie chciał. Jest szkoleniowcem z czołówki światowej. Jeżeli będzie widział potrzebę zatrudnienia kogoś dodatkowego do sztabu, to jak najbardziej pomożemy. Mamy kilka nazwisk, z którymi jesteśmy w kontakcie, aby dać dodatkowy impuls temu zespołowi - zdradza nam Winkiel.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Maryna Gąsienica-Daniel zdobyła 266 punktów i zajęła 33. miejsce. To także jej najlepszy wynik w karierze. Punkty dla Polski zdobyła też Magdalena Łuczak, która podczas zawodów PŚ w Courchevel zajęła 20. miejsce i skończyła sezon na 112. pozycji.