"Żart, kpina i oszustwo". Polska supernadzieja lawiruje. Ciągnie ją do USA

Mateusz Król
Magdalena Łuczak, polska nadzieja w narciarstwie alpejskim, opuściła mistrzostwa świata juniorów, bo wolała startować w zawodach dla studentów, które mogły jej pomóc w walce o stypendium. Studiująca w USA narciarka od tygodni lawiruje wokół reprezentacji - Polski Związek Narciarski zapowiada wszczęcie postępowania dyscyplinarnego.

Magdalena Łuczak ma 20 lat i jest największą polską nadzieją w narciarstwie alpejskim. Nadzieją na to, że pojedzie śladami Maryny Gąsienicy-Daniel i będzie regularnie walczyć o punkty w Pucharze Świata. Tej zimy swoje pierwsze już zresztą zdobyła, bo zajęła 20. miejsce w Courchevel. W poprzednim sezonie uplasowała się w najlepszej dwudziestce mistrzostw świata seniorów (19.), a w lutym wystartowała na igrzyskach w Pekinie - w gigancie była w 26., w slalomie nie ukończyła przejazdu.

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Łuczak nie wystartowała w mistrzostwach świata. PZN zapowiada komisję dyscyplinarną

Sportowo Łuczak się rozwija, ale coraz częściej pojawiają się znaki zapytania odnośnie do modelu prowadzenia kariery. W styczniu pisaliśmy o tym, że jesienią 20-latka rozpoczęła studia w USA. To zresztą modny kierunek, bo na takowy zdecydowały się też dwie polskie biegaczki narciarskie: siostry Weronika i Karolina Kalety. 

Problem w tym, że studiując w USA, Łuczak wymyka się szkoleniowemu nadzorowi PZN. - Ona chce wrócić do USA w połowie igrzysk - sygnalizował w styczniu Jan Winkiel, sekretarz generalny związku. - Powiedzieliśmy już trenerowi, że jeśli chce to zrobić, to musi zwrócić pieniądze za czteroletnie przygotowania.

Na igrzyskach Łuczak wystartowała ostatecznie zgodnie z planem, ale na tym jej udział w reprezentacyjnych występach nie miał się kończyć. Jej docelową imprezą tej zimy miały być mistrzostwa świata juniorów, które odbyły się na początku marca w Kanadzie. Ale jeszcze przed ich rozpoczęciem pojawiły się kombinacje.

Łuczak do kanadyjskiej Panoramy miała udać się z USA 28 lutego, potem przesunęła termin. Przez moment nie było z nią kontaktu. Mama zawodniczki w końcu poinformowała PZN, że córka jest kontuzjowana i nie może wystartować w mistrzostwach. - Mówiła, że wyśle nam dokument potwierdzający kontuzję. Problem w tym, że Magda startowała chwilę wcześniej w innych zawodach. Nie wiem, czy ktoś myśli, że my nie mamy dostępu do Internetu? - mówi nam Winkiel.

Pani Łuczak miała usłyszeć, że jeśli córka nie wystartuje w docelowej imprezie sezonu, zajmie się nią komisja dyscyplinarna PZN. To zadziałało, choć nie do końca. Magdalena wystartowała tylko w zawodach drużynowych. I choć miała szansę walczyć o medale w slalomie i slalomie gigancie, to kiedy jej rywalki stanęły na starcie w Kanadzie, ona wracała do USA. Tam wzięła udział w zmaganiach uniwersyteckich, gdzie walczyła o stypendium. 

- Na nadchodzącym zebraniu zarządu związku złożę wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Niech ktoś inny spojrzy na to z boku, bo to dla mnie jest żart, kpina i oszustwo. Nie możemy tak tego zostawić, bo to jest nie fair także względem innych zawodników. Tak się po prostu nie robi - zapowiada Winkiel. I poleca, żeby o sprawę pytać u źródła oraz rodziców. Próbowaliśmy, ale próby kontaktu nie przyniosły efektu.

Winkiel: "Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zachowaniem"

- Szkoda, bo Magda wielki talent - mówi sekretarz PZN. - Wydaje mi się, że podjęła decyzję, że chce iść na studia, ale boi się konsekwencji. Nie da się jednak zrozumieć tego zachowania. Żadna zawodniczka w naszym kraju, w tym wieku, nie miała takich warunków. Dostała świetnego trenera, własny sztab... Miała naprawdę świetne możliwości. A teraz zrobiła krzywdę wszystkim pozostałym, którzy będą mieli dwa razy trudniej, żeby dostać takie warunki. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zachowaniem - podkreśla Winkiel.

Z informacji, które do nas docierają, wynika, że rodzice zawodniczki mają inne zdanie na kwestię prowadzenia córki. Uważają, że związek nie opiekuje się nią jak należy.

 

Co ciekawe, Łuczak zrezygnowała wcześniej ze współpracy z kadrowym trenerem. Ivan Ilanovsky, który niegdyś prowadził obecną mistrzynię olimpijską Petrę Vlhovą, okazał się podobno zbyt wymagającym szkoleniowcem. - Rzeczywiście wymaga. Pilnuje przede wszystkim tego, aby nie było żadnego kombinowania - potwierdza Winkiel. I dodaje, że cieszy się, że fachowca uda się w kraju zatrzymać. Współpracują z nim inne młode zawodniczki. - Na pewno wyciągnie je na wyższy poziom - twierdzi przedstawiciel PZN.

A jaki los czeka Magdalenę Łuczak? Komisja dyscyplinarna może ją zawiesić, ale równie dobrze tylko upomnieć. Do rozstrzygnięcia pozostają też kwestie formalne - czy uda się znaleźć w kontrakcie zawodniczym konkretnie taki punkt, który wprost nakazuje start w zawodach rangi mistrzowskiej, kiedy sportowiec otrzymuje powołanie. We wzorze opublikowanym na stronach związku takiego zapisu nie widać.

W tej sytuacji najważniejsza jednak jest jasna deklaracja samej zawodniczki. Związek zapowiada, że jeśli Łuczak zdecyduje się na studia i będzie chciała trenować w USA, to własnego sztabu na koszt związku już nie otrzyma. PZN pokryje koszty szkolenia dopiero wtedy, kiedy Łuczak wypełni wyznaczone cele sportowe. 

Więcej o: